tag:blogger.com,1999:blog-82816366892497564042024-03-13T01:49:32.672+01:00po-słuchaj. o muzyce bez ograniczeńKarolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.comBlogger221125tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-85674662290666805772023-01-26T19:40:00.002+01:002023-01-26T19:42:27.467+01:00Ulubione albumy 2022 roku<p>
Druga i ostatnia część mojego podsumowania 2022 roku to zestawienie ośmiu
albumów, które spodobały mi się najbardziej w ciągu ostatnich dwunastu
miesięcy. Zależało mi, by wyszczególnić te płyty, do których faktycznie
wracałam często i z radością – stąd poniższa lista jest oszczędna, ale pełna
pięknych dźwięków. Enjoy!</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2Lv9zTjnpcz5O-F6IMSC6gcC0cj8wvHNAc_ELFxIzM98TqBVOA4jKBsok9e5oFyE3Qv2uyrx_meeuLzjnPsfWx7z8ET9JcIfPQN9NyYrT0A1K5A-srgHDDPh0XrA5ZOPJckf2HOpM7GMMgY6sl821VgbNKlXf1-XUoJ-gt5THx9XsvFXx6BOhynyfcw/s500/albumy2022.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2Lv9zTjnpcz5O-F6IMSC6gcC0cj8wvHNAc_ELFxIzM98TqBVOA4jKBsok9e5oFyE3Qv2uyrx_meeuLzjnPsfWx7z8ET9JcIfPQN9NyYrT0A1K5A-srgHDDPh0XrA5ZOPJckf2HOpM7GMMgY6sl821VgbNKlXf1-XUoJ-gt5THx9XsvFXx6BOhynyfcw/s16000/albumy2022.png" /></a></div><p><br /></p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimeOS-qIpPHFlZoRPxhS3rLrpJ278eM1c6g86Ia2Et2XXDXvIVizk9L5Z9Uuqdl-_U64UBGxnElUfutmw0R3J_tveo7bFeeGMHXqLl9pg4uSp2j7SeLha756T2gsC16YsS2YybWT8GQqnoBFFBr0s9icuxhNrgt_1ZcpgRJu-lLNnp2Ib9TXGhryuPNw" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="3000" data-original-width="3000" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEimeOS-qIpPHFlZoRPxhS3rLrpJ278eM1c6g86Ia2Et2XXDXvIVizk9L5Z9Uuqdl-_U64UBGxnElUfutmw0R3J_tveo7bFeeGMHXqLl9pg4uSp2j7SeLha756T2gsC16YsS2YybWT8GQqnoBFFBr0s9icuxhNrgt_1ZcpgRJu-lLNnp2Ib9TXGhryuPNw=w200-h200" width="200" /></a></b>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">8. Natalia Przybysz –</b><i style="font-weight: bold;"> Zaczynam się od miłości</i><b style="font-weight: bold;">. </b>Ta
płyta od razu wzbudziła moje zainteresowanie. Od początku można było się
spodziewać, że niepublikowane dotąd teksty Kory w rękach Natalii Przybysz
zyskają nowe życie. I tak też się stało. <i><b>Zaczynam się od miłości</b></i> to płyta pełna
emocji, ciepła, miłości do natury, drugiego człowieka i świata. Wszystko to
dostajemy w akompaniamencie żywych, ujmujących melodiach, które na długo zostają
w pamięci. <a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2022/03/re-cenzja-91-natalia-przybysz-zaczynam.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a></div><p></p>
<p>
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p>
<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkSwUdllzBHcy5Hv8auuCyYmZgYQB_p1VHuGrNza-avlc3mt7ODRsxnRnm9_z6v1Pk6pjjSmt739TtQI_glXJw-n_371IxsBGd3EAPju79FOwjmnGkwlDYq3iRR_lIxjhtKrYPjJ8CJqaEpyP-BGso97Cpwwrxyadq5ibUFdT0F_J5kzQh32jsGw6ZLw" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="" data-original-height="493" data-original-width="512" height="193" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhkSwUdllzBHcy5Hv8auuCyYmZgYQB_p1VHuGrNza-avlc3mt7ODRsxnRnm9_z6v1Pk6pjjSmt739TtQI_glXJw-n_371IxsBGd3EAPju79FOwjmnGkwlDYq3iRR_lIxjhtKrYPjJ8CJqaEpyP-BGso97Cpwwrxyadq5ibUFdT0F_J5kzQh32jsGw6ZLw=w200-h193" width="200" /></a>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">7. Sorry Boys – </b><i style="font-weight: bold;">Renesans</i><b style="font-weight: bold;">. </b>Grupa Sorry Boys wypracowała unikatowe brzmienie, którego chyba nie
da pomylić się z żadnym innym. Z każdym kolejnym krążkiem pozwalają sobie na więcej
eksperymentów i ta reguła nie ominęła <i><b>Renesansu</b></i>. Jest bardziej mainstreamowo, taniecznie, popowo. Jednak trudno to nazwać
typowym, komercyjnym popem, bo nie dość, że Sorry Boys wyróżniają się wyjątkowym
wokalem Beli Komoszyńskiej, to – tak jak i na poprzednich płytach – zespół nie
odmawia sobie odniesień m.in. do folku.</div><p></p>
<p>
</p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0q6N1S8pH2B0uXYACKXDOw85Eb7Y_eZuU-80jHICx_wNcACyFOswru_msOMFT3oKKbbEbCB4TKo7mz2HdNrqGI0xhKttT44_uFgMc4cWT2yOP97L8aVNNT3kyFiG8kdZN66qqUxukKHUiVXKiNBh9hClQ0rZuT2o-joXpHz7wuHEi3uZkUqQW1uw5nw" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi0q6N1S8pH2B0uXYACKXDOw85Eb7Y_eZuU-80jHICx_wNcACyFOswru_msOMFT3oKKbbEbCB4TKo7mz2HdNrqGI0xhKttT44_uFgMc4cWT2yOP97L8aVNNT3kyFiG8kdZN66qqUxukKHUiVXKiNBh9hClQ0rZuT2o-joXpHz7wuHEi3uZkUqQW1uw5nw=w200-h200" width="200" /></a></b>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">6. The Weeknd – </b><i style="font-weight: bold;">Dawn FM</i><b style="font-weight: bold;">.</b><b> O</b>statni krążek The Weeknd, skonstruowany na zasadzie radiowej audycji,
towarzyszył mi przez cały rok. Ciemne, pulsujące bity zyskały moją sympatię od
pierwszych sekund – jest to bowiem taki rodzaj muzyki elektronicznej, który
cenię sobie najbardziej. Czerpiący z lat 80., mroczny, tajemniczy,
hipnotyzujący. Szczególną fanką The Weeknd jeszcze siebie nie nazwę, ale z
każdym nowym albumem artysty powoli się do tego miejsca zbliżam.</div><p></p>
<p>
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p>
<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgVE4tsPapgec_Vy0GT3lJDV54ssTpSAFhP_ICdx3fXN7S8tvf9O-9vgb5OnJdaGUCYtW5v8DyDdlxPdzEqGOQu7tZDiKFsQguMu1zk74UcGLwVUZ3593wh1wlM5rEst5mAnqjddtYzgIAkIuzk4FhyigbuOlkJI8gxCVUiQWiJVUz01QlOgsmOKX8liw" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="" data-original-height="500" data-original-width="500" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgVE4tsPapgec_Vy0GT3lJDV54ssTpSAFhP_ICdx3fXN7S8tvf9O-9vgb5OnJdaGUCYtW5v8DyDdlxPdzEqGOQu7tZDiKFsQguMu1zk74UcGLwVUZ3593wh1wlM5rEst5mAnqjddtYzgIAkIuzk4FhyigbuOlkJI8gxCVUiQWiJVUz01QlOgsmOKX8liw=w200-h200" width="200" /></a>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">5. Bluszcz – </b><i style="font-weight: bold;">Nowy Pop</i><b style="font-weight: bold;">.</b> Z
ogromną niecierpliwością czekałam na następcę <i><b>Kreszu</b></i>, który w 2020 roku zdobył pierwsze miejsce mojego podsumowania (ex aequo z Kasią Lins).
<i><b>Nowy Pop</b></i> to dobra kontynuacja <i><b>Kreszu</b></i>, jednak po jego wielokrotnych lekturach wciąż czuję pewien niedosyt. Nie
zmienia to faktu, że najświeższa propozycja Bluszczu to krążek godny uwagi.
Delikatne, błogie i swojskie dźwięki prowadzą nas w sielski, leniwy klimat, a
teksty, choć nieskomplikowane, utkwią w głowie.</div><p></p>
<p>
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdjzEXDAqAzphRJH27ui0DwvQC4ogq_RJFh7lwpya2e8RYz_h_uDqT_x-rIpFsmk_2rA6nB9PCOtqxOVVrRgKFHHwkSn89MTmIaiOmJcOKobk_M_h7225wPdfzkYbEEBHNwoB_QMU49m5mZuN2yJPxk-lsv0lLFVwmAog2aywEvTdKS2xR6VZrGeATnw" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhdjzEXDAqAzphRJH27ui0DwvQC4ogq_RJFh7lwpya2e8RYz_h_uDqT_x-rIpFsmk_2rA6nB9PCOtqxOVVrRgKFHHwkSn89MTmIaiOmJcOKobk_M_h7225wPdfzkYbEEBHNwoB_QMU49m5mZuN2yJPxk-lsv0lLFVwmAog2aywEvTdKS2xR6VZrGeATnw=w200-h200" width="200" /></a></b>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">4. Ofelia – </b><i style="font-weight: bold;">8</i><b style="font-weight: bold;">.</b> W recenzji
drugiego albumu Ofelii narzekałam trochę na promocję tej płyty, w wyniku której
w dniu premiery znaliśmy ponad połowę piosenek z <i><b>8</b></i>. Niemniej w obliczu jakości tych utworów, trzeba przymknąć oko na ten szczegół
i skupić się na fantastycznej dawce electro popu, jaką zaserwowała nam Ofelia.
<i><b>8</b></i> to nie tylko zestaw chwytliwych kompozycji, ale także okazja, by
lepiej poznać samą artystkę – a dokładniej jej osiem wcieleń. <a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2022/10/re-cenzja-94-ofelia-8-2022.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a></div><p></p>
<p>
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6ydupf5sWrSAhoHUTNecX8pr4rpxu7XrBQiB8caLno1UrJIBoeIHNCy04bCxoHWcywDXe0ttJilYLBFzCn1hnSWlKscAQk4rdWL0CHCNhZ_4RIXOxnZ-uezQ9mjsMw2HEXron9sNzqqdzhlUAzk-MidZjp_NvTMcHQBP0uP_o9bv7cZHCVaKK9j4t3Q" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi6ydupf5sWrSAhoHUTNecX8pr4rpxu7XrBQiB8caLno1UrJIBoeIHNCy04bCxoHWcywDXe0ttJilYLBFzCn1hnSWlKscAQk4rdWL0CHCNhZ_4RIXOxnZ-uezQ9mjsMw2HEXron9sNzqqdzhlUAzk-MidZjp_NvTMcHQBP0uP_o9bv7cZHCVaKK9j4t3Q=w200-h200" width="200" /></a></b>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">3. Piotr Zioła – </b><i style="font-weight: bold;">Wariat</i><b style="font-weight: bold;">.</b> Powiem wprost – tęskniłam za charakterystycznym, trochę zachrypniętym
wokalem Piotra Zioły. Uświadomiłam sobie to w momencie, gdy jego długo
wyczekiwany drugi krążek wreszcie ujrzał światło dzienne.
<i><b>Wariat</b></i> zachwyca bogatymi warstwami brzmieniowymi, które
inspirowane są wieloma gatunkami, ale przede wszystkim autentycznością. Tak
szczere i niekiedy intymne wyznania, na jakie zdecydował się Piotr, sprawiają,
że nie da się obok <i><b>Wariata</b></i> przejść obojętnie. <a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2022/12/re-cenzja-97-piotr-zioa-wariat-2022.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a></div><p></p>
<p>
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWNU4kpBemtceD4aSRieI2W8Px2Dcu-ru_jCN3oX1Basv7VTgbRQxqrILhZfyfOaJrRN61s5DQ3TyRR4XrAo22M7MmFBI85rqqj1pUzFI12B97T2leAmjM7_L8Uq7CV4yw6eckLEjAh4YF2HZaQcgxTyqkFbM-Rrbt5vUxKal4VWNRvxLRzhpcoipPqw" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgWNU4kpBemtceD4aSRieI2W8Px2Dcu-ru_jCN3oX1Basv7VTgbRQxqrILhZfyfOaJrRN61s5DQ3TyRR4XrAo22M7MmFBI85rqqj1pUzFI12B97T2leAmjM7_L8Uq7CV4yw6eckLEjAh4YF2HZaQcgxTyqkFbM-Rrbt5vUxKal4VWNRvxLRzhpcoipPqw=w200-h200" width="200" /></a></b>
</div>
<div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;"><br /></b></div><div style="text-align: justify;"><b style="font-weight: bold;">2. Mrozu – </b><i style="font-weight: bold;">Złote bloki</i><b style="font-weight: bold;">.</b> Można by zarzucić Mrozowi: <i>ale to już było</i>. Bo rzeczywiście,
<i><b>Złote bloki</b></i> zgrabnie kontynuują kierunek obrany na poprzednich
płytach artysty (<i><b>Zew</b></i> i <i><b>Aura</b></i>). Ale skoro coś się sprawdza, to po co to zmieniać? A blues-rockowy, trochę
oldskulowy klimat z popowymi inspiracjami pasuje do Mroza jak ulał, co udowadnia
po raz kolejny. <i><b>Złote bloki</b></i> pełne są dobrych wersów, wciągających
melodii i wyjątkowego, retro-nowoczesnego nastroju. I mimo że to już znamy
(proszę nie odebrać tego jako zarzutu o <i>odgrzewanie kotletów</i>), to jednak
w przypadku Mroza ciągle chce się więcej.</div><p></p>
<p style="text-align: center;">
</p>
<p style="text-align: center;">
<b><br /></b>
</p><p style="text-align: center;"><b><br /></b></p>
<p style="text-align: center;"><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi9GsiNYKeaCBkA-W7dtLnA2OjCb74lH5GCv9d23Nf27wJafasa0JkHUW3uvSEYaD-2HjvTimDNGToa1A8Qoom_eMnhJHLJjgVkAdSwF8K0RUz4UEseTMXBHIqOhUKlZBK2x5smIopsaAICElLIUDVYduaj26Cmf28zX8-tJY7s6J25dTwyNWhJzSXdBw" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="504" data-original-width="560" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi9GsiNYKeaCBkA-W7dtLnA2OjCb74lH5GCv9d23Nf27wJafasa0JkHUW3uvSEYaD-2HjvTimDNGToa1A8Qoom_eMnhJHLJjgVkAdSwF8K0RUz4UEseTMXBHIqOhUKlZBK2x5smIopsaAICElLIUDVYduaj26Cmf28zX8-tJY7s6J25dTwyNWhJzSXdBw=s16000" /></a></b>
</div>
<b><br /></b>
<p></p>
<p style="text-align: center;">
<b>1. Igo – </b><i style="font-weight: bold;">IGO</i>
</p>
<p style="text-align: justify;">
W zeszłym roku Bass Astral x Igo zajęli u mnie pierwsze miejsce z płytą
<b><i>Satellite</i></b>. Sama nie spodziewałam się, że rok później, po rozpadzie duetu, Igo wróci na
to zaszczytne miejsce z solowym repertuarem. A jednak! Nie ukrywam, że w
imiennym krążku Igo zakochałam się od pierwszego przesłuchania. To, co
proponuje nam artysta, to pochodne jego poprzednich projektów (wspomnianego
już Bass Astral x Igo oraz zespołu rockowego Clock Machine), ale nie warto tak
spłycać, bo w każdej piosence czujemy i słyszymy duszę samego Igo. Zaczynając
od romantycznej, uroczej <i>Heleny</i>, przez nieoczywiste, okraszone trąbkami
<i>Sooner or later</i>, aż po wyjątkowe duety z Mrozem, Królem i Magierą oraz
mroczne, rapowane <i>Insecure</i>. Znajdziemy tu wszystko (no, może prawie
wszystko), ale nie czujemy przesytu – przeciwnie, takiego Igo chce się słuchać
bez końca. Ja to czynię od momentu premiery krążka i do tego samego Was
zachęcam.
