Powstanie Warszawskie grupy Lao Che to zbiór 10 utworów (w reedycji z 2012 roku znajdziemy ich 14), które w swoisty sposób przybliżają odbiorcy okoliczności warszawskiego zrywu oraz ich bohaterów. Sami twórcy piszą w książeczce dołączonej do płyty:
Zainspirowały nas młodość, odwaga, niezłomność i szeroko pojęta prawda obrony przynależności, kultury i spuścizny społeczeństwa niewolników spętanych kajdanami hitleryzmu. Zło - jako ewidentny element każdej wojny - poruszyło naszą wyobraźnię i pragnęliśmy szczerze oraz rzetelnie zilustrować wzorcowe - bez wypaczeń - postawy młodych ludzi w okowach totalitaryzmu.
Dowód tych inspiracji stanowi w zasadzie każda piosenka zamieszczona na płycie. Próżno szukać tutaj odpowiedzi na pytania, które pojawiają się przy kolejnych rocznicach wybuchu Powstania: czy miało ono sens? Czy decyzja o podjęciu walk była słuszna? Twórcy albumu nie koncentrują się na polityczno-społecznych kontrowersjach wokół tego wydarzenia; swoją uwagę skupiają na ludziach, którzy walczyli i ginęli. Spięty śpiewa o ich postawie ("Tramwajem jadę na wojnę"), emocjach ("Płakałem wczoraj raz, a dziś już dwa razy"), refleksjach ("Wiara się rozkrochmala"), powstańczej codzienności ("Dziś ogolić gęby nie dam rady już"). A wszystko to w akompaniamencie ostrych, wyrazistych brzmień.
Chronologiczna tracklista
Ułożenie utworów na albumie nie pozostaje w tym przypadku bez znaczenia. Płytę otwiera utwór 1939 / Przed burzą, symbolizujący przygotowania do walk, zapał powstańców i ich nadzieję na szybkie odzyskanie wolności. Następny utwór to Godzina W, czyli 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 17:00 – moment wybuchu Powstania. Późniejsze kompozycje – Barykada, Zrzuty, Stare Miasto, Przebicie do Śródmieścia, Czerniaków, Hitlerowcy i Kanały – opowiadają o kolejnych wydarzeniach Powstania. Całość wieńczy Koniec, będący muzyczną adaptacją wiersza Adama Czahrowskiego z 1597 roku i uosabiający klęskę Powstania w październiku '44.
Należy pochwalić twórców za takie rozwiązanie. Dzięki niemu udało się odwzorować przebieg historycznych wydarzeń w atrakcyjny i przystępny sposób, a także przekazać odbiorcom losy zarówno Warszawy, jak i walczących za nią ludzi. Warto także zwrócić uwagę, jak w zależności od okoliczności danego wydarzenia zmienia się rytm i charakter utworu, który je reprezentuje. Z ostrych, dynamicznych piosenek Godzina W, Barykada czy Zrzuty przechodzimy w niepokojące, pełne grozy i obaw Przebicie do Śródmieścia czy Czerniaków. Wszystko w tej kwestii zostało przemyślane i dopracowane do perfekcji.
Od Baczyńskiego i Czahrowskiego po Chłopców z Placu Broni
Teksty Lao Che mają to do siebie, że są nasycone licznymi aluzjami, parafrazami i cytatami z innych dzieł kultury. Nie zabrakło ich również na concept albumie Powstanie Warszawskie. Co bardziej spostrzegawczy odbiorcy wychwycą wersy Baczyńskiego wplecione w rozdygotaną, nerwową melodię Godziny W, a charakterystyczne frazy piosenki Kocham wolność grupy Chłopcy z Placu Broni, stylizowane na przyśpiewkę uliczną, usłyszą w kompozycji 1939 / Przed burzą.
To niejedyne odniesienia obecne na Powstaniu Warszawskim. W poszczególnych utworach Hubert "Spięty" Dobaczewski (wokalista i autor tekstów) przywołuje m.in. słowa Pałacyku Michla, Czerwonej zarazy Józefa "Ziutka" Szczepańskiego oraz Dumy rycerskiej Adama Czahrowskiego. Nie brakuje również parafraz Biblii, Modlitwy Harcerskiej, a także zapożyczeń dialogów z filmów Szeregowiec Ryan oraz Jak rozpętałem drugą wojnę światową. W sporej części płyty usłyszymy także oryginalne fragmenty przemówień premiera Mikołajczyka czy Generalnego Gubernatora Hansa Franka.
Warstwy tekstowe na tej płycie wyróżniają się nie tylko powyższymi cechami, ale odznaczają się też błyskotliwością, ironią oraz silnymi emocjami. Pojawiają się wulgaryzmy, kolokwializmy, obsceniczne wyrażenia i obraźliwe zwroty, które mają jeden cel: przedstawić niewybredne, gorzkie i prawdziwe przemyślenia powstańców. A te przeplatają się z wersami napisanymi po niemiecku, dzięki czemu omawiana płyta staje się pełnym, realnym odzwierciedleniem wydarzeń z sierpnia 1944 roku.
"Halo, halo, tu Londyn". Bogactwo warstwy brzmieniowej
W wielu źródłach znajdziemy informację, według której omawiana dziś płyta należy do gatunku rock i crossover. Jest to bardzo ogólna – zbyt ogólna – klasyfikacja, jednak można przymknąć na to oko, ponieważ to, co słyszymy na Powstaniu Warszawskim, trudno jednoznacznie i bez problemu przypisać do jednego muzycznego nurtu. Istotnie, wszechobecne gitary elektryczne i wyraźne brzmienie perkusji niejako skłaniają odbiorcę do potwierdzenia: "tak, to oczywiście muzyka rockowa", ale w przypadku twórczości Lao Che zawsze powinno wychodzić się poza sztywne ramy gatunkowe.
