Druga i ostatnia część mojego podsumowania 2022 roku to zestawienie ośmiu
albumów, które spodobały mi się najbardziej w ciągu ostatnich dwunastu
miesięcy. Zależało mi, by wyszczególnić te płyty, do których faktycznie
wracałam często i z radością – stąd poniższa lista jest oszczędna, ale pełna
pięknych dźwięków. Enjoy!
8. Natalia Przybysz – Zaczynam się od miłości. Ta
płyta od razu wzbudziła moje zainteresowanie. Od początku można było się
spodziewać, że niepublikowane dotąd teksty Kory w rękach Natalii Przybysz
zyskają nowe życie. I tak też się stało.
Zaczynam się od miłości to płyta pełna
emocji, ciepła, miłości do natury, drugiego człowieka i świata. Wszystko to
dostajemy w akompaniamencie żywych, ujmujących melodiach, które na długo zostają
w pamięci.
Przeczytaj pełną recenzję »
7. Sorry Boys – Renesans. Grupa Sorry Boys wypracowała unikatowe brzmienie, którego chyba nie
da pomylić się z żadnym innym. Z każdym kolejnym krążkiem pozwalają sobie na więcej
eksperymentów i ta reguła nie ominęła Renesansu. Jest bardziej mainstreamowo, taniecznie, popowo. Jednak trudno to nazwać
typowym, komercyjnym popem, bo nie dość, że Sorry Boys wyróżniają się wyjątkowym
wokalem Beli Komoszyńskiej, to – tak jak i na poprzednich płytach – zespół nie
odmawia sobie odniesień m.in. do folku.
6. The Weeknd – Dawn FM. Ostatni krążek The Weeknd, skonstruowany na zasadzie radiowej audycji,
towarzyszył mi przez cały rok. Ciemne, pulsujące bity zyskały moją sympatię od
pierwszych sekund – jest to bowiem taki rodzaj muzyki elektronicznej, który
cenię sobie najbardziej. Czerpiący z lat 80., mroczny, tajemniczy,
hipnotyzujący. Szczególną fanką The Weeknd jeszcze siebie nie nazwę, ale z
każdym nowym albumem artysty powoli się do tego miejsca zbliżam.
5. Bluszcz – Nowy Pop. Z
ogromną niecierpliwością czekałam na następcę Kreszu, który w 2020 roku zdobył pierwsze miejsce mojego podsumowania (ex aequo z Kasią Lins).
Nowy Pop to dobra kontynuacja Kreszu, jednak po jego wielokrotnych lekturach wciąż czuję pewien niedosyt. Nie
zmienia to faktu, że najświeższa propozycja Bluszczu to krążek godny uwagi.
Delikatne, błogie i swojskie dźwięki prowadzą nas w sielski, leniwy klimat, a
teksty, choć nieskomplikowane, utkwią w głowie.
4. Ofelia – 8. W recenzji
drugiego albumu Ofelii narzekałam trochę na promocję tej płyty, w wyniku której
w dniu premiery znaliśmy ponad połowę piosenek z
8. Niemniej w obliczu jakości tych utworów, trzeba przymknąć oko na ten szczegół
i skupić się na fantastycznej dawce electro popu, jaką zaserwowała nam Ofelia.
8 to nie tylko zestaw chwytliwych kompozycji, ale także okazja, by
lepiej poznać samą artystkę – a dokładniej jej osiem wcieleń.
Przeczytaj pełną recenzję »
3. Piotr Zioła – Wariat. Powiem wprost – tęskniłam za charakterystycznym, trochę zachrypniętym
wokalem Piotra Zioły. Uświadomiłam sobie to w momencie, gdy jego długo
wyczekiwany drugi krążek wreszcie ujrzał światło dzienne.
Wariat zachwyca bogatymi warstwami brzmieniowymi, które
inspirowane są wieloma gatunkami, ale przede wszystkim autentycznością. Tak
szczere i niekiedy intymne wyznania, na jakie zdecydował się Piotr, sprawiają,
że nie da się obok
Wariata przejść obojętnie.
Przeczytaj pełną recenzję »
2. Mrozu – Złote bloki. Można by zarzucić Mrozowi: ale to już było. Bo rzeczywiście,
Złote bloki zgrabnie kontynuują kierunek obrany na poprzednich
płytach artysty (Zew i Aura). Ale skoro coś się sprawdza, to po co to zmieniać? A blues-rockowy, trochę
oldskulowy klimat z popowymi inspiracjami pasuje do Mroza jak ulał, co udowadnia
po raz kolejny. Złote bloki pełne są dobrych wersów, wciągających
melodii i wyjątkowego, retro-nowoczesnego nastroju. I mimo że to już znamy
(proszę nie odebrać tego jako zarzutu o odgrzewanie kotletów), to jednak
w przypadku Mroza ciągle chce się więcej.
1. Igo – IGO
W zeszłym roku Bass Astral x Igo zajęli u mnie pierwsze miejsce z płytą
Satellite. Sama nie spodziewałam się, że rok później, po rozpadzie duetu, Igo wróci na
to zaszczytne miejsce z solowym repertuarem. A jednak! Nie ukrywam, że w
imiennym krążku Igo zakochałam się od pierwszego przesłuchania. To, co
proponuje nam artysta, to pochodne jego poprzednich projektów (wspomnianego
już Bass Astral x Igo oraz zespołu rockowego Clock Machine), ale nie warto tak
spłycać, bo w każdej piosence czujemy i słyszymy duszę samego Igo. Zaczynając
od romantycznej, uroczej Heleny, przez nieoczywiste, okraszone trąbkami
Sooner or later, aż po wyjątkowe duety z Mrozem, Królem i Magierą oraz
mroczne, rapowane Insecure. Znajdziemy tu wszystko (no, może prawie
wszystko), ale nie czujemy przesytu – przeciwnie, takiego Igo chce się słuchać
bez końca. Ja to czynię od momentu premiery krążka i do tego samego Was
zachęcam.
Pozostałe krążki z 2022, które warto poznać:
Ania Leon – Łezki, Brodka – Sadza,
ThunderFuzz – Anti Body, Arctic Monkeys – The Car, Taylor Swift – Midnights, Natalia Szroeder – Pogłos Suplement
Numery 1. z pozostałych lat:
2021: Bass Astral x Igo – Satellite
2020: Kasia Lins – Moja wina i Bluszcz – Kresz [ex aqueo]
2019: Król – Nieumiarkowania
2018: Lao Che – Wiedza o społeczeństwie
2017: Daria Zawiałow – A kysz!