</p>
<p>
<b><br /></b></p><div style="text-align: justify;"><b><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="152" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/album/797vUmSP63hNs8q9Rhqqbu?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="100%"></iframe></b></div><p></p><p>
</p>
<p>
<b>Pozostałe krążki z 2022, które warto poznać:</b>
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2022/08/re-cenzja-92-ania-leon-ezki-2022.html">Ania Leon <span style="color: black;">–</span> <i>Łezki</i></a>, Brodka – <i>Sadza</i>,
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2022/11/re-cenzja-96-thunderfuzz-anti-body-2022.html">ThunderFuzz <span style="color: black;">–</span> <i>Anti Body</i></a>, Arctic Monkeys – <i>The Car</i>, Taylor Swift – <i>Midnights</i>, Natalia Szroeder – <i>Pogłos Suplement
</i></p>
<p><b>Numery 1. z pozostałych lat:</b></p>
<p><b>2021:</b> Bass Astral x Igo – <i>Satellite</i></p>
<p>
<b>2020:</b> Kasia Lins – <i>Moja wina</i> i Bluszcz – <i>Kresz</i> [ex aqueo]
</p>
<p><b>2019:</b> Król – <i>Nieumiarkowania</i></p>
<p><b>2018:</b> Lao Che – <i>Wiedza o społeczeństwie</i></p>
<p><b>2017:</b> Daria Zawiałow – <i>A kysz!</i></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-84376529876786025132023-01-09T16:44:00.004+01:002023-01-09T16:44:32.331+01:00Ulubione utwory 2022 roku<p style="text-align: justify;">
Czy Wam również ostatnie miesiące minęły szalenie szybko? Mam wrażenie, że
dopiero co przygotowywałam listę ulubionych kawałków z 2021 roku, a tu już
nadszedł czas, by podsumować rok 2022. Jak to bywało w ostatnich latach,
wybrałam ścisłą czołówkę dziesięciu utworów, które w minionych dwunastu
miesiącach zdominowały moją playlistę. Rzecz jasna było ich znacznie więcej,
dlatego na końcu wpisu znajdziecie specjalnie przygotowaną playlistę na
Spotify, gdzie rozszerzyłam swoją <i>topkę</i> o pozostałe piosenki.
Tymczasem lecimy z najlepszą dziesiątką (która okazała się w tym roku bardzo
taneczna)!
</p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV9WzHvTilKk6AiFv7otaZ6yzAkQp_VXG70Ophc5-sSUNk0MG9GTZNFpws8VzomEgUTRlHl7M4Fv4xWXImLhN5oUu4Pk7LVDLlTJntPLPxNdk4o4WBRbKWn4D6XcvqC0vUnalMIEGmHlGYox9-lFjtqEA0ptf0LZSsR40SrdJ_5OVidwA04lJMEKhvfg/s500/utwory2022.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV9WzHvTilKk6AiFv7otaZ6yzAkQp_VXG70Ophc5-sSUNk0MG9GTZNFpws8VzomEgUTRlHl7M4Fv4xWXImLhN5oUu4Pk7LVDLlTJntPLPxNdk4o4WBRbKWn4D6XcvqC0vUnalMIEGmHlGYox9-lFjtqEA0ptf0LZSsR40SrdJ_5OVidwA04lJMEKhvfg/s16000/utwory2022.png" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>10. sanah i Dawid Podsiadło</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>ostatnia nadzieja</i>. Zauroczenie od pierwszego przesłuchania <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> tak
można określić moje odczucia względem tego utworu. Uwielbiam, gdy tekst
piosenki jest skonstruowany na kształt opowiadania i zdaje się, że właśnie ten
fakt <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> w połączeniu z sielską, folkową melodią oraz tęsknym nastrojem -
sprawił, że <i>ostatnia nadzieja</i> często gościła na mojej playliście.
Doceniam również harmonię, którą wprowadzają dwa zupełnie różne, ale
dopełniające się nawzajem wokale.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Wszystko to, co mam to ta nadzieja, że życie mnie poskleja</i></p>
<p>
<i><br /></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/5Iwy_xeJi7c" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>9. The Weeknd</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Take My Breath</i>. W zasadzie mogłabym w to miejsce wstawić dowolną
piosenkę z ostatniej płyty The Weekend i również wszystko by się zgadzało.
Zdecydowałam się jednak na T<i>ake My Breath</i>, bo istotnie właśnie ten
fragment <i>Dawn FM</i> towarzyszył mi najczęściej. Zazwyczaj nie lubię
długo rozkręcających się numerów, ale <i>rosnącego</i> intro
<i>Take My Breath</i> nie potrafię przewinąć. To się zresztą tyczy całego
utworu, który pulsuje hipnotyzującą melodią i przyciąga nocnym klimatem.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>You're way too young to end your life</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/rhTl_OyehF8" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>8. Sabrina Carpenter</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Read Your Mind</i>. O Sabrinie Carpenter usłyszałam stosunkowo
niedawno, ale od razu zainteresowałam się jej krążkiem
<i><b>emails i can't send</b></i>. Płyta szczególnie mnie nie porwała, choć zabrałam ze sobą taneczne,
zaczepne, utrzymane trochę w stylu retro <i>Read Your Mind</i>. Ta
kompozycja zawsze wprawia mnie w dobry nastrój, nic więc dziwnego, że znalazła
się w czołówce ulubionych kawałków. Chciałabym usłyszeć Sabrinę w kolejnych
piosenkach tego typu.</p>
<p style="text-align: center;"><i>I'll be laughin' when you say that you really have changed</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/cWyGx881vG8" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>7. Król</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>10 lat</i>. Błażej Król szykuje się do premiery swojej nowej płyty i
w ostatnich miesiącach podzielił się ze swoimi słuchaczami kilkoma
zapowiedziami. Jedną z nich jest elektroniczny, romantyczny i mocno
<i>ejtisowy</i> numer <i>10 lat</i>, który powstał z okazji 10.
rocznicy ślubu Króla i jego żony (którą zresztą słyszymy w utworze). Poza
świetną warstwą muzyczną doznamy tutaj także całą paletę emocji, która została
nam zaserwowana w sposób nienachalny i autentyczny.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Tylko trzymaj mnie za serce</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/vyQrW8edCd4" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>6. Igo</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Helena</i>. Przez naprawdę długi czas przechodziłam obok tego utworu
obojętnie, jednak ostatecznie nadszedł moment, w którym
<i>Helena</i> całkowicie zdominowała moje słuchawki na długi czas. Obecnie
może już uczucie nieco osłabło, ale wciąż chętnie do <i>Heleny</i> wracam (i
wiem, że wracać będę). Ta piosenka to jeden z pierwszych zwiastunów solowej
działalności Igora Walaszka. Okazało się, że najlepsze dopiero przed nami. Ale
o tym za chwilę.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Wyjdź już z tego cienia, bym mógł tak patrzeć cały czas</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/jhejT9B39zg" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>5. Ofelia</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Osiem gwiazd (Iga)</i>. Album Ofelii może nie spełnił moich
oczekiwań, ale to wciąż porcja solidnej muzyki, którą współtworzył m.in. Kuba
Karaś. Z <b><i>8</i></b> wybrałam sobie kilka kawałków; jednym z nich jest
protest song <i>Osiem gwiazd (Iga)</i>, który uwagę zwraca nie tylko mocnym
tekstem, ale także dynamiczną melodią, która sporo czerpie z elektronicznych
lat 80. Dodatkowym smaczkiem są wokalne eksperymenty Ofelii, która sprawnie
operuje swoim głosem i nadaje piosence nowego kolorytu.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Niebezpiecznie jest żyć bez serca bijącego</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/UonRcL7lMKM" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>4. Harry Styles</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>As It Was</i>. Nie mogło zabraknąć <i>As It Was</i> w moim
zestawieniu. Pierwsza połowa roku upłynęła mi właśnie pod znakiem tanecznego,
ale podszytego smutkiem i tęsknotą utworu Harry'ego Stylesa. W kolejnych
miesiącach wyparły ją utwory poniżej, jednak ta kompozycja zostanie ze mną na
bardzo długo. Jest w niej coś urzekającego, co chwyta za serce z każdym
kolejnym odsłuchem.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Seems you cannot be replaced</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/H5v3kku4y6Q" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>3. Dawid Podsiadło</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>D I A B L E</i>. Ostatnia płyta Dawida Podsiadło nie zachwyciła mnie
i dość szybko wyleciała mi z głowy. Zgoła inaczej potoczyła się sprawa z
utworem<i> D I A B L E</i>, nie potrafię bowiem przestać go nucić. Zachwyciły
mnie zarówno zduszone, pulsujące zwrotki, przyjemny bridge, jak i prawdziwie
imprezowy (choć w nietypowy sposób) refren. Nie sposób także pominąć
zadziornego tekstu i zabaw wokalnych Dawida. Obok tego kawałka chyba nie da
się przejść obojętnie. Na pewno trudno o nim zapomnieć.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Przeszłość potraktuj jak błąd</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/L4QxmPMplYc" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><div style="text-align: center;"><i><br /></i></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>2. Mrozu</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Palę w oknie</i>. Pamiętam moje zaskoczenie, gdy słuchałam tego
kawałka po raz pierwszy. Niespodziewana zmiana tempa trochę wybiła mnie z
rytmu, ale szybko przyzwyczaiłam się do <i>właściwego</i> charakteru tego
utworu. Wiele się tutaj dzieje, ale właśnie to wrażenie chaosu, świetny tekst
oraz wokal Mroza sprawiają, że do tego kawałka po prostu chce się wracać. Bez
przerwy. Przez długi czas myślałam, że to właśnie
<i>Palę w oknie</i> znajdzie się na pierwszym miejscu, ale w ostatniej
chwili <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> niemal rzutem na taśmę <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zdetronizował go inny utwór. Utwór, w którym słyszymy także Mroza.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Na szczęście już nic nie płonie nam w oczach</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/dSVwmlvGqsg" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><p></p>
<p>
<i><br /></i>
</p>
<p style="text-align: center;">
<b>1. Igo i Mrozu </b><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt;">–</span> <i>Styl</i>.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Kiedy tylko ujrzałam tracklistę solowej płyty Igo i zorientowałam się, że jest
na niej utwór we współpracy z Mrozem, wiedziałam, że będzie dobry. Nawet
bardzo dobry. Nie sądziłam jednak, że aż tak. Tymczasem <i>Styl</i> rozpoczyna
się niepozornie, niemal delikatnie, powoli się rozkręca, byśmy mogli usłyszeć
jego potencjał w refrenie. Refrenie zrealizowanym z ogromnym rozmachem. Sam
utwor jest bardzo nieoczywisty <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> z jednej strony chwytliwy, dynamiczny, wręcz taneczny, z drugiej strony
zaś ciągle czuć ziarnko tajemnicy, ciemności, grozy. Nastrój ten podkreślają
charakterystyczne wokale Igo i Mroza, które zarówno osobno, jak i razem brzmią
fenomenalnie. Po prostu po-słuchajcie.
