wtorek, 30 lipca 2019

Relacja z Męskiego Grania w Gdyni

Trzeci rok, mój czwarty koncert Męskiego Grania. Oczekiwania? Spore, zwłaszcza biorąc pod uwagę zeszłoroczną edycję. Moja pierwsza reakcja na tegoroczny singiel oraz skład była dość niemrawa. Sobie i Wam siadło dopiero po kilkunastu przesłuchaniach, a z Orkiestry za najsilniejsze ogniwo  pomimo geniuszu Zalewskiego, Nosowskiej i Organka  uważałam Igora Walaszka. Koncert w Gdyni, który odbył się 27 lipca, tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu.

Obraz może zawierać: 4 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie stoją, okulary przeciwsłoneczne i na zewnątrz
fot. LIVE / Michał Murawski
W Parku Kolibki zjawiłam się około 19, dlatego ominęły mnie występy Bitaminy i duetu Mazolewski/Porter. Pierwszym koncertem, w którym uczestniczyłam, był Tribute To Lombard pod przewodnictwem Kuby Karasia (The Dumplings). Razem ze swoimi gośćmi  Marceliną, królem, Kasią Lins i Mrozem  zagrał najważniejsze utwory legendarnego zespołu w odświeżonych, bardzo dobrych aranżacjach. Nie zabrakło Szklanej Pogody, Przeżyj to sam, Drogiej Pani z Telewizji i kilku innych mniej znanych kawałków. Z całej czwórki gości największe wrażenie zrobiła na mnie ich męska część, czyli król oraz Mrozu, z naciskiem na tego drugiego. Jego żywiołowość i charyzma pokazały mi, że jego solowy występ nie może mi przejść koło nosa.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba
fot. LIVE / Jan Oborski
Chwilę później rozpoczął się koncert grupy Nietrzask na Scenie Ż, którego słuchałam jednak jednym uchem, ponieważ na Scenie Głównej, chwilę po 20, miał zjawić się zespół, którego występ był moim najważniejszym elementem tego wieczoru, choć widziałam ich już niejednokrotnie. Lao Che. Nie będę się długo rozwodzić nad tym koncertem  był jak rewelacyjny, zagrany na pełnym gazie i dopracowany w każdym szczególe, niepowtarzalny. Tym bardziej, że zespół zaskoczył doborem piosenek. Poza obowiązkowymi elementami, jak Kapitan Polska, Nie raj czy Dłonie, pojawiło się kilka mniej znanych utworów oraz... Hydropiekłowstąpienie, którego Lao Che od dawien dawna nie grali na żywo. A szkoda, bo w wersji live kawałek ten zyskuje nowe życie. Już nie mogę doczekać się kolejnego ich koncertu.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, noc i na zewnątrz
fot. LIVE / Michał Murawski
Kilka minut przed 22 na Scenie Głównej pojawił się Krzysztof Zalewski, którego występ był solo actem. Artysta sam grał na kilku instrumentach, śpiewając przy tym i nawiązując dobry kontakt z publicznością. Przyznaję, że całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a Zalef udowodnił tylko, że jest prawdziwym człowiekiem-orkiestrą. Usłyszeliśmy kawałki takie, jak Polsko, Uchodźca, Miłość miłość, Luka, Kurier oraz... Początek, zeszłoroczny hymn MG. Spore zaskoczenie, które wywołało bardzo żywiołową reakcję wśród publiczności i chyba nie muszę mówić, jak głośno wybrzmiał tekst utworu. Niespodzianką był także gościnny udział Natalii Nykiel, która wykonała wraz z Krzysztofem Polsko. Pomimo całej mojej sympatii do tej artystki, w tym wykonie wypadła dość blado.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba
fot. LIVE / Damian Kramski
Przedostatnim koncertem na Scenie Głównej był występ Nosowskiej, w którym uczestniczyłam przez mniej więcej połowę. Artystka koncentrowała się przede wszystkim na utworach z ostatniej płyty BASTA!, nie zabrakło więc Ja pas!, Nagasaki, Kto Ci to zrobił czy Brawa dla Państwa. Na scenie towarzyszył jej syn Mikołaj, który momentami stał z tyłu, a chwilami ramię w ramię z matką wykonywał z nią poszczególne utwory. Fajnym urozmaiceniem koncertu było wykonanie Smalltown Boy z repertuaru Bronski Beat, które dobrze wpasowało się w całokształt występu. Sama Nosowska była jak zwykle rozbrajająco szczera i urocza, nie sposób się na jej koncercie nie uśmiechnąć.

Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i niebo
fot. LIVE / Damian Kramski
Nareszcie przyszedł czas na gwiazdy wieczoru, czyli Męskie Granie Orkiestra. Swój set rozpoczęli od wykonania O! Nie rób tyle hałasu z repertuaru Maanamu, pojawiły się także inne szlagiery, między innymi Chcemy być sobą Perfectu, Zamki na piasku Lady Pank czy Wspomnienie Czesława Niemena. Ku mojej uciesze zagrano też Wojenkę Lao Che z gościnnym udziałem... Jakuba Gierszała. Cóż, gdyby cały utwór wykonywał Igo, a nie tylkko połowę, wyszłoby zdecydowanie lepiej. Obecność aktora była raczej zbędna. Generalnie mam kilka wniosków po występie MGO, z których wynika, że mam raczej mieszane uczucia względem tego występu, jednak z przewagą tych pozytywnych. Przede wszystkim ogromnie cieszę się, że dano Igorowi Walaszkowi tak wielkie pole do popisu. Wykonał sporą część kawałków  solo lub w duecie  udowadniając swój talent. Najlepiej wypadł w coverze Długość dźwięku samotności grupy Myslovitz, byłam (jestem wciąż!) pod wielkim wrażeniem tego wykonu. Równie dobrze zaśpiewał Wspomnienie. Wyszło na to, że nie tylko Zalewski (dobrze) śpiewa Niemena ;) Ogólny dobór piosenek dość oczywisty. Jak co roku nie zabrakło Maanamu, nie dziwiły nikogo utwory Lady Pank i Perfectu, a także to, że utwór Natalii Przybysz, Miód, wykonał Zalewski. Zdecydowanie największym zaskoczeniem było wykonanie przez Nosowską i Krzysztofa Sing Sing z repertuaru Maryli Rodowicz. Byłam też nieco skonsternowana, gdy Igo i Zalef śpiewali Zazdrość grupy Hey, podczas gdy jej wokalistka była w składzie MGO... Mogło być lepiej; mam wrażenie, że artyści poszli trochę po linii najmniejszego oporu. Nie zmienia to faktu, że cały koncert MGO był żywiołowy, pełen dobrej muzyki, dobrych głosów i dobrej zabawy. A to zdaje się najważniejsze.


Setlista MGO
O! Nie rób tyle hałasu (z rep. Maanamu)
Generacja Nic (z rep. Cool Kids Of Death)
Wieża samotności (z rep. Sztywny Pal Azji)
Wspomnienie (z rep. Czesława Niemena)
Sing Sing (z rep. Maryli Rodowicz)
Wojenka (z rep. Lao Che)
Długość dźwięku samotności (z rep. Myslovitz)
Miód (z rep. Natalii Przybysz)
Taniec lekkich goryli (z rep. Bielizny)
Kocham wolność (z rep. Chłopców z Placu Broni)
Zamki na piasku (z rep. Lady Pank)
Zazdrość (z rep. Hey)
Chcemy być sobą (z rep. Perfectu)
Sobie i Wam


*Wszystkie zdjęcia pochodzą z oficjalnego Facebooka Męskiego Grania.

7 komentarzy:

  1. Moja historia z MG jest dość krótka - z daleka, bez biletu oglądałam chwilę The Dumplings w Poznaniu. Jakoś nie mogę się zebrać, by na któryś z tych koncertów się wybrać. Najbardziej zazdroszczę Kasi, bo na żywo jeszcze mnie nigdy nie zawiodła.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę :) Z tego co widziałam na nagraniach w Internecie, to Igor rządzi w tej edycji. Bardzo się cieszę, bo jest to wspaniały artysta.

    Nowy post, zapraszam
    https://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Koncerty są super, fajna relacja💞

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem - zazdroszczę. Ale pewnie kiedyś, jakoś, się wybiorę. Chyba, że przestaną wcześniej grać, ale mam nadzieję, że nie :) Gdybyś miała wybrać jeden najlepszy utwór z całego koncertowego zestawu, to który by to był? :)

    Miłego weekendu i zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudny wybór, ale chyba "Długość dźwięku samotności". Igo genialnie wykonał ten utwór, aż brak słów :)

      Usuń
  5. Nieszczególnie kręci mnie Męskie Granie, ale gdybym miała okazję się wybrać (tzn. gdyby Gdynia nie była jedynym przystankiem na północy kraju), to pewnie bym z niej skorzystała. Fajnie byłoby usłyszeć utwory Maanamu czy Myslovitz w innych wykonaniach.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń