
Interesujące jest to, że album wydano w dwóch wersjach językowych – polskiej i angielskiej. Nie różnią się niczym poza właśnie językiem tekstów, dlatego zdecydowałam się pisać o wersji polskiej, znacznie mi bliższej pod wieloma względami. Ponadto wydaje mi się, że polskie teksty na tle tajemniczych i ciemnych brzmień wypadają lepiej. Ciekawiej. Bardziej się odznaczają. Trudniej o nich zapomnieć. Zwłaszcza że są naprawdę dobrze skonstruowane i fantazyjniejsze od tych angielskich.
Jeśli chodzi o muzykę, dominują elektroniczne dźwięki, w pomiędzy które wpleciono czasami instrumenty żywe. Rozwiązanie znane i popularne, trzeba zaznaczyć, jednak zrealizowane bezbłędnie. Chociażby w utworze Czas takie połączenie robi wrażenie. To, co zwróciło moją uwagę, to sposób zbudowania albumu – nie brakuje stonowanych kawałków, które wprowadzają harmonię wśród tych żywych i nośniejszych. Tak przemyślana całość nie nuży i sprawia, że odbiorca ma zapewniony rollercoaster rytmów i brzmień, pozwalający pełną uwagę skoncentrować na muzyce.
Skull Echo otwiera stopniowo rosnąca Ekstaza Intelektualna (rewelacyjny tytuł, tak na marginesie), która stanowi jeden z mocniejszych punktów krążka. Pod każdym względem dzieje się tutaj wiele i nie da się o tym numerze zapomnieć. Do moich faworytów włączam także następującą tuż po Ekstazie kompozycję Moment i Wieczność, fajnie pulsująca i odznaczająca się nieco tanecznym już refrenem oraz spokojniejszymi zwrotkami. Lubię wracać też do Domów ze Szkła, które wygrywają gitarą elektryczną zgrabnie wplątaną w mroczną, zagadkową melodię. Otwórz Głowę zaskakuje zmianą charakteru – kawałek ten z zamglonego i subtelnego powoli przeistacza się w prawdziwą elektroniczną, mocną ucztę dla zmysłów. Bardzo lubię też rozmyte, nieco podniosłe Life Is On Television, w którym artystka operuje wysokim, ale nieirytującym wokalem.
Julia Marcell dała popis – wokalny, muzyczny, tekstowy. Wszystko tutaj siedzi na swoim miejscu. Poza brzmieniem, które w stu procentach do mnie trafia (taką nocną, pulsującą elektronikę zawsze kupuję), pozostaję pod wrażeniem znakomitych warstw słownych, będących o czymś i dających do myślenia. Skull Echo zaliczam do jednych z najlepszych polskich krążków tego roku i z pewnością znajdzie się dla niego miejsce w corocznym podsumowaniu. Na jego sporządzenie przyjdzie jeszcze czas, a ja tymczasem wracam do wspaniałego świata, który Julia Marcell na tej płycie wykreowała.
★★★★★★★★★☆
po-słuchaj: Ekstaza Intelektualna, Moment i Wieczność, Domy ze Szkła
Niestety wersja polska jest u mnie niedostępna, więc właśnie słucham sobie angielskiej i jestem zaskoczony, że ta płyta wyszła w maju i że mnie do tej pory omijała. Podoba mi się "Infinity Halt" i to ponad siedmiominutowe monstrum pod tytułem "Mother" :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Pierwszy raz o niej słyszę, ale muszę przyznać, że teledysk mnie zaciekawił. Jest po prostu inny niż to co obecnie wydają polscy artyści. Przynajmniej mam takie odczucia. A recenzja świetna!
OdpowiedzUsuńblog youtube
Kompletnie ominęły mnie newsy o tym albumie. Z samą Julią dość dawno nie miałam do czynienia - ostatni raz jak wyszedł krążek proxy.
OdpowiedzUsuńNowy wpis na the-rockferry.pl
Nostalgia jest fajna :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam kiedyś o tej artystce, jednak załączone przez Ciebie utwory nieszczególnie mi podeszły. Może kiedyś się przekonam.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)