</p>
<p style="text-align: center;"><i>Całe życie w karnawale, na każdy dzień nową maskę masz</i></p><p><i></i></p><div style="text-align: center;"><i><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/w4z8058ueFo" title="YouTube video player" width="560"></iframe></i></div><p></p>
<p>
<i><br /></i>
</p>
<p style="text-align: center;">Pełna playlista ulubionych utworów z 2022 roku:</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/playlist/6MfhE93H8akOAjTvu8eUbV?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="50%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b><span style="font-size: x-small;">Numery #1 z poprzednich lat:</span></b></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2014:</b> xxanaxx i Tomek Makowiecki <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Wolves</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2015: </b>Daniel Bloom i Mela Koteluk <span face="Calibri, sans-serif">–</span> <i>Katarakta</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2016: </b>Organek <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Mississippi w ogniu</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2017:</b> Nothing But Thieves <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Amsterdam</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2018:</b> Lao Che <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Nie raj</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2019:</b> Daria Zawiałow <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Gdybym miała serce</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2020:</b> Kasia Lins <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Morze Czerwone</i>
</span></p>
<p>
<span style="font-size: x-small;"><b>2021:</b> Król <span face=""Calibri",sans-serif" style="line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Nie zrobię nic</i></span>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-9686049387597654992022-12-12T15:31:00.006+01:002022-12-12T15:31:37.944+01:00re-cenzja #97: Piotr Zioła – Wariat (2022)<p>
</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgvrtv7D_UowHjsoRQfXw8HsAJeoMfUNiG-O9tVS01L5zJ23iidtsCbAs_ScuSqAgS9-_0kp3Lylq5c-HP-xf1md1cKYRs3NgFyHjQxEvo0KID28arnDS_FxLmrY34mMfSORxk-hKy3K6qmOLG2Wi7d3jkssTsOChaK5zGMAVgLNRz2PHBdSm-Byumh3A" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgvrtv7D_UowHjsoRQfXw8HsAJeoMfUNiG-O9tVS01L5zJ23iidtsCbAs_ScuSqAgS9-_0kp3Lylq5c-HP-xf1md1cKYRs3NgFyHjQxEvo0KID28arnDS_FxLmrY34mMfSORxk-hKy3K6qmOLG2Wi7d3jkssTsOChaK5zGMAVgLNRz2PHBdSm-Byumh3A=w200-h200" width="200" /></a></div><div style="text-align: justify;">Sześć lat temu Piotr Zioła zatrząsł polską sceną muzyczną za sprawą
rewelacyjnego debiutanckiego krążka <b><i>Revolving Door</i></b>. Później słuch o nim zaginął, a jakiś czas temu podzielił się <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> dość niespodziewanie <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> nowymi piosenkami i zapowiedzią drugiego krążka o przekornym tytule
<b><i>Wariat</i></b>. Nie ukrywam, że te wieści bardzo mnie ucieszyły, ponieważ pierwsza płyta
Zioły towarzyszy mi po dziś dzień. Przed wciśnięciem play zastanawiałam się,
co przyniesie mi <b><i>Wariat</i></b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> nie spodziewałam się dokładnej kopii <b><i>Revolving Door</i></b>, chociaż pewne podobieństwa między albumami można dostrzec. Przede wszystkim
wysoką jakość prezentowanej muzyki.</div></span></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Na albumie znajdziemy dziesięć kawałków, przy których pracowały same grube
ryby polskiej muzyki. Na liście współtwórców tekstów bądź muzyki znajdziemy
m.in. Bisza, Piotra Emade Waglewskiego i Justynę Święs. Sama obecność tych
nazwisk sprawia, że możemy spodziewać się solidnej płyty, którą zapowiadały
trzy utwory: <i>Prąd</i>, <i>Błysk </i>i
<i>Choć czuły gest tu radości niesie mniej, to krzywda nie rozlewa łez</i>.
Każdy z nich jest inny, niemniej wszystkie stanowiły po pierwsze świetny
zwiastun całości, a po drugie <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> sprawiły, że z niecierpliwością czekałam na premierę
<b><i>Wariata</i></b>.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/KGBNojL_8Vk" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>
<p style="text-align: justify;">
Krążek ten nie jest może tak porywający jak jego poprzednik, jednak to wciąż
jest bardzo solidne wydawnictwo. Stylowe, pełne emocji i barw, niejednoznaczne
i przyciągające. Szczególną uwagę warto zwrócić na warstwy tekstowe <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> cechują się one szczerością i błyskotliwością, szybko zapadają w
pamięć. Dominują polskojęzyczne kompozycje, ale zwolennicy języka angielskiego
też znajdą coś dla siebie. Niektóre wersy naprawdę poruszają, zwłaszcza gdy
wiemy, przez co Zioła przechodził podczas lat nieobecności na scenie. Ponadto
Piotr zgrabnie żongluje emocjami <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> raz jest romantycznie, innym razem przekornie, a jeszcze kiedy indziej
robi się poważnie. Zawsze jednak dominuje autentyczność.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Podobnie jak w przypadku pierwszej płyty, Zioła płynnie łączy stare z nowym:
przykurzony rock-blues w stylu vintage rewelacyjnie splata się z nowoczesnym,
popowo-elektronicznym brzmieniem. Wokalista wytworzył swój własny styl,
którego konsekwentnie się trzyma, ale nie można zarzucić mu nudy i
powtarzalności. Świadczy o tym chociażby otwierający utwór <i>Mama</i>, który
wywołuje u mnie lekkie poczucie niepokoju i dyskomfortu. Brzmi bowiem, jakby
został stworzony na potrzeby jakiegoś starego, klimatycznego horroru.
Podobnego dzieła Zioła jeszcze w swoich dokonaniach nie miał. Mimo że
<i>Mama</i> to piosenka niezwykle ciekawa to nie wracam do niej często.
Zdecydowanie bardziej wolę nieoczywisty <i>Błysk</i> z fantastycznie
skonstruowanym klimatem tajemnicy, świetną gitarą elektryczną i genialnym
refrenem. Poza nim do swoich ulubieńców zaliczam <i>Checkmate</i>,
<i>Prąd</i> i <i>Apollo</i>. Pierwszy z nich to jedna z dwóch anglojęzycznych
propozycji. Podoba mi się, jak leniwe, zmysłowe zwrotki kontrastują z żywszym,
pełnym napięcia refrenem. Dominują tu perkusja i gitary, dzięki którym kawałek
nabiera rockowego charakteru. Z kolei <i>Prąd</i> to już bardziej
taneczna <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> choć nietypowo <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> piosenka o pogodnym i pozytywnym charakterze. Kojarzy mi się trochę z
muzyką disco (taką przygaszoną, niewyraźną), choć i tutaj nie brakuje
wyraźnych dźwięków gitar i bębnów. <i>Apollo</i> natomiast wyróżnia się
nonszalancją, zadziornością i... pewnością siebie (<span style="font-size: 11pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: inherit;">„</span></span>Nie gonię pierwszych miejsc, dobrze się czuję na własnym<span style="font-size: 11pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: inherit;">”</span></span>). Uwielbiam też rytmiczny bridge pomiędzy zwrotką a refrenem. Warto dobrze
wsłuchać się w tekst poruszającej <i>Genevy</i>, a także zapoznać się z
utworem<i> Choć czuły gest...</i>, który jest chyba najbardziej poetyckim
dotychczas dziełem Piotra (autorką tekstu jest Justyna Święs).</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/3O9vIsYpSjPYOlG4ay1hUh?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/61jk1akA2yqjKOaMCrys1v?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Podobnie jak sześć lat temu, gdy Piotr Zioła zaczynał swoją muzyczną przygodę
z przytupem, tak i teraz powraca w wielkim stylu. Jego <b><i>Wariat</i></b> to
wielowymiarowy świat, w którym chce się przebywać i chce się go poznawać. Mimo
że bliżej mi do <b><i>Revolving Door</i></b>, to muszę przyznać, że okres posuchy w
twórczości Piotra został nam, słuchaczom, dobrze zrekompensowany. Brakowało mi
takiej stylistyki, do której przyzwyczaił nas artysta. Nade wszystko brakowało
mi jego charakterystycznego, nieco zachrypniętego i ekspresyjnego wokalu,
którego nie można pomylić z nikim innym.
</p>
<p style="text-align: center;"><b>po-słuchaj</b>: <i>Błysk</i>, <i>Apollo</i>, <i>Geneva</i></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-66337676326008531252022-11-15T16:20:00.005+01:002022-11-15T16:20:40.866+01:00re-cenzja #96: ThunderFuzz – Anti Body (2022)<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUqnXSSRAaeDqItcFoGKMo7jsst7-CCdZTHPPC4L7iyCKKKKbapyxrPz-mXj4nxo01TcCl_4PAS1foy_fzY_tWTw_rbv1qtJNhtwhkA28f8wMChBXvTT3w-QINEJjfNq7jMW5UGL4MkLPfHty6FmUypCMe_g6cuWygkkbU7eqVguqGZLVxIqhG9ivlhg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="950" data-original-width="950" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhUqnXSSRAaeDqItcFoGKMo7jsst7-CCdZTHPPC4L7iyCKKKKbapyxrPz-mXj4nxo01TcCl_4PAS1foy_fzY_tWTw_rbv1qtJNhtwhkA28f8wMChBXvTT3w-QINEJjfNq7jMW5UGL4MkLPfHty6FmUypCMe_g6cuWygkkbU7eqVguqGZLVxIqhG9ivlhg=w200-h200" width="200" /></a>
</div><div style="text-align: justify;"><b>ThunderFuzz </b>to projekt, za który odpowiadają dwie osoby <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> Camille (wokal i teksty) oraz Bartek (produkcja i kompozycja). To ich
twarze widzimy na czarno-białej, tajemniczej okładce debiuntackiej płyty <b><i>Anti
Body</i></b>. Moją pierwszą refleksją po przesłuchaniu krążka było to, jak dobrze
nastrój okładki koreluje z nastrojem muzyki <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> gdybym miała określić zawartość <b><i>Anti Body</i></b> kolorami, wybrałabym właśnie
czerń i biel. Czerń, ponieważ w zaprezentowanych nam kawałkach dominuje mrok i
<i>nocne</i> bity Bartka; biel, bo nierzadko przez tę noc przedziera się
krystaliczny, wysoki głos Camille. Ale ich świat ma o wiele więcej barw niż może
się początkowo wydawać.</div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Moje spostrzeżenia chyba nie są bezzasadne, bo na
<a href="https://bartosz-po-prostu.com/">blogu Bartka</a> możemy przeczytać,
że <span style="font-size: 11pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: inherit;">„</span></span>klamrą spinającą całość są teksty o samotności, zagubieniu, sennych
halucynacjach, ubrane w nocne dźwięki spod znaku melancholii, mroku i smutku<span style="font-size: 11pt; line-height: 107%;"><span style="font-family: inherit;">”</span></span>.
Widać więc (i słychać również), że <b><i>Anti Body</i></b> to dzieło zaplanowane od początku
do końca i dopieszczone pod każdym względem. Krążek powstawał dwa lata i ten
czas jest odzwierciedlony w zawartości. Mówiąc prościej, płyta odznacza się
dbałością o szczegóły i konsekwentnym realizowaniem ogólnego zamysłu. Nie ma
tu półśrodków i przypadków. Wszystko znajduje się na swoim miejscu.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/PsiFNpsGygo" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Jak już wspomniałam we wstępie, warstwy muzyczne stoją nieco w opozycji do
brzmienia wokalu. Z jednej strony mamy głębokie, pulsujące melodie o mrocznym,
chwilami niepokojącym klimacie, a z drugiej <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> subtelny, delikatny głos, rozświetlający wszystkie te ciemności.
Osobiście bardzo lubię takie rozwiązania i wydaje mi się, że w tym wypadku
były one strzałem w dziesiątkę. Taki balans pomiędzy jednym światem a drugim
urozmaica utwory, a te dzięki temu łatwiej zapadają w pamięć. Należy dodać, że
dodatkowym smaczkiem jest to, że Camille śpiewa w dwóch językach <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> sprawnie miesza angielskie wersy z francuskimi, co przykuwa uwagę i
nadaje poszczególnym piosenkom nowego charakteru.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Na płycie znajdziemy raptem siedem kompozycji. Nie dajcie się jednak zwieść
krótkiemu czasowi trwania <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> każda z piosenek jest naładowana emocjami, chwytliwymi warstwami
dźwiękowymi, szczerymi tekstami i ich świetnym wykonaniem. Moimi zdecydowanymi
faworytami są trzy utwory: <i>Trapped In A Daydream</i>, <i>Dream Is Over</i> oraz <i>Clear The
Fog</i>. Pierwszy z nich wyróżnia się <i>rozmytym</i>, mglistym i nieco
rozmarzonym klimatem. Ogromnie podoba mi się tutaj recytowany po francusku
fragment, który dodaje całości trochę grozy, a pulsująca, powtarzalna muzyka
chwilami przywodzi mi na myśl elektroniczne odcienie lat 80. (z naciskiem na
nową falę, synth i new romantic). Z kolei w <i>Dream Is Over</i> doceniam bogactwo
rozwiązań - mamy tu gościnny udział TabInStereo i jego rapowaną zwrotkę,
miejscami przyjemnie zniekształcony wokal, który nie brzmi sztucznie i
wymuszenie oraz bardzo chwytliwą, trip hopową melodię. Pomimo obfitości
środków, całokształt jest zrównoważony i zapadający w pamięć. Wieńczące całość
<i>Clear The Fog</i> odznacza się znakomitym nastrojem, trochę odległym i
rozmarzonym, chwilami niemal bajkowym. Z całkiem spokojnego początku kawałek
szybko przekształca się w bardziej żywiołowe dzieło; wydaje mi się, że obok
Moon-ray jest to najbardziej eksperymentalna propozycja na <b><i>Anti Body</i></b>.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/1myLbOnNDQlR8mjKbKDrye?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/6aIRywwDzaP2ZLgLLSorP7?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Debiutancki album ThunderFuzz należy docenić za pieczołowitość, ogólną
koncepcję i jej rewelacyjne zrealizowanie. <b><i>Anti Body</i></b> to przemyślany zestaw
kompozycji, które z pewnością najlepiej brzmią późnym wieczorem i nocą.
Wówczas pulsujące rytmy oraz wyróżniający się wokal wybrzmiewają z całą swoją
mocą. Niezależnie jednak od pory doby, płyta Bartka i Camille zainteresuje nie
tylko sympatyków elektronicznych brzmień, ale i fascynatów niszowej,
niebanalnej i solidnej muzyki.
