wtorek, 28 grudnia 2021

Podsumowanie 2021 roku inaczej. Najlepsze, największe, najczęstsze

Tegoroczne podsumowanie ostatnich 12 miesięcy postanowiłam ująć w nieco inny niż dotychczas sposób. Zanim wyróżnię ulubione płyty oraz utwory z 2021 roku, opowiem o kilku płytach/utworach/artystach, które nie mieszczą się w corocznej kategorii, a o których muszę wspomnieć. Dopełnią obraz mojego roku pod muzycznym względem, bo przecież nie sami ulubieńcy się trafili, a i często wracałam do kawałków, które swoją premierę miały wcześniej. Tak więc zapraszam na pierwszy wpis podsumowania 2021 roku!


Największe rozczarowanie. Urok trzeciej płyty

Te dwa albumy zainspirowały mnie do stworzenia podobnego wpisu. Bardzo chciałam o nich napisać, ale, jak się okazało, nie potrafię tego zrobić w superlatywach. Mowa o trzecich w dorobku krążkach zespołu Organek i wokalistki Lorde. Do obydwu artystów mam słabość i uwielbiam ich twórczość, a ich nowych utworów oczekiwałam z wypiekami na twarzy. Jakież było moje rozczarowanie, gdy zderzyłam oczekiwania z rzeczywistością... O ile z płyty Na razie stoję, na razie patrzę udało mi się wyłuskać dwa utwory, do których wracam ze szczerą przyjemnością, o tyle obok Solar Power przechodzę zupełnie obojętnie, czego bardzo mi żal. Cóż pozostało? W tym roku Organek i Lorde zawiedli, ale mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze nie raz mnie pozytywnie zaskoczą.


Najlepszy cover. Odświeżenie piosenki Haliny Kunickiej

W ostatnich miesiącach pojawiło się sporo udanych coverów, ale żaden nie zachwycił mnie tak, jak nowa wersja utworu Niech no tylko zakwitną jabłonie. Cover Bitaminy jest pełny ciepła, beztroski, wolności i nadziei. I właśnie ta nadzieja zawarta w tekście została świetnie wyeksponowana przez niespieszną, delikatną melodię. Za każdym razem, gdy słucham tej wersji, uderza mnie też prostota warstwy tekstowej. Ma w sobie też pewną uroczą naiwność, dzięki której uśmiecham się z nostalgią i pewnym smutkiem.


Płyta sprzed 2021, której najczęściej słuchałam. Orkiestra po raz enty

Według mojego last.fm taką płytą okazał się zapis koncertu Orkiestry Męskiego Grania z 2020 roku. Czy kogoś to zaskoczyło? Na pewno nie ;) Może tylko mnie samą, że jestem aż tak monotematyczna. Ale z drugiej strony wszyscy doskonale wiedzą, jak lubię projekt Męskiego Grania, niezależnie od edycji. A w tej pandemicznej brzmiały głosy, które wyjątkowo cenię; ponadto zdecydowano się na bliskie mi piosenki (m.in. Byłaś serca biciem, Boskie Buenos). Co tu jeszcze dodawać... Moja słabość do Męskiego Grania jest widoczna gołym okiem.


Piosenka sprzed 2021, której najczęściej słuchałam. Hołd dla natury

Spotify naliczył, że włączyłam tę piosenkę 97 razy w ciągu roku. Wiem, że to jeszcze nie koniec. Lass jest niezwykle uzależniącym kawałkiem, cechującym się zarówno rewelacyjną, bogatą warstwą brzmieniową, jak i fantastycznym tekstem. Niezmiennie fascynują mnie gry słowne zawarte w tekście, ale także jego przesłanie, które jest mi szczególnie bliskie  miłość i szacunek nie tylko lasu, ale do natury w ogóle. Im starsza jestem, tym bardziej mnie do natury ciągnie, nic dziwnego więc, że i utwór grupy Łąki Łan zajął miejsce w mojej duszy.


Najlepsza EPka. Post scriptum do trzeciego albumu

2020 rok przyniósł nam trzecią płytę brytyjskiego zespołu Nothing But Thieves, a w połowie 2021 roku pojawił się minialbum Moral Panic II. Umknął mi ten fakt, więc dopiero po pewnym czasie zapoznałam się z zawartością EPki i od razu pożałowałam, że zrobiłam to tak późno. Ale lepiej tak niż wcale. Na Moral Panic II znajdziemy pięć utworów utrzymanych w typowej dla zespołu stylistyce. Dominują dynamiczne brzmienia, ale nie zabrakło wolniejszych, romantyczniejszych chwil. O ile do longplaya Moral Panic miałam pewne zastrzeżenia, o tyle EPka trafia do mnie od początku do końca.


Najmilsze zaskoczenie. Nowe wcielenie folkowego duetu

O przemianie Lilly Hates Roses w Atlvntę pisałam już kilkukrotnie  zarówno na blogu, jak i na instagramie. Mimo że ich folkową odsłonę bardzo sobie ceniłam, obecna konwencja lepiej do mnie przemawia. Zaskoczeniem dla mnie było to, jak dobrze artyści odnajdują się w nowej stylistyce, a także to, jak płynnie wędrują pomiędzy różnymi gatunkami. Trzeba także zwrócić uwagę na to, jak łagodny, dziewczęcy wokal Kasi Golomskiej wpisuje się w mroczne, owiane tajemnicą kompozycje. Taka zmiana wymagała odwagi, którą podziwiam i z której bardzo się cieszę.



Artyści, na których nowe utwory i płyty czekam w 2022 roku (w przypadkowej kolejności): Kasia Lins, Łąki Łan, Hurts, Harry Styles, Bluszcz, Natalia Przybysz, Krzysztof Zalewski, Mrozu, Karaś/Rogucki, Rosalie, Mery Spolsky, Of Monsters And Men, Dawid Podsiadło, Sorry Boys, Mela Koteluk i wielu, wielu innych. Nade wszystko czekam na dobrą muzykę, taką, o której długo nie zapomnę i która wzbudzi we mnie silne emocje. Tego i sobie, i Wam w Nowym Roku życzę :) Szczęśliwego!

3 komentarze:

  1. Gdybym miała wybrać swoje dwa największe rozczarowania, to też byliby to Lorde i Organek, szybko też rzuciłam do kąta nowy album Wczasów, nie zachwycił mnie tak jak debiut chłopaków. :( Spodobało mi się "Niech no tylko zakwitną jabłonie". Jeśli interesują Cię covery, to polecam EP-kę "Aisles" Angel Olsen. ;)
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Organek podoba mi się tylko na debiutanckiej płycie. Kolejne już tak bez szału, bez ognia.
    Z Lorde wybrałam sobie kilka piosenek i do nich głównie wracam.
    Niezłym szokiem jest metamorfoza Lily Hates Roses. Z takiego grzecznego, folk popu w intrygujące granie. I te teksty - sporo ironii, smutku, takich typowych myśli dla naszego pokolenia.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem najbardziej cieszę się na Nothing But Thieves, chociaż ATLVNTA też mnie zaintrygowała, więc chyba się zapoznam. No i czekam na resztę Twoich podsumowań ;)

    Wszystkiego dobrego na 2022 i zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń