wtorek, 7 grudnia 2021

W słuchawkach #47


Lao Che  Życie jest jak tramwaj. Pod koniec listopada miałam przyjemność być na kolejnym koncercie mojej ukochanej kapeli, dlatego też muzyka Lao Che w ostatnich tygodniach zdominowała moje głośniki. Piosenki Życie jest jak tramwaj dotychczas nie określałam mianem ulubionej, ale tym razem wersja na żywo porwała mnie na tyle, że wciąż powracam do zapisu tego nagrania z Woodstocku 2018. Co mogę powiedzieć więcej... Doskonale znacie moją słabość do Lao Che :)


Sistars  Sutra. Pamiętacie początki kariery sióstr Przybysz? Ja szczerze przyznam, że na długie lata zapomniałam o ich przeboju Sutra, dopiero niedawno przewinął mi się gdzieś na Spotify i z niejaką ekscytacją wcisnęłam play. Zaskoczył mnie nie tylko świetny, naładowany pozytywną energią tekst, ale przede wszystkim wyjątkowa warstwa muzyczna i fantastyczny feeling wykonania. Aż chciałoby się słyszeć więcej tak skonstruowanych kawałków na polskiej scenie muzycznej.


Natalia Przybysz – Ogień. Od Sistars powędrowałam do solowych dzieł Natalii i Pauliny i przypomniałam sobie o ostatnim albumie pierwszej z nich. To, co z niego zapamiętałam, to subtelność i kobiecość zamknięte w szczerych, wyrazistych dźwiękach. Singiel Ogień zdaje się być tego najlepszym przykładem, bo niespokojny, trochę nerwowy rytm pięknie podkreśla niepowtarzalny, tutaj brzmiący nieco nonszalancko wokal Natalii. W pewnym momencie chciałoby się, by piosenka rozkręciła się bardziej, by nastało to mocne uderzenie, ale ostatecznie dochodzi się do wniosku, że taka niespieszna forma jest wystarczająca.


Krzysztof Zalewski  Kurier. Zazwyczaj projekty MTV Unplugged omijam bez sumienia, bo za wersjami akustycznymi utworów zwyczajnie nie przepadam. W przypadku Zalewskiego z ciekawości poskakałam po jego najnowszym wydawnictwie bez prądu i zabrałam ze sobą nowe, wspaniałe wykonanie kompozycji Kurier. Stworzony do filmu wojennego, w oryginalnej wersji dynamiczny i rockowy, tutaj, stylistycznie, bardziej pasuje do produkcji tego typu. Wokalista śpiewa tak, jakby przygrywał ludziom spacerującym po ulicy  w towarzystwie gitary, pianina, cichego chóru oraz wyrazistych instrumentów dętych, które są zdecydowanie najmocniejszym elementem utworu.


Taylor Swift  Red (Taylor's version). Karierę Taylor Swift śledzę jednym okiem, ale do pewnego momentu sumiennie zapoznawałam się z jej nowymi albumami. Gdybym miała wybrać mój ulubiony krążek artystki, padłoby na Red, dlatego z ciekawością włączyłam nową wersję tej płyty. Nie dostrzegam wielu różnic między nią a pierwowzorem, ale wydaje mi się, że Taylor's version cechuje się większą szczerością i swobodą. Chyba właśnie to spowodowało, że ostatnio namiętnie słucham podrasowanego i wyrazistszego tytułowego utworu.


Męskie Granie Orkiestra 2021  Śpij, kochanie, śpij. Kiedy oglądałam finałowy koncert Męskiego Grania w Żywcu to dosyć często ziewałam. Wówczas nowe aranżacje znanych piosenek zupełnie mnie nie porwały, dlatego raczej z poczucia obowiązku niż ciekawości sięgnęłam po zapis tych wykonań. I ostatecznie pozytywnie się zaskoczyłam, bo w ostatnich dniach często słucham poszczególnych kawałków. Najchętniej powracam do Śpij, kochanie, śpij, które ujmuje mnie połączeniem delikatności i mocy. Wybaczam nawet trochę przesadzone, wysoko zaśpiewane przez Podsiadło zwrotki.


LemON  Płatek. Chyba wyrosłam ze słuchania świątecznych piosenek w grudniu, bo w tym roku częściej mnie one irytują niż sprawiają frajdę. Pewnym zastępcą dla nich okazał się utwór grupy LemON, utrzymany co prawda w podobnej tematyce, ale więcej usłyszymy tutaj o pięknie zimy niż o magicznym czasie przygotowań do Świąt. Ostatni miesiąc roku to zresztą czas, w którym od kilku lat towarzyszy mi cała płyta Scarlett, którą serdecznie Wam polecam.


4 komentarze:

  1. Nie wiem czemu, ale zawsze mnie "Sutra" irytowała. Może dlatego przez wiele lat nieufnie patrzyłam na próby tworzenia na polskim rynku r&b i pokrewnych brzmień. Aż do pojawienia się Rosalie, która odczarowała dla mnie ten gatunek.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Sistars trochę wyparłam z pamięci, może dlatego, że w czasie kiedy zaczęłam interesować się muzyką, to dziewczyny przestały nagrywać razem. R'n'b mi w duszy nie gra, ale pod względem lirycznym "Sutra" brzmi fajnie.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja dla kontrastu "Sutrą" byłem zafascynowany, a fraza "więc wysyłam trochę ciepła" mocno się do mnie przykleiła ;) Płytę mam chyba zresztą w dalszym ciągu gdzieś na CD, a do tego mocny sentyment do ich wcześniejszych piosenek, takich jak na przykład "Spadaj" :)

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis! :)

    OdpowiedzUsuń