</p>
<p style="text-align: center;">
<b>po-słuchaj:</b> <i>Trapped In A Daydream</i>, <i>Clear The Fog</i>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-12223811563940220262022-10-26T17:49:00.002+02:002022-10-26T17:49:49.261+02:00re-cenzja #95: Nina Nesbitt – Älskar (2022)<p style="text-align: justify;">
</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2zjpSme-GPkSIKinMM4ROxDs9yQ6RgYEWa3-WMXPaQkd40SSqUre0DpraZMTlfOWBHZlGWsKrfhGprA834GLwstCueGqzXXSCYgNt2BbuS5jVu82JCzaPq_dggpYQe_y-Dgbe5bjN0ntG_Zx8b964_B-jepIPsq_ubxsd2KMyEkW1ictOE3IyKq_ozA" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="640" data-original-width="640" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEi2zjpSme-GPkSIKinMM4ROxDs9yQ6RgYEWa3-WMXPaQkd40SSqUre0DpraZMTlfOWBHZlGWsKrfhGprA834GLwstCueGqzXXSCYgNt2BbuS5jVu82JCzaPq_dggpYQe_y-Dgbe5bjN0ntG_Zx8b964_B-jepIPsq_ubxsd2KMyEkW1ictOE3IyKq_ozA=w200-h200" width="200" /></a></div>Nina Nesbitt od lat publikuje swoje utwory, ale nie zyskała ogromnej sławy i
rozpoznawalności w szerszej skali. Zamiast tego ma grupę wiernych fanów,
którzy z utęsknieniem czekają na muzyczne nowości od wokalistki. Można
stwierdzić, że ja również zaliczam się do tej społeczności <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> odkąd kilkanaście
lat temu usłyszałam urocze, zaaranżowane na gitarę <i>Apple Tree</i>, na
bieżąco śledzę kolejne dokonania szkockiej artystki. A ta niedawno podzieliła
się swoim trzecim pełnogrającym krążkiem zatytułowanym <b><i>Älskar</i></b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> ze szwedzkiego <span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 11pt;">„</span>kocham<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">”</span>, co dobrze oddaje zamysł i klimat najnowszej płyty Niny Nesbitt.
<p></p>
<p style="text-align: justify;">
Odkąd pamiętam artystka lubuje się w delikatnych, pełnych ciepła i subtelności
dźwiękach. Często tworzy oszczędne ballady ozdobione pięknym głosem, a w
pewnym momencie nieodłączną cechę Niny stanowiła gitara akustyczna. Tylko w
jednym momencie wokalistka spróbowała skręcić w stronę elektronicznych,
bardziej popowych brzmień <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 14.6667px;">–</span> na porządnej płycie
<b><i>The Sun Will Come Up, The Seasons Will Change</i></b>. Po <b><i>Älskar</i></b> widać jednak, że Szkotkę ciągnie do muzycznych korzeni i ponownie
sięgnęła po rozmarzone, indie folkowe kompozycje.
</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/9jfOJKvQK_o" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>
<p style="text-align: justify;">
To, co zawsze było ogromnym plusem twórczości Nesbitt, to samodzielnie
napisane teksty, które kipią szczerością i autentycznymi emocjami. Artystka
niejednokrotnie wyraża w utworach swoje przeżycia, zmartwienia, aspiracje i
marzenia. Choć są to w głównej mierze indywidualne doznania, to jednak są to
na tyle uniwersalne zagadnienia, że wielu odbiorców może się z nimi utożsamić.
Nina śpiewa bowiem o miłosnych wzlotach i upadkach, stracie najbliższej osoby
czy rodzinnych zawirowaniach. Wszystkie tematy zostały ubrane najczęściej w
kojące, subtelne dźwięki, chociaż nie brakuje trochę szybszych kawałków.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Jedną z pierwszych zapowiedzi krążka było wzruszające
<i>When You Lose Someone</i>. Wokalistka w przejmujący sposób śpiewa o
kolejnych etapach żałoby w akompaniamencie oszczędnych dźwięków pianina i
smyczków. Na kolejny singiel wybrano już zupełnie inny utwór - bardziej
rytmiczny, choć nadal dość spokojny kawałek <i>Pressure Makes Diamonds</i>.
Przechodzę jednak raczej obojętnie obok tej kompozycji. Zdecydowanie bardziej
podobają mi się <i>Dinner Table</i>, <i>Limited Edition</i> i
tytułowe <i>Älskar</i>. Pierwszy z nich to spokojna ballada o rodzinnym
życiu, oparta głównie pianinie. Utwór ładnie rośnie, z biegiem czasu pojawiają
się kolejne instrumenty, które prowadzą do mocnego, wyrazistego zakończenia. Z
kolei <i>Limited Edition</i> to jedna z najbardziej chwytliwych propozycji na
płycie. Nina chętniej tutaj eksperymentuje zarówno z dźwiękami, jak i swoim
głosem. Taki luźniejszy, żywszy utwór trochę uspokaja nagromadzone dotychczas
silne emocje, którymi artystka lubi się dzielić. Przy tej piosence przychodzi
mi do głowy myśl, że chciałabym częściej słyszeć Nesbitt w takiej popowej,
niezobowiązującej stylistyce. Bo wieńcząca całość piosenka <i>Älskar</i>,
choć wciąż przyjemna w odbiorze, to ponownie ballada, ale zupełnie inna od
<i>When You Lose Somebody</i>. Tutaj dominuje elektroniczny bit i rozmarzony,
trochę bajkowy klimat, który naprawdę mi się podoba. Może nie jest to
kompozycja, do której wracam nadzwyczaj często, jednak ma w sobie coś
urzekającego, jakiś niezawodny magnes, nakazujący wciskać guzik <i>play</i>.
</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/4zyssSHWKWunuNTSn1s2wM?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/3QAPr4kyuBXdg26v2O1oiv?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: left;">
<b style="text-align: justify;"><i>Älskar</i></b> można potraktować jako charakterystykę Niny Nesbitt jako
artystki <span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin;">–</span> konsekwentna stylistyka, łagodne i urocze, choć pozbawione fajerwerków
brzmienie oraz ten sam delikatny, dziewczęcy wokal. Zwolennicy podobnych
dźwięków znajdą na tym krążku wiele okazji do zachwytów; ja sama daleka jestem
od nadmiernej ekscytacji. Choć płyta jest naprawdę porządna i przyjemna, to
brakuje mi powiewu świeżości w dorobku Nesbitt. Stwiedzenie, że jej muzyka to
te same <i>odgrzewane kotlety</i> byłoby przesadą, niemniej z otwartymi
ramionami przyjęłabym więcej różnorodności w utworach Niny.
</p>
<p style="text-align: center;"><b><br /></b></p><p style="text-align: center;">
<b>po-słuchaj:</b> <span style="text-align: justify;"><i>Älskar</i></span>,<i> Limited Edition</i>, <i>When You Lose Someone</i>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-29254681167141401502022-10-17T15:01:00.000+02:002022-10-17T15:01:01.177+02:00re-cenzja #94: Ofelia – 8 (2022)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjQaFwxVPcHnqhn3or4Qqiq-Hsiox37GKMuR-pJlGZf0KfAjrGBLyf9sX5i9BkQLzFa0eOqlwpEfLFf4OaIJatrIN6YMz5NOW80b4BlSameP5v1M02J3zpAjdX43QeYXFMOjoSyt2I-6Kcz-pUFgFKA5R9NZXGgabkAtgmljqyRPasobfdOiXb_F2AODg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="204" data-original-width="204" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjQaFwxVPcHnqhn3or4Qqiq-Hsiox37GKMuR-pJlGZf0KfAjrGBLyf9sX5i9BkQLzFa0eOqlwpEfLFf4OaIJatrIN6YMz5NOW80b4BlSameP5v1M02J3zpAjdX43QeYXFMOjoSyt2I-6Kcz-pUFgFKA5R9NZXGgabkAtgmljqyRPasobfdOiXb_F2AODg=w200-h200" width="200" /></a></div><div style="text-align: justify;">W 2019 roku zachwyciła rodzimą publiczność swoim imiennym albumem, który
obfitował w delikatne dźwięki i poetyckie teksty. Teraz Ofelia wraca z nową
płytą <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <b><i>8</i></b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> i jak zdradza sam tytuł, znajdziemy na niej niewielką ilość utworów.
To, co może zainteresować, to fakt, że przy każdym tytule utworu znajduje się
imię. Jak artystka sama tłumaczy, każda piosenka z płyty to metafora jej
kolejnych wcieleń. Każde z nich jest inne, przyciągające i intrygujące. Tak
ujęty temat zasługuje na pochwałę, podobnie jak jego realizacja.</div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Zasadniczo wiele aspektów płyty można pochwalić <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> produkcję (za którą odpowiada Kuba Karaś), brzmienie, wokal, teksty. Ja
mam trochę zastrzeżeń do promocji. Na osiem utworów <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> nie wliczam minutowego <i>Intro</i> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> przedpremierowo poznaliśmy aż pięć, czyli ponad połowę. Dla kogoś, kto
na bieżąco śledził poczynania Ofelii, może to powodować niedosyt i pewien
zawód. Niemniej te negatywne odczucia niwelują wysokiej jakości kompozycje, od
których trudno się oderwać.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/H3TpmiP8Huw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Krążek rozpoczyna tajemnicze, oszczędne<i> Intro</i>, które potrafić
przyprawić o ciarki głównie przez wokal. Ofelia śpiewa bowiem w sposób
przypominający ludowe pieśni. To z pewnością ciekawy pomysł i aż żałuję, że
nie pokusiła się o więcej takiej stylistyki. Kompozycja ta płynnie przeistacza
się w piosenkę <i>Bolesne kości (Tymoteusz)</i>, charakteryzującą się
ejtisowym klimatem. Chwytliwe brzmienie nie pozwala o sobie zapomnieć.
Doceniam również fragment, w którym wokalistka rapuje <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt;">–</span> dzięki temu kawałek zyskuje na zadziorności i oryginalności.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Wskazanie najlepszych momentów <b><i>8</i></b> nie jest proste. Wszystkie
kompozycje są na tyle mocne i porządne, że trudno jednoznacznie wybrać ścisły
top. Mam jednak kilka piosenek, które w swoich notatkach podkreśliłam jako
wyjątkowe. Jednym z nich jest taneczny, intensywny <i>Samuraj (Helena)</i>.
Utwór ten został wybrany jako singiel, wobec czego jest mi doskonale znany od
dłuższego czasu i wciąż chętnie go słucham. Podobnie mogę powiedzieć o
<i>Zakochanej w bicie (Miranda)</i>, czyli moim pierwszym spotkaniu z
twórczością Ofelii. Z premierowych numerów upodobałam sobie zwłaszcza
<i>Ona tańczy sama (Terry)</i>, w którym gościnnie pojawia się Julia Wieniawa,
oraz <i>Osiem gwiazd (Iga)</i>. Pierwszy z nich to hipnotyzujący kawałek z
mocnym, pulsującym bitem, wzbogacony o dźwięki gitar elektrycznych. Delikatne,
nieco nonszalanckie wokale świetnie wypadają na tle tak wyrazistego brzmienia.
Początkowo nie byłam przekonana do tej piosenki, a teraz mogę z pełną
stanowczością stwierdzić, że to jeden z moich faworytów ostatnich miesięcy. Z
kolei <i>Osiem gwiazd (Iga)</i> to protest song <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> co poniekąd sugeruje sam tytuł <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> odziany w dźwięki charakterystyczne dla szalonych, elektronicznych lat
80. Takie połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę, które na długo zapada
w pamięć. Warto zwrócić jeszcze uwagę na wieńczącą całość piosenkę
<i>Niebieski chłopiec (Chloe)</i>. Sympatykom niebanalnych ballad ten utwór na
pewno przypadnie do gustu.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/64P60vKQXYEjf9uNLe9t75?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="352" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/5BJbMFPSh5rHsGIgg3rqpE?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Drugi album Ofelii to bardzo porządne, wciągające i spójne dzieło.
Jednocześnie znajdziemy tu wiele różnorodnych rozwiązań, barw i stylów. Ofelia
często bawi się swoim głosem, czym wprowadza fajne urozmaicenia do
poszczególnych kompozycji. <b><i>8</i></b> jest płytą, do której po prostu
chce się wracać. Najlepszy polski album 2022? Na pewno mocny kandydat do tego
tytułu. Nie zdziwię się, jeżeli 8 wygra niejedno takie zestawienie. W moim
rocznym podsumowaniu również na pewno go nie zabraknie.
</p>
<p style="text-align: center;">
<b>po-słuchaj:</b> <i>Samuraj (Helena)</i>, <i>Osiem gwiazd (Iga)</i>,
<i>Bolesne kości (Tymoteusz)</i>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-52264876709287934182022-09-21T17:16:00.010+02:002022-09-21T17:16:59.171+02:00re-cenzja #93: Demi Lovato – HOLY FVCK (2022)<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj_fy4dyhvCZaG-XTmlr8xpr1AOzywUtfbtNJAXPt5BXK_Eo79Hk3u6Q4_tdWZ3_wbEv3vmPF6IydBhte98fTkE24MPNPfYClVTFHNRVUGvcLtFBvdgiVFnzl4CuUbALYy5H2-Yp0DsgC5sc1Fnnp7k3ZLzohU9BDlNl3aEHlYFrtl0b-ndskQnjzk2EA" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj_fy4dyhvCZaG-XTmlr8xpr1AOzywUtfbtNJAXPt5BXK_Eo79Hk3u6Q4_tdWZ3_wbEv3vmPF6IydBhte98fTkE24MPNPfYClVTFHNRVUGvcLtFBvdgiVFnzl4CuUbALYy5H2-Yp0DsgC5sc1Fnnp7k3ZLzohU9BDlNl3aEHlYFrtl0b-ndskQnjzk2EA=w200-h200" width="200" /></a>
</div><div style="text-align: justify;">Zaledwie po ponad roku od premiery krążka
<b><i>Dancing With The Devil... The Art of Starting Over</i></b>, Demi Lovato prezentuje nowy, ósmy już album. Tym razem z okładki nie spogląda
delikatna kobieta otoczona motylami. Oprawa graficzna <b><i>HOLY FVCK</i></b>, bo o nim mowa, jest zdecydowanie ostrzejsza i bardziej kontrowersyjna. Leżąca
na krzyżu wokalistka spowita w czerni i czerwieni może kojarzyć się z równie
mocnymi kawałkami. Istotnie, <b><i>HOLY FVCK</i></b> to intensywne, bardzo
głośne wydawnictwo. Krytycy są zgodni <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> pod adresem tej płyty padają same pozytywne opinie, a nawet twierdzenia,
że jest to najlepszy krążek w dotychczasowym dorobku Amerykanki.</div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Hurraoptymistyczne recenzje skłoniły mnie do szybkiego zapoznania się z nowym
materiałem, choć w gruncie rzeczy nie potrzebowałam dodatkowej zachęty. Śledzę
bowiem karierę Demi od jej debiutu w disneyowskim filmie <i>Camp Rock</i>,
swego czasu określałam ją swoją idolką, a do jej płyt mam różne podejście.
