Trzeci rok, mój czwarty koncert Męskiego Grania. Oczekiwania? Spore, zwłaszcza biorąc pod uwagę zeszłoroczną edycję. Moja pierwsza reakcja na tegoroczny singiel oraz skład była dość niemrawa. Sobie i Wam siadło dopiero po kilkunastu przesłuchaniach, a z Orkiestry za najsilniejsze ogniwo – pomimo geniuszu Zalewskiego, Nosowskiej i Organka – uważałam Igora Walaszka. Koncert w Gdyni, który odbył się 27 lipca, tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu.
 |
fot. LIVE / Michał Murawski |
W Parku Kolibki zjawiłam się około 19, dlatego ominęły mnie występy
Bitaminy i duetu
Mazolewski/Porter. Pierwszym koncertem, w którym uczestniczyłam, był
Tribute To Lombard pod przewodnictwem
Kuby Karasia (The Dumplings). Razem ze swoimi gośćmi
– Marceliną,
królem,
Kasią Lins i
Mrozem – zagrał najważniejsze utwory legendarnego zespołu w odświeżonych, bardzo dobrych aranżacjach. Nie zabrakło
Szklanej Pogody,
Przeżyj to sam,
Drogiej Pani z Telewizji i kilku innych mniej znanych kawałków. Z całej czwórki gości największe wrażenie zrobiła na mnie ich męska część, czyli król oraz Mrozu, z naciskiem na tego drugiego. Jego żywiołowość i charyzma pokazały mi, że jego solowy występ nie może mi przejść koło nosa.
 |
fot. LIVE / Jan Oborski |
Chwilę później rozpoczął się koncert grupy
Nietrzask na Scenie Ż, którego słuchałam jednak jednym uchem, ponieważ na Scenie Głównej, chwilę po 20, miał zjawić się zespół, którego występ był moim najważniejszym elementem tego wieczoru, choć widziałam ich już niejednokrotnie.
Lao Che. Nie będę się długo rozwodzić nad tym koncertem
– był jak rewelacyjny, zagrany na pełnym gazie i dopracowany w każdym szczególe, niepowtarzalny. Tym bardziej, że zespół zaskoczył doborem piosenek. Poza obowiązkowymi elementami, jak
Kapitan Polska,
Nie raj czy
Dłonie, pojawiło się kilka mniej znanych utworów oraz...
Hydropiekłowstąpienie, którego Lao Che od dawien dawna nie grali na żywo. A szkoda, bo w wersji live kawałek ten zyskuje nowe życie. Już nie mogę doczekać się kolejnego ich koncertu.
 |
fot. LIVE / Michał Murawski |
Kilka minut przed 22 na Scenie Głównej pojawił się
Krzysztof Zalewski, którego występ był solo actem. Artysta sam grał na kilku instrumentach, śpiewając przy tym i nawiązując dobry kontakt z publicznością. Przyznaję, że całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a Zalef udowodnił tylko, że jest prawdziwym człowiekiem-orkiestrą. Usłyszeliśmy kawałki takie, jak
Polsko,
Uchodźca,
Miłość miłość,
Luka,
Kurier oraz...
Początek, zeszłoroczny hymn MG. Spore zaskoczenie, które wywołało bardzo żywiołową reakcję wśród publiczności i chyba nie muszę mówić, jak głośno wybrzmiał tekst utworu. Niespodzianką był także gościnny udział
Natalii Nykiel, która wykonała wraz z Krzysztofem
Polsko. Pomimo całej mojej sympatii do tej artystki, w tym wykonie wypadła dość blado.
 |
fot. LIVE / Damian Kramski |
Przedostatnim koncertem na Scenie Głównej był występ
Nosowskiej, w którym uczestniczyłam przez mniej więcej połowę. Artystka koncentrowała się przede wszystkim na utworach z ostatniej płyty
BASTA!, nie zabrakło więc
Ja pas!,
Nagasaki,
Kto Ci to zrobił czy
Brawa dla Państwa. Na scenie towarzyszył jej syn Mikołaj, który momentami stał z tyłu, a chwilami ramię w ramię z matką wykonywał z nią poszczególne utwory. Fajnym urozmaiceniem koncertu było wykonanie
Smalltown Boy z repertuaru
Bronski Beat, które dobrze wpasowało się w całokształt występu. Sama Nosowska była jak zwykle rozbrajająco szczera i urocza, nie sposób się na jej koncercie nie uśmiechnąć.
 |
fot. LIVE / Damian Kramski |
Nareszcie przyszedł czas na gwiazdy wieczoru, czyli Męskie Granie Orkiestra. Swój set rozpoczęli od wykonania
O! Nie rób tyle hałasu z repertuaru
Maanamu, pojawiły się także inne szlagiery, między innymi
Chcemy być sobą Perfectu,
Zamki na piasku Lady Pank czy
Wspomnienie Czesława Niemena. Ku mojej uciesze zagrano też
Wojenkę Lao Che z gościnnym udziałem...
Jakuba Gierszała. Cóż, gdyby cały utwór wykonywał Igo, a nie tylkko połowę, wyszłoby zdecydowanie lepiej. Obecność aktora była raczej zbędna. Generalnie mam kilka wniosków po występie MGO, z których wynika, że mam raczej mieszane uczucia względem tego występu, jednak z przewagą tych pozytywnych. Przede wszystkim ogromnie cieszę się, że dano Igorowi Walaszkowi tak wielkie pole do popisu. Wykonał sporą część kawałków
– solo lub w duecie
– udowadniając swój talent. Najlepiej wypadł w coverze
Długość dźwięku samotności grupy
Myslovitz, byłam (jestem wciąż!) pod wielkim wrażeniem tego wykonu. Równie dobrze zaśpiewał
Wspomnienie. Wyszło na to, że nie tylko Zalewski (dobrze) śpiewa Niemena ;) Ogólny dobór piosenek dość oczywisty. Jak co roku nie zabrakło Maanamu, nie dziwiły nikogo utwory Lady Pank i Perfectu, a także to, że utwór
Natalii Przybysz,
Miód, wykonał Zalewski. Zdecydowanie największym zaskoczeniem było wykonanie przez Nosowską i Krzysztofa
Sing Sing z repertuaru
Maryli Rodowicz. Byłam też nieco skonsternowana, gdy Igo i Zalef śpiewali
Zazdrość grupy
Hey, podczas gdy jej wokalistka była w składzie MGO... Mogło być lepiej; mam wrażenie, że artyści poszli trochę po linii najmniejszego oporu. Nie zmienia to faktu, że cały koncert MGO był żywiołowy, pełen dobrej muzyki, dobrych głosów i dobrej zabawy. A to zdaje się najważniejsze.
Setlista MGO
O! Nie rób tyle hałasu (z rep. Maanamu)
Generacja Nic (z rep. Cool Kids Of Death)
Wieża samotności (z rep. Sztywny Pal Azji)
Wspomnienie (z rep. Czesława Niemena)
Sing Sing (z rep. Maryli Rodowicz)
Wojenka (z rep. Lao Che)
Długość dźwięku samotności (z rep. Myslovitz)
Miód (z rep. Natalii Przybysz)
Taniec lekkich goryli (z rep. Bielizny)
Kocham wolność (z rep. Chłopców z Placu Broni)
Zamki na piasku (z rep. Lady Pank)
Zazdrość (z rep. Hey)
Chcemy być sobą (z rep. Perfectu)
Sobie i Wam
*Wszystkie zdjęcia pochodzą z oficjalnego Facebooka Męskiego Grania.
Moja historia z MG jest dość krótka - z daleka, bez biletu oglądałam chwilę The Dumplings w Poznaniu. Jakoś nie mogę się zebrać, by na któryś z tych koncertów się wybrać. Najbardziej zazdroszczę Kasi, bo na żywo jeszcze mnie nigdy nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńNowy wpis na the-rockferry.pl
Nowy wpis na the-rockferry.pl
UsuńOjej, nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę :) Z tego co widziałam na nagraniach w Internecie, to Igor rządzi w tej edycji. Bardzo się cieszę, bo jest to wspaniały artysta.
OdpowiedzUsuńNowy post, zapraszam
https://scarlett95songs.blogspot.com/
Koncerty są super, fajna relacja💞
OdpowiedzUsuńJednym słowem - zazdroszczę. Ale pewnie kiedyś, jakoś, się wybiorę. Chyba, że przestaną wcześniej grać, ale mam nadzieję, że nie :) Gdybyś miała wybrać jeden najlepszy utwór z całego koncertowego zestawu, to który by to był? :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu i zapraszam na nowy wpis :)
Trudny wybór, ale chyba "Długość dźwięku samotności". Igo genialnie wykonał ten utwór, aż brak słów :)
UsuńNieszczególnie kręci mnie Męskie Granie, ale gdybym miała okazję się wybrać (tzn. gdyby Gdynia nie była jedynym przystankiem na północy kraju), to pewnie bym z niej skorzystała. Fajnie byłoby usłyszeć utwory Maanamu czy Myslovitz w innych wykonaniach.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)