8. Miuosh – Powroty. Po płycie POP. z 2017 roku byłam bardzo ciekawa, jak będzie brzmieć następca tego albumu. Powroty co prawda porwały mnie w mniejszym stopniu niż wspominany POP., ale wciąż jest to krążek, do którego często wracałam i który trafił do mnie bez oporu. Co przecież interesujące, bo jak dobrze wiecie, za rapem nie przepadam i nie słucham na co dzień. Niemniej twórczość Miuosha cechuje się nie tylko chwytliwymi melodiami, ale także świetnymi tekstami. Recenzja »
Ulubione: Motyle, Lęk, Diamentova
Ulubione: Regardless, Change Your Mind, Natalie Don't
6. Selena Gomez – Rare. Początek roku z kolei zdominował najnowszy album Seleny Gomez. Bardzo podoba mi się kierunek, jaki obrała artystka. Miękka elektronika przyozdobiona słodkim wokalem Seleny umilała mi czas przez wiele miesięcy. Choć całokształt może zdawać się nieco nużący i nadto spójny, naleciałości innych gatunków (jak np. r'n'b czy latino) skutecznie urozmaicają ten zestaw utworów. Wydaje się, że Selena odnalazła siebie w muzyce i mam cichą nadzieję, że jej kolejne krążki będą równie udane co Rare.
Ulubione: Ring, Vulnerable, Feel Me
Ulubione: After Hours, Blinding Lights, In Your Eyes
4. Karaś/Rogucki – Ostatni Bastion Romantyzmu. Gdy tylko dowiedziałam się o powstaniu tego duetu, wiedziałam, że to będzie coś, na co będę czekać z niecierpliwością. I rzeczywiście tak się stało. Projekt Kuby Karasia i Piotra Roguckiego towarzyszy mi od dnia premiery i niezmiennie wsłuchuję się w niego z przyjemnością. Rock pomieszany z elektroniką, utrzymane w niepokojącym, trochę nerwowym nastroju i z tekstami niekiedy fatalistycznymi, niekiedy przyziemnymi. Rzecz warta każdej uwagi.
Ulubione: Kilka westchnień, Ciociosan, Katrina
Ulubione: Zapomniałam jak, Najbliżej, Spływa
1. Bluszcz – Kresz & Kasia Lins – Moja Wina [ex aequo]
Pierwszy raz znalazłam się w sytuacji, w której nie potrafię jednoznacznie wskazać mojego ulubionego krążka z danego roku. W zarysach tego podsumowania w jednym momencie zwyciężał Bluszcz, w drugim – Kasia Lins. Każda decyzja wydawała mi się niesprawiedliwa i nieadekwatna, dlatego zarówno Kresz, jak i Moja Wina zasługują na miejsce pierwsze, choć są to krążki z zupełnie innych bajek. Trzecia płyta grupy Bluszcz to podróż w lata 80. – tak w tekstach, jak w samej muzyce. Podróż nostalgiczna, magiczna i porywająca. Taka, w którą zawsze chętnie wyruszam i z której niechętnie wracam. Z każdym odsłuchem zatracam się coraz bardziej w tęskną, pełną emocji przestrzeń, jaką stworzyli bracia z grupy Bluszcz. Z kolei nowy album Kasi Lins to fuzja przeróżnych instrumentów, teatralnej, chwilami podniosłej atmosfery, oszałamiającego wokalu i inteligentnych, nietuzinkowych tekstów. Prawdziwa mieszanka wybuchowa, obok której nie potrafię przejść obojętnie i która zostanie ze mną na lata. Zaryzykuję stwierdzenie, że moc Mojej Winy przetrwa długi czas w świadomości nie tylko mojej, ale i każdego, kto będzie miał z tą płytą styczność.
Obydwa albumy darzę niewysłowioną – bo trudno mi ująć uczucia, które towarzyszą mi podczas słuchania tych płyt, w zaledwie kilka zdań – miłością. Bezwarunkową. Uzależniającą. I nie potrafię rozstrzygnąć, która podoba mi się bardziej. Obie porwały mnie w tym samym stopniu, ale czym innym i na różne sposoby. Dlatego nie mogłam postąpić inaczej niż przyznając miejsce 1. dwóm krążkom.
Recenzja Kreszu » / Recenzja Mojej Winy »
Ulubione z Kreszu: Sopot '86, Lamparty, Gepard
Ulubione z Mojej Winy: Morze Czerwone, Moja wina, Śniłam, że jest spokój
Na dalszych miejscach znaleźliby się (kolejność losowa): Dua Lipa – Future Nostalgia, Mela Koteluk & Kwadrofonik – Astronomia poety. Baczyński, Hurts – Faith, Better Person – Something To Lose, Nothing But Thieves – Moral Panic, Julia Marcell – Skull Echo, Hania Rani – Home, Soko – Feel Feelings
Miejsca #1 z poprzednich lat:
(2016) Krzysztof Zalewski – Złoto
(2017) Daria Zawiałow – A kysz!
(2018) Lao Che – Wiedza o społeczeństwie
(2019) król – Nieumiarkowania
Oj tak, Bluszcz i Kasia to petardy tego roku i na moich playlistach. Przemyślane i fenomenalnie wykonane albumy.
OdpowiedzUsuńRAYE mnie zaskoczyła. Słuchałam raz tej płyty i niezbyt przypadła mi do gustu, ale pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę, by wyrobić sobie jakieś konkretne zdanie.
Nowy wpis na the-rockferry.pl
Podwójne pierwsze miejsce robi wrażenie, choć jak dla mnie wygrywa Bluszcz :)
OdpowiedzUsuńRAYE też mnie zaskoczyła. Lubię ją od czasów "You Don't Know Me" i podoba mi się jej osobowość, ale płycie muszę się jeszcze przysłuchać. Myślę jednak, że w 2020 Dula Lipa wygrałaby ten pojedynek :)
Pozdrowienia!
No i jeszcze przy okazji zaproszę na nowy wpis :)
UsuńKiedy "Moją winę" polubiłam i często do niej wracałam, tak do "Kreszu" nie mogę się przekonać. Drażnią mnie teksty, mam wrażenie że z każdym utworem Bluszcz próbowali wcisnąć więcej nazw zespołów i artystów, muzycznie też utwory mi się zlały w jedną całość. U mnie byłby to przeciwny biegun rankingu. :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaciekawiło mnie "Euphoric Sad Songs" i chyba sobie przesłucham w najbliższym czasie.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)
Muszę przesłuchać Rare❤
OdpowiedzUsuń