Niektóre z nich lubię do tej pory, inne omijam szerokim łukiem, a na kolejne
uśmiecham się z politowaniem. Tymczasem nie jestem w stanie przypisać <b><i>HOLY FVCK</i></b> do którejkolwiek z powyższych kategorii. Niewątpliwie jest to nowa
odsłona artystki, zdecydowanie najwyraźniejsza i najciekawsza... a
jednocześnie zupełnie mnie nie porwała.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/HgrC_h8-2FM" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
Przyzwyczaiłam się do licznych wcieleń Lovato <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> od nastoletniej buntowniczki przeżywającej pierwsze miłostki (<b><i>Don't Forget</i></b>, <b><i>Here We Go Again</i></b>), przez poszukiwanie siebie (<b><i>Unbroken</i></b>, <b><i>Demi</i></b>, <b><i>Confident</i></b>, <b><i>Tell Me You Love Me</i></b>) aż po rozliczanie się z bolesną przeszłością (<b><i>Dancing...</i></b>, <b><i>HOLY FVCK</i></b>). Każdy jej krążek to zupełne inne brzmienie, przez co trudno określić styl
Demi jednoznacznie. Po <b><i>HOLY FVCK</i></b> mam wrażenie, że wokalistka
wciąż nie ustaje w poszukiwaniach takiej muzycznej stylistyki, w której
poczuje się najlepiej. Być może w tej najnowszej odsłonie wreszcie uzna, że to
właśnie to, choć sama jestem daleka od takich twierdzeń.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Tym razem Demi postawiła na mocne, agresywne wręcz dźwięki. Najnowsze dzieło
Lovato to zestaw szesnastu utworów buzujących energią i naładowanych emocjami.
Wydaje się, że wszystko się zgadza <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> wyzywająca okładka i obecny image wokalistki udanie korelują z
zawartością płyty. Mimo to piosenki brzmią dla mnie sztucznie, zdają się
niedopracowane i zrobione na siłę, ponadto wszystkie są do siebie bardzo
podobne, więc trudno zapamiętać poszczególne kompozycje. Dynamiczne, rockowe
numery przeplatają się z nieco spokojniejszymi balladami, a łączy je przede
wszystkim silny wokal Demi, która ponownie nim szarżuje, chwilami do przesady.
Oczywiście, muzyka rockowa charakteryzuje się krzykami wokalistów, niemniej w
przypadku <b><i>HOLY FVCK</i></b> odnoszę wrażenie, że jego twórczyni nie
śpiewa inaczej. A to psuje mi <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> i tak już nie najlepszy <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> odbiór. Osłodziły mi go raptem dwie kompozycje: <i>29</i> oraz
<i>Bones</i>. Pierwsza z nich wyróżnia się niechaotycznym, ale przemyślanym
rytmem, podkreślanym przez nieśmiałe dźwięki gitary akustycznej. W pamięć
zapadają także minimalistyczne wersy "Seventeen, twenty nine". Z kolei w
<i>Bones</i> spodobały mi się chwytliwa melodia oraz ciekawie skonstruowany
refren, który odznacza się rewelacyjnym głosem Lovato oraz eksperymentalną
końcówką. Spodziewałam się, że biorąc pod uwagę moją sympatię do rocka,
<b><i>HOLY FVCK</i></b> będzie towarzyszyć mi non stop, tymczasem zaledwie dwa
odsłuchy zupełnie mi wystarczyły, by przekonać się, że ta muzyczna osobowość
Demi Lovato nie jest dla mnie.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/0REv856zadB0e8IM1brlwr?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" loading="lazy" src="https://open.spotify.com/embed/track/0IgSgIyhnVmQLDh64PtmFa?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
Należy docenić<b><i> HOLY FVCK</i></b> za szczere (jak zwykle) teksty i odwagę
do zabawy z brzmieniem oraz wizerukiem. Niestety nie znajduję niczego więcej,
za co mogłabym pochwalić tę płytę. Nie jest ona nie wiadomo jak zła <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> liczne przecież zachwyty wskazują, że moje odczucia stanowią
mniejszość. Czytałam, że ta płyta to powrót do korzeni artystki, czyli krążka
<b><i>Don't Forget</i></b>. Z tym muszę się zgodzić, ponieważ obydwie zostały napisane w pop-rockowym,
nastoletnim stylu. O ile w przypadku albumu z 2008 roku (wówczas wokalistka
miała szesnaście lat) można to zrozumieć, o tyle trzydziestoletnia Demi w
podobnych aranżacjach zupełnie do mnie nie trafia. Z żalem zapisuję więc
minusik przy najnowszym krążku Lovato i po cichu będę liczyć na powrót do
klimatów z płyty <b><i>Tell Me You Love Me</i></b>. Dla mnie to właśnie wtedy wypadła najlepiej w całej swojej muzycznej
karierze.
</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: center;"><b>po-słuchaj:</b> <i>29</i>, <i>Bones</i></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-73891698740995993672022-09-16T00:57:00.000+02:002022-09-16T00:57:24.740+02:00W słuchawkach #50<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDwXTmy7n7Fre6TxrcHgJYmy-KQrd1uTlZvtJSujpFz0Rh6LBwc3WYrNU6rmRBz8-odgWQym1uRZ172LjX59UcQlShDRBQanggMBBWeyymP0C1WkmD4LxZQD8_F9OMMKXKlhS9MN9kjOjIc63IIZzQviooJ8k_KumSIzlwKkgs1S4QVG5uuOjhe_YwvA/s500/w%20sluchakwach%2050.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDwXTmy7n7Fre6TxrcHgJYmy-KQrd1uTlZvtJSujpFz0Rh6LBwc3WYrNU6rmRBz8-odgWQym1uRZ172LjX59UcQlShDRBQanggMBBWeyymP0C1WkmD4LxZQD8_F9OMMKXKlhS9MN9kjOjIc63IIZzQviooJ8k_KumSIzlwKkgs1S4QVG5uuOjhe_YwvA/s16000/w%20sluchakwach%2050.png" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;">
<b>Muse</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Uprising</i>. W ostatnich miesiącach bardzo często towarzyszyła mi
spotifajowa playlista <i>Rockowe hymny </i>i właśnie dzięki niej poznałam
<i>Uprising</i>. Wcześniej niekoniecznie kojarzyłam twórczość Muse <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> cóż, przyznaję, że moja wiedza o tej grupie utrzymywała się na poziomie
"wiem, że jest taki zespół". Tymczasem <i>Uprising</i> mile mnie
zaskoczyło i zachęciło do zagłębienia się w dyskografię brytyjskiej grupy.
Lepiej późno niż wcale, prawda?</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/w8KQmps-Sog" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Billy Idol</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Rebel Yell</i>. Pozostajemy w rockowych klimatach. Swego czasu
<i>Rebel Yell</i> często słyszałam w radiu, ale nie bardzo przywiązywałam do
tego numeru uwagę. Tym razem jednak doceniłam dość stonowane zwrotki,
kontrastujące z żywiołowym, mocnym refrenem. Gdybym miała wskazać piosenki,
które dodają pozytywnej energii, z pewnością wspomniałabym o przeboju Billy
Idol.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/VdphvuyaV_I" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Sabrina Carpenter</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Read your Mind</i>. Nowa płyta amerykańskiej artystki,
<i style="font-weight: bold;">emails i can't send</i>, nie zapisała mi się w
pamięci jako przełomowe dzieło, ale znalazłam tam piosenki, które zabrałam ze
sobą na dłużej. Jedną z nich jest popowe, przyjemne <i>Read your Mind</i>,
cechujące się tanecznym, chwytliwym rytmem i pewną zaczepnością. To jeden z
tych kawałków, które potrafię słuchać kilka razy z rzędu i zawsze bawię się
tak samo dobrze.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/cWyGx881vG8" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Sokół, Steez83, Maciek Janicki</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Wkraczając w pustkę</i>. Sama jestem zaskoczona, że na mojej
codziennej playliście pojawiła się całkiem porządna (jak na mnie) dawka rapu.
Ostatni krążek Sokoła, <i style="font-weight: bold;">Nic</i>, okazał się dla
hiphopowego laika, jakim jestem, zbiorem bardzo ciekawych brzmień i osobistych
tekstów. Chwilę się wahałam, który kawałek zamieścić w tym wpisie, ale
ostatecznie zdecydowałam się na rytmiczne <i>Wkraczając w pustkę</i>, gdzie
wykorzystano sample z utworu <i>Dwa serca, dwa smutki</i> Bajmu.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/Cb96-RMIp4A" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Taylor Swift</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>New Romantics</i>. Czy to najlepsza w karierze Taylor Swift
kompozycja? Nie. Ale czy jest moją ulubioną? Również nie. Mimo to lubię wracać
do <i>New Romantics </i>ze względu na szybko wpadającą w ucho melodię oraz
fajny, imprezowy klimat. Dodatkowy smaczek to teledysk, na który składają się
fragmenty koncertu artystki, a ja bardzo sobie cenię takie obrazki i liczę, że
kiedyś zobaczę przebojową Taylor na żywo.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/wyK7YuwUWsU" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Ed Sheeran</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Galway Girl</i>. Niedawno zrobiło się głośno o Sheeranie ze względu
na jego dwa występy na Stadionie Narodowym. Taneczne, sympatyczne
<i>Galway Girl</i> swego czasu zawzięcie omijałam, ale ostatecznie uległam
szybkim zwrotkom i <i>irlandzkim</i> wstawkom. Podobnie jak w przypadku
<i>New Romantics</i>, wspomnianego utworu Brytyjczyka nie zaliczam do grona
moich ulubieńców, niemniej ostatnio sprawia mi dużo frajdy.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/87gWaABqGYs" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Rubens</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Wszystko ok?</i> W kwietniu ukazała się debiutancka epka Rubensa,
czyli Piotra Rubika, dotychczas współpracującego na co dzień z Darią Zawiałow.
Cały minialbum, zatytułowany <i style="font-weight: bold;">Wynoszę się</i>,
jest godny uwagi, ale największą sympatią zapałałam do singlowego
<i>Wszystko ok?</i>. Spodobał mi się tekst i przepełniony smutkiem wokal, ale
również refreny z wyrazistym brzmieniem gitar. Warto śledzić rozwój kariery
Rubensa, bo póki co zapowiada się ona naprawdę nieźle.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ULtu4-jdR4A" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>
<p><br /></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-6113349830351945332022-08-13T14:26:00.000+02:002022-08-13T14:26:09.379+02:00re-cenzja #92: Ania Leon – Łezki (2022)<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjnxjB9qBF82SgRiM2MS792csyIiog3PRUpN9AW2DvLySke9klHdhxDqHGonimUPrB0usRp_bQMtUqPeHss8npuAVdEFuZpKKg8XNAQWkELwqMqEyFR0PoSweJW_j6_0BZtDCC2k2P7BX0MyuXp4TnE1wqjcvNJPgzv0YqY6MiBuKH4BtNTB8SIHdBlWg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="2048" data-original-width="2048" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjnxjB9qBF82SgRiM2MS792csyIiog3PRUpN9AW2DvLySke9klHdhxDqHGonimUPrB0usRp_bQMtUqPeHss8npuAVdEFuZpKKg8XNAQWkELwqMqEyFR0PoSweJW_j6_0BZtDCC2k2P7BX0MyuXp4TnE1wqjcvNJPgzv0YqY6MiBuKH4BtNTB8SIHdBlWg=w200-h200" width="200" /></a></div>Pierwsza wzmianka o <b>Ani Leon</b>, na jaką się natknęłam, to całkiem
odważne stwierdzenie, że jej debiutancki album <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <b><i>Łezki</i></b> <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt;">–</span> jest najlepszym polskim krążkiem z tego roku. Zaintrygowała mnie ta
opinia na tyle, że dość szybko wzięłam się za skonfrontowanie tego poglądu z
własnymi odczuciami. Podeszłam do płyty zupełnie neutralnie. Bez oczekiwań,
przypuszczeń, bez zrobienia researchu. Nie wiedziałam nawet, w jakim gatunku
Ania Leon tworzy. Po prostu miałam nadzieję na solidną dawkę dobrej muzyki i
mile spędzony czas. Czy rzeczywiście tak było?
<p></p>
<p style="text-align: justify;">
Na <b><i>Łezkach</i></b> znajdziemy 13 utworów, w tym dwa bonus tracki.
Tracklista rozpoczyna się od tajemniczego i minimalistycznego <i>Intro</i>, a
kończy się ujmującym, romantycznym <i>Outro</i>. Pomiędzy nimi znajdziemy
zróżnicowane, chwytliwe kompozycje, które zostały utrzymane w elektronicznym
charakterze. Kolorowa, różowa okładka płyty jest nieco zwodnicza, ponieważ nie
uświadczymy tutaj cukierkowych, lekkich brzmień. Ania Leon gustuje w
mrocznych, pulsujących rytmach i trzeba przyznać, że wypada w nich naprawdę
przekonująco.