W zależności od tematyki, utwory różnią się od siebie rytmiką, brzmieniem i nastrojem. Przykładowo 1939 / Przed burzą rozpoczyna się od archiwalnych słów premiera Mikołajczyka, po czym do głosu dochodzą ostre dźwięki perkusji oraz szaleńcze krzyki. Wkrótce piosenka przypomina niespieszną, typowo warszawską przyśpiewkę uliczną, w tle której słychać okrzyki gońców: "Nieudany zamach na Hitlera!". W podobny sposób możemy opisywać kolejne kompozycje, ale to mija się z celem.
Otóż piosenki zawarte na Powstaniu Warszawskim zbudowane są także z efektów brzmieniowych. Wykrzyknienia, zawołania, ogłoszenia; odgłosy karabinów, pojazdów, maszyn wojskowych; niemieckojęzyczne wersy stylizowane na okrzyki hitlerowców czy komunikaty radiowe. Wszystko to znajdziemy w solidnej dawce – czasem może wydawać się, że tych efektów jest nadmiar, są przytłaczające i niepotrzebne. Niemniej po głębszej analizie dochodzi się do wniosku, że to właśnie one nadają płycie niepowtarzalny klimat, wyróżniają to dzieło spośród innych i przede wszystkim oddają prawdziwego ducha powstańczej Warszawy.
Garść faktów
W 2012 roku – siedem lat po premierze krążka i jednocześnie w roku jego reedycji – członkowie Lao Che zostali odznaczeni przez ówczesnego prezydenta Komorowskiego Srebrnymi Krzyżami Zasługi. Decyzję tę umotywowano "zasługami na rzecz popularyzacji i upamiętnienia powstania warszawskiego".
Płyta została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków. Chwalono ją tak za brzmienie, jak za teksty, a nade wszystko za oryginalność. Podkreślano brak banalnego i schematycznego przedstawienia tematyki powstania, a jednocześnie niepopadnięcie w przesadny i niewygodny patos. Nieprzychylne opinie stanowiły zdecydowaną mniejszość wśród licznych recenzji.
Lao Che wystąpili z płytą Powstanie Warszawskie zaledwie kilkukrotnie – zwykle z okazji obchodów kolejnych rocznic wybuchu zrywu. Na koncertach klubowych od dłuższego czasu nie zagrali ani jednej kompozycji pochodzącej z tej płyty (i póki co nie zagrają, wszak zawiesili swoją działalność). Sam Spięty przyznał w wywiadzie z Gazetą Wyborczą w 2018 roku:
Przez pierwsze trzy lata graliśmy płytę z pełnym zaangażowaniem, potem odchodziliśmy od tego, coraz częściej z powodu wywoływanych dyskusji. Czułem zmęczenie. Zamknęliśmy ten etap. Nie chcieliśmy w to brnąć i uczestniczyć w to.
Kiedy w 2020 roku pisałam pracę licencjacką na temat właśnie twórczości Lao Che, natknęłam się na kilka innych prac dyplomowych, których autorzy poświęcali je na analizowanie właśnie płyty Powstanie Warszawskie. Byli to studenci przeróżnych kierunków – historycznych, filozoficznych, socjologicznych czy (tak jak w moim przypadku) polonistycznych. To pokazuje, jak ciekawym zjawiskiem jest ten album. Takim, który może być rozpatrywany pod wieloma kątami, z różnych perspektyw.
Lao Che przedstawili wybrane przez siebie zagadnienie w sposób wyjątkowy. Wydarzenia historyczne zinterpretowali nietypowo, po swojemu. Powstanie Warszawskie to wizja artystyczna, która wymyka się konwenansom i nie powiela narracji, w jakiej dotychczas mówiono o walce warszawiaków w dyskursie zarówno publicznym, jak i artystycznym. Nie ma tu zbędnego patosu, pompatycznych deklaracji. Obraz powstania nie jest widealizowany, nie romantyzuje się go, przeciwnie – Lao Che pokazali przebieg zrywu, jego uczestników i samą Warszawę w sposób bezkompromisowy, bez zbędnych upiększaczy i naciąganej martyrologii. Zamiast tego mamy liczne wulgaryzmy, niepokojące dźwięki, krzyki, nerwowość, niepewność, szaleństwo, nieopisane i trdune do wyobrażenia emocje powstańców. Taki surowy, gorzki, czasami bezpardonowy przekaz zdecydowanie przybliża odbiorcy prawdziwe oblicze wydarzeń z późnego lata w 1944 roku.
Czy Powstanie Warszawskie Lao Che można traktować jako lekcję historii? Poniekąd. Dla mnie jest to głównie wypowiedź artystyczna, która w pewien sposób dopełnia moją dotychczasową wiedzę historyczną. Inni mogą potraktować album jako wstęp, zachętę do dalszego eksplorowania tematyki Powstania. Nieważne, jakimi intencjami się kierujemy – warto po tę płytę po prostu sięgnąć, zwłaszcza w dzień taki jak dzisiaj. Niezależnie od sympatii politycznych i prywatnych poglądów, bo muzyka powinna łączyć, a nie dzielić.
"Koniec" mi się bardzo spodobał, ale ogólnie cała kompozycja wzruszająca.
OdpowiedzUsuńSuper, że w ten sposób można upamiętnić powstanie warszawskie. Koniec bardzo mi się podobał, ale całość jest wzruszająca. Dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Concept albumy zawsze wydają mi się być bardziej zaawansowaną formą sztuki niż zwykłe albumy, którego piosenki można puścić sobie w tle podczas gotowania czy jazdy zatłoczonym tramwajem. Albumy o tematyce historycznej to już w ogóle. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.