</p>
<p style="text-align: justify;"><br /></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/v8jE0jfqrtQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
To, na co zwróciłam uwagę, to dwujęzyczność krążka. Polskie teksty przeplatają
się z tymi napisanymi po angielsku, co jest fajnym urozmaiceniem, ale co
jeszcze ważniejsze <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> w obydwu wersjach Leon brzmi świetnie. Doceniam zwłaszcza polskie wersy
ze względu na ich niebanalność; owiane są tajemnicą, wprowadzają nastrój grozy
i niepewności, a to w połączeniu z żywymi, często tanecznymi melodiami daje
efekt intrygujący. Gdy dołożymy do tego przyjemny, głęboki wokal Ani Leon,
która nie boi bawić się głosem, wówczas słuchacz nie przejdzie obok
<b><i>Łezek</i></b> obojętnie.
</p>
<p style="text-align: justify;">
<b><i>Łezki</i></b> rewelacyjnie brzmią nocą. Po każdej kolejnej piosence
utwierdzałam się w przekonaniu, że określenie nocny pasuje do tej płyty jak
ulał. Duszne, zmysłowe i działające na wyobraźnię dźwięki świetnie sprawdzają
się w spowitym ciemnością miejscu. Zwłaszcza przestrzenny, niemal kosmiczny
numer <i>You N I</i> (i jego polskojęzyczny odpowiednik
<i>Maniak</i>) <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> przypadł mi do gustu w zasadzie od pierwszych sekund i wciąż pozostaję
pod jego wrażeniem. Chętnie wracam także do tytułowego kawałka, którego
niespieszny rytm oraz niski wokal artystki wprowadzają nastrój grozy i mroku.
Niepozornie rozpoczyna się <i>Paranoid</i>, który z biegiem sekund
rozrasta się do wielkiego, niepospolitego dzieła. To chyba najbardziej
eksperymentalna, nieoczywista propozycja na płycie i fanom elektronicznych
kombinacji na pewno się spodoba. Warto posłuchać jeszcze rozmarzonego
<i>Got2Go</i> z przyjemną, delikatną końcówką oraz rosnącego, dynamicznego i
jednocześnie uczuciowego <i>Outro</i>.
</p>
<p><br /></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/1wZ6X3kcv5tm7IQ1DbducM?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/48QP4FM89Wd6AuLcAcsYDW?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
Debiutancki album Ani Leon łączy w sobie współczesną elektronikę i mistyczną,
emocjonalną tematykę. Balansuje pomiędzy jawą a niejawą, prawdą a fantazją,
czymś stałym i niestałym. Artystka spaja ze sobą dwie różne, chwilami odległe
rzeczywistości w jeden fascynujący świat, do którego chce się powracać. Czy
jednak <b><i>Łezki </i></b>to najlepszy polski album 2022 roku? Wstrzymam się
z odpowiedzią na to pytanie do grudnia. Niemniej nie zmienia to faktu, że jest
to na pewno mocny kandydat do tego miana. Ponadto cieszy mnie fakt, że kolejna
polska debiutantka przedstawia się publiczności w sposób naprawdę atrakcyjny i
zapadający w pamięć.
</p><p style="text-align: justify;"><br /></p>
<p style="text-align: center;"><b>po-słuchaj:</b> <i>You N I</i>, <i>Paranoid</i>, <i>Got2Go</i></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-88546088140797695022022-08-01T00:03:00.000+02:002022-08-01T00:03:17.623+02:00Młodość, odwaga, niezłomność. O albumie "Powstanie Warszawskie" (2005) zespołu Lao Che<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgEKjj8dMuZJJY3V56Nr0x41Sr3HfG41JW64ObOc536WCnD7CmbtT4u0uwuY7MZzZgTuWZGeuiRxWLXt5Ux_Wzxm-8g6X5x2wSofz7QETrdmxiAxf16BDi3GA9qUGOolualZSLsY7mVfr770l2nw2BzKGy5ca_S0jqRKuHWF3rR4htTdJkVhVFEED5Fcw" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="312" data-original-width="350" height="178" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgEKjj8dMuZJJY3V56Nr0x41Sr3HfG41JW64ObOc536WCnD7CmbtT4u0uwuY7MZzZgTuWZGeuiRxWLXt5Ux_Wzxm-8g6X5x2wSofz7QETrdmxiAxf16BDi3GA9qUGOolualZSLsY7mVfr770l2nw2BzKGy5ca_S0jqRKuHWF3rR4htTdJkVhVFEED5Fcw=w200-h178" width="200" /></a>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Poza muzyką, literaturą i tenisem ziemnym interesuję się również
historią <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%;">–</span> zwłaszcza dwudziestowieczną, z naciskiem na II wojnę światową. Bywają
momenty, w którym te moje <i>zajawki</i> przecinają się, współgrają,
tworząc coś naprawdę wyjątkowego. Dzisiejsza okoliczność - 78. rocznica
wybuchu Powstania Warszawskiego - to właśnie jedna z takich chwil, w której
mogę przytoczyć dzieła muzyczne powstałe w oparciu o historię. W zeszłym
roku napisałam tekst o piosenkach, które
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/08/warszawa-w-piosenkach.html" target="_blank">opowiadały o Warszawie</a>. W tym roku natomiast postanowiłam opowiedzieć o albumie mojego
ulubionego zespołu. Nie będzie to recenzja <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%;">–</span> byłaby ona zdecydowanie nieobiektywna <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%;">–</span> ale wpis, który ma na celu przypomnienie tej wyjątkowej płyty (a może i
zachęcić do pierwszego spotkania z nią?).
</div>
<p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b><i>Powstanie Warszawskie</i> </b>grupy Lao Che to zbiór 10 utworów (w
reedycji z 2012 roku znajdziemy ich 14), które w swoisty sposób przybliżają
odbiorcy okoliczności warszawskiego zrywu oraz ich bohaterów. Sami twórcy
piszą w książeczce dołączonej do płyty:
</p>
<p></p>
<blockquote style="text-align: justify;">
<i>Zainspirowały nas młodość, odwaga, niezłomność i szeroko pojęta prawda
obrony przynależności, kultury i spuścizny społeczeństwa niewolników
spętanych kajdanami hitleryzmu. Zło - jako ewidentny element każdej wojny -
poruszyło naszą wyobraźnię i pragnęliśmy szczerze oraz rzetelnie zilustrować
wzorcowe - bez wypaczeń - postawy młodych ludzi w okowach totalitaryzmu.</i>
</blockquote>
<p></p>
<p style="text-align: justify;">
Dowód tych inspiracji stanowi w zasadzie każda piosenka zamieszczona na
płycie. Próżno szukać tutaj odpowiedzi na pytania, które pojawiają się przy
kolejnych rocznicach wybuchu Powstania: czy miało ono sens? Czy decyzja o
podjęciu walk była słuszna? Twórcy albumu nie koncentrują się na
polityczno-społecznych kontrowersjach wokół tego wydarzenia; swoją uwagę
skupiają na ludziach, którzy walczyli i ginęli. Spięty śpiewa o ich postawie
("Tramwajem jadę na wojnę"), emocjach ("Płakałem wczoraj raz, a dziś już dwa
razy"), refleksjach ("Wiara się rozkrochmala"), powstańczej codzienności
("Dziś ogolić gęby nie dam rady już"). A wszystko to w akompaniamencie
ostrych, wyrazistych brzmień.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/7ZTErFDCCOo" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Chronologiczna tracklista</b></p>
<p style="text-align: justify;">
Ułożenie utworów na albumie nie pozostaje w tym przypadku bez znaczenia. Płytę
otwiera utwór <i>1939 / Przed burzą</i>, symbolizujący przygotowania do walk,
zapał powstańców i ich nadzieję na szybkie odzyskanie wolności. Następny utwór
to Godzina W, czyli 1 sierpnia 1944 r. o godzinie 17:00 <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> moment wybuchu Powstania. Późniejsze kompozycje <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Barykada</i>, <i>Zrzuty</i>, <i>Stare Miasto</i>,
<i>Przebicie do Śródmieścia</i>, <i>Czerniaków</i>, <i>Hitlerowcy</i> i
<i>Kanały</i> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> opowiadają o kolejnych wydarzeniach Powstania. Całość wieńczy
<i>Koniec</i>, będący muzyczną adaptacją wiersza Adama Czahrowskiego z 1597
roku i uosabiający klęskę Powstania w październiku '44.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Należy pochwalić twórców za takie rozwiązanie. Dzięki niemu udało się
odwzorować przebieg historycznych wydarzeń w atrakcyjny i przystępny sposób, a
także przekazać odbiorcom losy zarówno Warszawy, jak i walczących za nią
ludzi. Warto także zwrócić uwagę, jak w zależności od okoliczności danego
wydarzenia zmienia się rytm i charakter utworu, który je reprezentuje. Z
ostrych, dynamicznych piosenek <i>Godzina W</i>, <i>Barykada</i> czy
<i>Zrzuty</i> przechodzimy w niepokojące, pełne grozy i obaw
<i>Przebicie do Śródmieścia</i> czy <i>Czerniaków</i>. Wszystko w tej kwestii
zostało przemyślane i dopracowane do perfekcji.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/2hMQojOXUU3YSE5jg6Sc3O?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/2u3yLCv0gMHkf7r6LbgYHZ?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Od Baczyńskiego i Czahrowskiego po Chłopców z Placu Broni</b></p>
<p style="text-align: justify;">
Teksty Lao Che mają to do siebie, że są nasycone licznymi aluzjami,
parafrazami i cytatami z innych dzieł kultury. Nie zabrakło ich również na
concept albumie <b><i>Powstanie Warszawskie</i></b>. Co bardziej spostrzegawczy odbiorcy wychwycą wersy Baczyńskiego wplecione w
rozdygotaną, nerwową melodię <i>Godziny W</i>, a charakterystyczne frazy
piosenki <i>Kocham wolność </i>grupy Chłopcy z Placu Broni, stylizowane na
przyśpiewkę uliczną, usłyszą w kompozycji <i>1939 / Przed burzą</i>.
</p>
<p style="text-align: justify;">
To niejedyne odniesienia obecne na <b><i>Powstaniu Warszawskim</i></b>. W poszczególnych utworach Hubert "Spięty" Dobaczewski (wokalista i autor
tekstów) przywołuje m.in. słowa <i>Pałacyku Michla</i>,
<i>Czerwonej zarazy</i> Józefa "Ziutka" Szczepańskiego oraz
<i>Dumy rycerskiej</i> Adama Czahrowskiego. Nie brakuje również parafraz
Biblii, Modlitwy Harcerskiej, a także zapożyczeń dialogów z filmów
<i>Szeregowiec Ryan</i> oraz <i>Jak rozpętałem drugą wojnę światową</i>. W
sporej części płyty usłyszymy także oryginalne fragmenty przemówień premiera
Mikołajczyka czy Generalnego Gubernatora Hansa Franka.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Warstwy tekstowe na tej płycie wyróżniają się nie tylko powyższymi cechami,
ale odznaczają się też błyskotliwością, ironią oraz silnymi emocjami.
Pojawiają się wulgaryzmy, kolokwializmy, obsceniczne wyrażenia i obraźliwe
zwroty, które mają jeden cel: przedstawić niewybredne, gorzkie i prawdziwe
przemyślenia powstańców. A te przeplatają się z wersami napisanymi po
niemiecku, dzięki czemu omawiana płyta staje się pełnym, realnym
odzwierciedleniem wydarzeń z sierpnia 1944 roku.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/4kFFagMTbsVWsJ120Sp7a5?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="80%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div>
<p><b>"Halo, halo, tu Londyn". Bogactwo warstwy brzmieniowej</b></p>
<p style="text-align: justify;">
W wielu źródłach znajdziemy informację, według której omawiana dziś płyta
należy do gatunku rock i crossover. Jest to bardzo ogólna <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zbyt ogólna <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> klasyfikacja, jednak można przymknąć na to oko, ponieważ to, co
słyszymy na <b><i>Powstaniu Warszawskim</i></b>, trudno jednoznacznie i bez problemu przypisać do jednego muzycznego nurtu.
Istotnie, wszechobecne gitary elektryczne i wyraźne brzmienie perkusji niejako
skłaniają odbiorcę do potwierdzenia: "tak, to oczywiście muzyka rockowa", ale
w przypadku twórczości Lao Che zawsze powinno wychodzić się poza sztywne ramy
gatunkowe.
</p>
<p style="text-align: justify;">
W zależności od tematyki, utwory różnią się od siebie rytmiką, brzmieniem i
nastrojem. Przykładowo <i>1939 / Przed burzą</i> rozpoczyna się od
archiwalnych słów premiera Mikołajczyka, po czym do głosu dochodzą ostre
dźwięki perkusji oraz szaleńcze krzyki. Wkrótce piosenka przypomina
niespieszną, typowo warszawską przyśpiewkę uliczną, w tle której słychać
okrzyki gońców: "Nieudany zamach na Hitlera!". W podobny sposób możemy
opisywać kolejne kompozycje, ale to mija się z celem.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Otóż piosenki zawarte na <b><i>Powstaniu Warszawskim</i></b> zbudowane są
także z efektów brzmieniowych. Wykrzyknienia, zawołania, ogłoszenia; odgłosy
karabinów, pojazdów, maszyn wojskowych; niemieckojęzyczne wersy stylizowane na
okrzyki hitlerowców czy komunikaty radiowe. Wszystko to znajdziemy w solidnej
dawce <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> czasem może wydawać się, że tych efektów jest nadmiar, są
przytłaczające i niepotrzebne. Niemniej po głębszej analizie dochodzi się do
wniosku, że to właśnie one nadają płycie niepowtarzalny klimat, wyróżniają to
dzieło spośród innych i przede wszystkim oddają prawdziwego ducha powstańczej
Warszawy.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/1MYeohfWeeG2JedGecOsgs?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/7Chg13Ns42Du5YoDl2nDCV?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Garść faktów</b></p>
<p style="text-align: justify;">
W 2012 roku <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> siedem lat po premierze krążka i jednocześnie w roku jego
reedycji <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> członkowie Lao Che zostali odznaczeni przez ówczesnego prezydenta
Komorowskiego Srebrnymi Krzyżami Zasługi. Decyzję tę umotywowano "zasługami na
rzecz popularyzacji i upamiętnienia powstania warszawskiego".
</p>
<p style="text-align: justify;">
Płyta została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków. Chwalono ją tak za
brzmienie, jak za teksty, a nade wszystko za oryginalność. Podkreślano brak
banalnego i schematycznego przedstawienia tematyki powstania, a jednocześnie
niepopadnięcie w przesadny i niewygodny patos. Nieprzychylne opinie stanowiły
zdecydowaną mniejszość wśród licznych recenzji.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Lao Che wystąpili z płytą <b><i>Powstanie Warszawskie</i></b> zaledwie
kilkukrotnie <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zwykle z okazji obchodów kolejnych rocznic wybuchu zrywu. Na koncertach
klubowych od dłuższego czasu nie zagrali ani jednej kompozycji pochodzącej z
tej płyty (i póki co nie zagrają, wszak zawiesili swoją działalność). Sam
Spięty przyznał w wywiadzie z Gazetą Wyborczą w 2018 roku:
</p>
<p></p>
<blockquote style="text-align: justify;">
<i>Przez pierwsze trzy lata graliśmy płytę z pełnym zaangażowaniem, potem
odchodziliśmy od tego, coraz częściej z powodu wywoływanych dyskusji. Czułem
zmęczenie. Zamknęliśmy ten etap. Nie chcieliśmy w to brnąć i uczestniczyć w
to.</i>
</blockquote>
<p></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/PiqK7DN8zXA" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p><span style="text-align: justify;"><br /></span></p><p><span style="text-align: justify;">Kiedy w 2020 roku pisałam pracę licencjacką na temat właśnie twórczości Lao
Che, natknęłam się na kilka innych prac dyplomowych, których autorzy
poświęcali je na analizowanie właśnie płyty </span><b style="text-align: justify;">Powstanie Warszawskie</b><span style="text-align: justify;">. Byli
to studenci przeróżnych kierunków </span><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin; text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> historycznych, filozoficznych, socjologicznych czy (tak jak w moim
przypadku) polonistycznych. To pokazuje, jak ciekawym zjawiskiem jest ten
album. Takim, który może być rozpatrywany pod wieloma kątami, z różnych
perspektyw.</span></p>
<p style="text-align: justify;">
Lao Che przedstawili wybrane przez siebie zagadnienie w sposób wyjątkowy.
Wydarzenia historyczne zinterpretowali nietypowo, po swojemu.
<b><i>Powstanie Warszawskie</i></b> to wizja artystyczna, która wymyka się
konwenansom i nie powiela narracji, w jakiej dotychczas mówiono o walce
warszawiaków w dyskursie zarówno publicznym, jak i artystycznym. Nie ma tu
zbędnego patosu, pompatycznych deklaracji. Obraz powstania nie jest
widealizowany, nie romantyzuje się go, przeciwnie <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> Lao Che pokazali przebieg zrywu, jego uczestników i samą Warszawę w
sposób bezkompromisowy, bez zbędnych upiększaczy i naciąganej martyrologii.
Zamiast tego mamy liczne wulgaryzmy, niepokojące dźwięki, krzyki, nerwowość,
niepewność, szaleństwo, nieopisane i trdune do wyobrażenia emocje powstańców.
Taki surowy, gorzki, czasami bezpardonowy przekaz zdecydowanie przybliża
odbiorcy prawdziwe oblicze wydarzeń z późnego lata w 1944 roku.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Czy <b><i>Powstanie Warszawskie</i></b> Lao Che można traktować jako lekcję
historii? Poniekąd. Dla mnie jest to głównie wypowiedź artystyczna, która w
pewien sposób dopełnia moją dotychczasową wiedzę historyczną. Inni mogą
potraktować album jako wstęp, zachętę do dalszego eksplorowania tematyki
Powstania. Nieważne, jakimi intencjami się kierujemy <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt;">–</span> warto po tę płytę po prostu sięgnąć, zwłaszcza w dzień taki jak
dzisiaj. Niezależnie od sympatii politycznych i prywatnych poglądów, bo muzyka
powinna łączyć, a nie dzielić.
</p>
<p style="text-align: justify;"><br /></p>
</div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-20392976591809302902022-07-15T00:25:00.000+02:002022-07-15T00:25:27.767+02:00W słuchawkach #49<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrpedC368me-qaEfDQs5tqaNI1KSRuQ51QaScGT-M85u5yiTLniUT-l4vr9J6JBCEtOGMFr4DBsAhn_taVmbasSiGPVzDysiDsnwbWrzN5cA5wNH8IUlBwvZm3SZ6rmUcpI_0npdCSSJLq8ffDJWi2FelZBOZ5_ikxf6ToeZUZF2sS2ohznbZBQs15wQ/s500/w%20sluchawkach%2049.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrpedC368me-qaEfDQs5tqaNI1KSRuQ51QaScGT-M85u5yiTLniUT-l4vr9J6JBCEtOGMFr4DBsAhn_taVmbasSiGPVzDysiDsnwbWrzN5cA5wNH8IUlBwvZm3SZ6rmUcpI_0npdCSSJLq8ffDJWi2FelZBOZ5_ikxf6ToeZUZF2sS2ohznbZBQs15wQ/s16000/w%20sluchawkach%2049.png" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Joy Division</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Love Will Tear Us Apart</i>. Czy mogę nazwać się fanką Joy Division?
Nie bardzo. Z nieznanych względów omijałam dokonania tej grupy, razem z chyba
ich najpopularniejszą piosenką, czyli <i>Love Will Tear Us Apart</i>. Niedawno
doceniłam jej wyraziste, choć nieco rozmarzone brzmienie, które <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> w poniższym zapisie <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> wydaje się surowe i niedbałe. Znudzony, niespieszny wokal dodaje
całości kolejnego smaczku, dzięki czemu utwór zyskuje na wyjątkowości.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/zuuObGsB0No" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Harry Styles</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Music For A Sushi Restaurant</i>. Po usłyszeniu <i>As It Was</i> z
ogromnym zainteresowaniem czekałam na trzeci solowy album Harry'ego Stylesa.
Inicjujące tracklistę <i>Music For A Sushi Restaurant</i> spodobało mi się od
razu. Uwielbiam energię i dynamikę tego kawałka, w rytm którego po prostu chce
się tańczyć. Chwilami nagromadzenie różnych dźwięków może przytłoczyć, ale
mnie zupełnie to nie przeszkadza. Hit wakacji? Moich z pewnością.</p>
<p style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5LYMamLv12UPbemOaTPyeV?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="70%"></iframe> </p><p style="text-align: center;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><b>Mrozu</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span><i> Betonowy Las</i>. Jeżeli jesteście ze mną od dłuższego czasu, pewnie
doskonale znacie moją słabość do oldskulowej, czerpiącej z wielu gatunków
twórczości Mroza. Z otwartymi ramionami przyjęłam jego najnowszą płytę, czyli
<b><i>Złote Bloki</i></b> i chętnie zanurzyłam się w charakterystycznych
<i>mrozowych</i> dźwiękach. Ostatnio najchętniej wracam do nieoczywistego
<i>Betonowego Lasu</i>, w którym nastroje mieszają się ze sobą, przez co
trudno mi jednoznacznie opisać ten utwór. Trzeba go poznać.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5voShRF4d81jZiLCSZOdER?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="70%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Kasia Lins</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Boże</i>. Niejednokrotnie wspominałam tutaj o Kasi Lins i jej
fantastycznym krążku <i><b>Moja Wina</b></i>, do którego regularnie powracam z tą samą ekscytacją, co na samym początku.
W ostatnich tygodniach najbardziej upodobałam sobie tajemnicze, niemal
mistyczne <i>Boże</i>. Kompozycja rozpoczyna się spokojnie i niepozornie, rytm
sączy się łagodnie, a cała moc utworu kumuluje się w bezbłędnym śpiewie
wokalistki, rewelacyjnej warstwie słownej oraz nieśmiałych dźwiękach
instrumentów dętych.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/1QHscS24VYxBrdRqY3LcNd?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="70%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Kali Uchis</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Telepatia</i>. Ten utwór wyjątkowo pasuje do beztroskiego, upalnego
lata, błogiego odpoczynku i łapaniu bezcennych chwil. Hiszpański tekst,
przeplatany angielskimi wersami, nadaje nieco egzotycznego charakteru, który
potęgowany jest poprzez niespieszny, leniwy wręcz rytm.
<i>Telepatia</i> świetnie pasuje do letniego <i>nicnierobienia</i> i to
właśnie w takich momentach ta piosenka zazwyczaj mi towarzyszy.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/bn_p95HbHoQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Ofelia </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Samuraj (Helena)</i>. Z każdą nową piosenką Ofelii coraz bardziej
nie mogę doczekać się premiery jej długogrającej płyty. Kolejna odsłona
artystki, czyli Helena (a może samuraj?) to wciąż wyraźna, głośna elektronika,
przywodząca na myśl szalone lata osiemdziesiąte. Tym razem za produkcję
kawałka odpowiada Kuba Karaś (połowa The Dumplings), nic dziwnego więc, że
<i>Samuraj (Helena)</i> brzmi naprawdę zjawiskowo.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/H3TpmiP8Huw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Olivia Rodrigo</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>drivers license</i>. Sama się sobie dziwiłam, gdy dodawałam<i>
drivers license</i>
do mojej codziennej playlisty. Abstrahując od wykonawczyni, czyli obecnej
gwiazdy Disneya i jej historii, sama piosenka wydawała mi się na początku
miałka, nijaka i pozbawiona jakiegokolwiek charakteru. Mimo to coś mnie do
przeboju Olivii Rodrigo przyciągało i w końcu go doceniłam. To wciąż popowy
kawałek o złamanym nastoletnim sercu, jakich wiele, ale ma w sobie coś, co
może się podobać.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ZmDBbnmKpqQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-83005568864483776522022-03-21T11:29:00.005+01:002022-03-21T11:29:48.038+01:00re-cenzja #91: Natalia Przybysz – Zaczynam się od Miłości (2022)<p><i></i></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLO91DKIvikUY_Ej4Lu6u31xg3UYfP5QbC0NGeX6GV_3NmPqHcwcoB8mLHBoHROkEcIr3UwrtB-J8qV3kTNTV5ymTfqMGGb-OCDJDZbLIGckyH8-vphOmSsOc0kuoEijPgEBDE_jhyddejLSZin0cOWdV3Nsj7FGfGRmCHKLR-GGq287yuwD_ajuoB8w" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiLO91DKIvikUY_Ej4Lu6u31xg3UYfP5QbC0NGeX6GV_3NmPqHcwcoB8mLHBoHROkEcIr3UwrtB-J8qV3kTNTV5ymTfqMGGb-OCDJDZbLIGckyH8-vphOmSsOc0kuoEijPgEBDE_jhyddejLSZin0cOWdV3Nsj7FGfGRmCHKLR-GGq287yuwD_ajuoB8w=w200-h200" width="200" /></a></i></div><div style="text-align: justify;"><i><i>Wiedziałam, że mierzę się z potężną postacią. Dlatego starałam się działać
spoza umysłu, podążać za intuicją</i>, </i>wyznała Natalia Przybysz, która niedawno podzieliła się z fanami płytą
<b><i>Zaczynam się od Miłości</i></b>. Jest to projekt o tyle wyjątkowy, że większość tekstów napisała Kora,
legendarna wokalistka Maanamu. Próżno jednak szukać tu coverów największych
przebojów zespołu. Natalia Przybysz zdecydowała się ubrać w muzykę słowa Kory,
których dotychczas jeszcze nie zaśpiewano. Zadanie, zdaje się, piekielnie
odpowiedzialne, wymagające odwagi i wizji, ale tego Natalii Przybysz nie
brakuje.</div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Na niespełna czterdziestominutowej płycie znajdziemy dziewięć
piosenek <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zaledwie dwie z nich to autorskie teksty Przybysz, pozostałe wyszły
spod ręki Kory. Niemniej aranżacja każdego utworu została stworzona przez
Natalię i jej zespół. Przyznam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tym
projekcie, obawiałam się trochę, że warstwy muzyczne będzie można opisać jako
<i>maanamowe</i>; mówiąc prościej, zastanawiałam się, czy efekt nie okaże się
wtórny wobec dokonań kultowego zespołu. Na szczęście nie <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">– </span>Natalia Przybysz pozostała wierna własnym brzmieniom.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/JIgRcq8CrgU" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Pierwszym singlem zwiastującym krążek jest <i>Zew</i>, energiczna kompozycja
odwołująca się do natury, jej piękna oraz potrzeby obcowania z nią. Słowa
napisała Natalia, jednak nie można uciec od wrażenia, że doskonale wpisują się
one w poetykę Kory. Podobnie jest z drugim utworem napisanym przez
Przybysz <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Jest miłość</i>. Jak artystka sama przyznała, piosenka ta jest
wyrazem odczuć i wrażeń, które towarzyszyły jej podczas pracy ze słowami Kory.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Ze względu na spójny i dopracowany charakter płyty trudno mi jednoznacznie
wskazać faworytów. Nie ukrywam jednak, że najchętniej wracam do wspominanego
już <i>Zewu</i>, a także utworów <i>Słyszysz</i> oraz <i>Serce spokojone</i>.
Pierwszy z nich wyróżnia się niespiesznym, ale wyrazistym brzmieniem. Ciepłe
dźwięki wspaniale uzupełniają oszczędny, choć pełen emocji tekst, który
Natalia świetnie podkreśla swym charakterystycznym wokalem.
<i>Serce spokojne</i> natomiast to błogie, wyciszające nagranie, które
idealnie spełniłoby się w roli kołysanki. Słowa odnoszą się do dobrodziejstw
natury, co zresztą jest znamienne dla tej płyty. Znajdziemy tutaj wiele
nawiązań do przyrody, która zawsze stanowiła dla Kory ważny element. Warto
zwrócić uwagę jeszcze na rytmiczne, żywe <i>Budzę się</i> oraz surową,
minimalistyczną <i>Niedzielę</i>. Muszę jednak przyznać, że
<b><i>Zaczynam się od Miłości</i></b> najlepiej wypada jako całość. Słuchana
od początku do końca, bez przerw i pominięć, pozwala w pełni dostrzec piękno
zarówno warstw lirycznych, jak i śpiewu oraz kapitalnej muzyki. Na każdej
płaszczyźnie dominują ciepło oraz emocje, które otulają odbiorcę, bez końca
wciągając go w swój barwny, pełny natury świat. Kompozycje różnią się od
siebie, nie zlewają się w jedno, dzięki czemu dostarczają nowe wrażenia i nie
pozwalają o sobie zapomnieć. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że na tym
szczególnym albumie nie ma słabych fragmentów.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/5EKrXC474x7kOVoDJqmVS5?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/0eOtFSrxQ16Jr88YGcbJTB?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Niedawno Ralph Kamiński wziął na warsztat znany repertuar Kory, tym razem
Natalia Przybysz postanowiła to zrobić. To pokazuje, jak ważną postacią dla
polskiej muzyki była, jest i będzie wokalistka Maanamu. Zawsze mam wiele pytań
i wątpliwości, gdy nadchodzą podobne projekty. Natalia Przybysz uspokoiła mnie
jednak pod każdym względem, dzieląc się krążkiem kompletnym, urokliwym; krótko
mówiąc dziełem, do którego z radością będę wracać <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zwłaszcza teraz, wiosną, przebijającą z
<b><i>Zaczynam się od Miłości</i></b> na każdym kroku.
</p>
<p style="text-align: center;"><b>po-słuchaj: </b><i>Słyszysz</i>, <i>Serce spokojne</i>, <i>Zew</i></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-58717143895346556882022-03-09T14:29:00.004+01:002022-03-09T14:29:53.998+01:00W słuchawkach #48<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjwPGup-4N-OMy72wO12WZwefsljJirLSedtwMfw5LsZF85N5ve0v-3g1muQ_t4PIf1qFCKx0wgxek1PAxtVDGXM-4JaGTFpTpbv8sLq7gZGl2WvfeAybkU2Ni_xk-5OPiEFke0nQSH6eNNJinK_dnPq69sd44TAhlabI1MhFaspQl8a5oiz9xSmfUFQA=s500" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjwPGup-4N-OMy72wO12WZwefsljJirLSedtwMfw5LsZF85N5ve0v-3g1muQ_t4PIf1qFCKx0wgxek1PAxtVDGXM-4JaGTFpTpbv8sLq7gZGl2WvfeAybkU2Ni_xk-5OPiEFke0nQSH6eNNJinK_dnPq69sd44TAhlabI1MhFaspQl8a5oiz9xSmfUFQA=s16000" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>Brygada Kryzys</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Centrala</i>. Podczas pisania kolejnego rozdziału pracy ta piosenka
towarzyszyła mi niemal bez przerwy. Nie tylko dlatego, że była przedmiotem
mojej analizy; przez długi czas nie potrafiłam wyjść z podziwu nad jej
sznytem. Nowofalowe, hipnotyzujące brzmienie sprawiło, że słuchałam <i>Centrali</i> w zapętleniu non stop. I pomimo tego wciąż chętnie ją
odtwarzam.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/mS5jTh7RkEE" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>
The xx</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>A Violent Noise</i>. Niedawno przypomniałam sobie o albumie
<i style="font-weight: bold;">I See You</i> brytyjskiej grupy. Po
ponownym odsłuchaniu z pewnym zaskoczeniem stwierdziłam, że zawarte tam
kawałki wciąż brzmią świeżo i ciekawie. Niezmiennie moim faworytem pozostaje
oszczędne, choć rytmiczne <i>A Violent Noise</i>. Pomimo swej niepozorności utwór
jest naładowany emocjami na każdej płaszczyźnie i to czyni go wyjątkowym.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/aOjYWMWu6uw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>
The Weeknd i Lil Wayne</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>I Heard You're Married</i>. Z ogromnym zaciekawieniem sięgnęłam po nową
płytę The Weeknd i nie zawiodłam się.
<i style="font-weight: bold;">Dawn FM</i>, stylizowane na audycję radiową,
podoba mi się od początku do końca. Artysta garściami czerpie z muzyki lat
80., dorzucając swój styl, osobiste wersy i charakterystyczny wokal. Nie
wiedziałam, którą piosenkę tutaj zamieścić, ale ostatecznie zdecydowałam się
na taneczne, zmysłowe <i>I Heard You're Married</i>.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5XbA7TAqsD0fj0dGBrbb0D?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="70%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>
Baranovski i Ten Typ Mes</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Wolność</i>. Podobnie jak w przypadku <i>Centrali</i>, w utwór
Baranovskiego i Tego Typa Mesa wkręciłam się w trakcie pisania pracy. Nie
ukrywam jednak, że najbardziej podoba mi się warstwa muzyczna. Subtelne
dźwięki elektroniki, przyozdobione saksofonem, doskonale podkreślają tytułowe
przesłanie kompozycji. Należy też docenić sens piosenki, który pasują do
wydarzeń ostatnich dni jak ulał.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/RbDddrEUmos" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>
Natalia Szroeder</b> <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt;">–</span> <i>Para</i>. Choć początkowo obojętnie reagowałam na tę piosenkę, to w końcu
uderzyły mnie zawarte w niej emocje. Za każdym razem szczególną uwagę zwracam
na słowa podszyte smutkiem i żalem. Lubię także samą konstrukcję <i>Pary</i>,
która z delikatnej, opartej na pianinie ballady stopniowo przemienia się w
bogatą, energiczną kompozycję, która jednak nie traci zarysowanej na starcie
subtelności.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/j_jlfH-Rhkk" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>
Classix Nouveaux </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Never Never Comes</i>. Mam wrażenie, że jedyny przebój brytyjskiego zespołu
towarzyszy mi od najmłodszych lat. Pierwszy raz usłyszałam go w radiu i od
tamtej pory co jakiś czas przypominam sobie o nim i chętnie do niego wracam.
<i>Never Never Comes</i> odznacza się specyficznym nastrojem tajemnicy i
niepewności, który jest potęgowany przez głęboki i niski głos wokalisty.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5Z39vLSQYoKA81YOyoNjto?utm_source=generator" style="border-radius: 12px;" width="70%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;"><b>
Lombard</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Adriatyk, ocean gorący</i>. Stwierdzenie, że Lombard zajmuje szczególne
miejsce w moich muzycznych upodobaniach byłoby nadużyciem. Nie zmienia to
jednak faktu, że cenię dorobek tej grupy, a już zwłaszcza poniższy kawałek.
Pozostaję pod ogromnym wrażeniem wyjątkowej aranżacji, która, zdaje się,
stanowi najważniejszy element kompozycji. Zamieszczam wersję niedostępną w
serwisach streamingowych, jednak według mnie to właśnie ona brzmi najlepiej.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/InacT4yXgzo" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-45466162939439498642022-01-10T13:45:00.002+01:002022-01-10T13:47:08.201+01:00Ulubione albumy 2021 roku<p style="text-align: justify;">
Przyznaję, że w minionym roku nie udało mi się przesłuchać wielu płyt. Po
części dlatego, że nie było znów tak wielu premier, które by mnie szczególnie
zainteresowały. Udało mi się jednak wybrać osiem krążków z 2021 roku, które
szczerze mi się spodobały i o których muszę jeszcze raz wspomnieć.
</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjJyryuNk_YrYoK1YDOAhlBPsmcvCDAKOET5atoih2eNAmf8m_NInlKKAbtZEo_vDnrS57_qw3L0gBko3vRBJ4s4jEFnLqZ1jd4x_XYZOHvrjYdDor0V9S3fdcoCrCClCzPLusnSmtKTRWqg5qh9oH7awscftWgVmGXr221b3H9okRcgPRHxN7GBEvmyg=s500" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjJyryuNk_YrYoK1YDOAhlBPsmcvCDAKOET5atoih2eNAmf8m_NInlKKAbtZEo_vDnrS57_qw3L0gBko3vRBJ4s4jEFnLqZ1jd4x_XYZOHvrjYdDor0V9S3fdcoCrCClCzPLusnSmtKTRWqg5qh9oH7awscftWgVmGXr221b3H9okRcgPRHxN7GBEvmyg=s16000" /></a></div><br /><p><br /></p>
<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCgJVT0v7fb5sdFBk5YmG0uaqZN6uIfgIwMSzGPRDs62hDhTUudt33NwPQWrbwvziyCUsVQyZsyZW0HM2s5qgox36cahglVk9kHXQUzjAon4RhaLlqz-BQlp28vhQZWCuJdF3LPjRoFirs/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="350" data-original-width="350" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCgJVT0v7fb5sdFBk5YmG0uaqZN6uIfgIwMSzGPRDs62hDhTUudt33NwPQWrbwvziyCUsVQyZsyZW0HM2s5qgox36cahglVk9kHXQUzjAon4RhaLlqz-BQlp28vhQZWCuJdF3LPjRoFirs/w200-h200/image.png" width="200" /></a>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>8. Miuosh i Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk"</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Pieśni Współczesne</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Kiedy wydaje mi się, że Miuosh już mnie niczym nie zaskoczy, wtedy pojawia się
tak fantastyczna płyta jak <b><i>Pieśni Współczesne</i></b>, a ja nie mogę wyjść z podziwu nad rozmachem oraz efektem całego
przedsięwzięcia. Kilkuset artystów, fuzja przeróżnych stylów muzycznych, wiele
wrażliwości i osobowości spięte w jedną, zgrabną i przejmującą całość.<i><b> Pieśni Współczesne</b></i>
nie są płytą, do której wracam często, bo wymaga czasu i skupienia, by móc w
całości kontemplować jej piękno. Wiem już natomiast, że dzieło Miuosha i
"Śląska" to taki album, którym będę się zachwycać przez lata.
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/11/re-cenzja-89-miuosh-i-zespo-piesni-i.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a>
</p>
<p><br /></p><p><br /></p>
<p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg836gjtzPKAEWcTDDg6CPKFZIsF_LeUT6OBIOTF0djG5ZbOdmFNQoEIUrm3oLnrItpOV6loXKahbzSMvlMrWDa5yDTlb8-HUyz5dCfOvD590IJdfA_xy03mhuMYV3FBnv84EG1DvNKl1f9/" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="" data-original-height="220" data-original-width="220" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg836gjtzPKAEWcTDDg6CPKFZIsF_LeUT6OBIOTF0djG5ZbOdmFNQoEIUrm3oLnrItpOV6loXKahbzSMvlMrWDa5yDTlb8-HUyz5dCfOvD590IJdfA_xy03mhuMYV3FBnv84EG1DvNKl1f9/w200-h200/image.png" width="200" /></a></b>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>7. Jorja Smith </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Be Right Back</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Krótki i zwięzły krążek (gdzieniegdzie określany EPką) Jorji Smith może nie
spodobał mi się tak jak debiut artystki, ale
<b><i>Be Right Back</i></b> okazał się dla mnie chwilą wytchnienia.
Niespieszne, choć rytmiczne dźwięki otulają słuchacza swoją subtelnością,
potrafią zrelaksować i wyciszyć. Jorja zabiera nas w daleką podróż, podczas
której zapominamy o otaczającym nas świecie i koncentrujemy się tylko na
brzmieniu muzyki. Podobno <b><i>Be Right Back</i></b> jest podłożem pod
kolejny longplay artystki. Ciekawi mnie, na jaką stylistykę Brytyjka zdecyduje
się tym razem.
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p><p><b><br /></b></p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHB317z7blXwBCCOwS8zEtjcajsxSL-43LTXcjONOFA4tUV7zTESJ_3UGj6q6eJByAmoxc2VILo_Lpacnpfu7jNFYTVbTuoMkQOVB6D0ghLae-ZPj2CXsEyBW0cF_eiySwj2f5F4xfDe_N/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="600" data-original-width="600" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHB317z7blXwBCCOwS8zEtjcajsxSL-43LTXcjONOFA4tUV7zTESJ_3UGj6q6eJByAmoxc2VILo_Lpacnpfu7jNFYTVbTuoMkQOVB6D0ghLae-ZPj2CXsEyBW0cF_eiySwj2f5F4xfDe_N/w200-h200/image.png" width="200" /></a></b>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>6. Fisz Emade Tworzywo </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Ballady i Protesty</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
W przeciwieństwie do Jorji bracia Waglewscy zdecydowali się na dwupłytowy,
trwający ponad półtorej godziny krążek. Teksty opierają się w głównej mierze
na błyskotliwych i ironicznych komentarzach o obecnej sytuacji
polityczno-społecznej, a brzmieniowo powracamy do korzeni Tworzywa, czyli hip
hopu i elektroniki z lat 90. W erze streamingu niełatwo przebrnąć przez
osiemnaście utworów na raz, ale w przypadku
<b><i>Ballad i Protestów</i></b> zdecydowanie warto spróbować. Niewątpliwie
jest to album, którego nie powinno się traktować po macoszemu, tylko z
należytą uwagą wsłuchać się w jego sens.
</p>
<p>
<b><br /></b>
</p><p><b><br /></b></p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir3p4G7saodu_4vaTebD2Zci6UdATEY7JTkCSE6LbXv1lzEK99qAcGmJs0aqX-5y32O-UC1WijlhSXvphvpHSa2G9T6wvZc_86Guash_L_rBYEQFEz1tL0vwFx8nGyuEV8padmEzhQhEzZ/" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="" data-original-height="800" data-original-width="800" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEir3p4G7saodu_4vaTebD2Zci6UdATEY7JTkCSE6LbXv1lzEK99qAcGmJs0aqX-5y32O-UC1WijlhSXvphvpHSa2G9T6wvZc_86Guash_L_rBYEQFEz1tL0vwFx8nGyuEV8padmEzhQhEzZ/w200-h200/image.png" width="200" /></a></b>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>5. Oxford Drama </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>What's The Deal With Time?</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Wrocławski duet rzadko częstuje swoich fanów nową muzyką <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> średnio co trzy lata <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> ale gdy już to robią, nie szczędzą na jakości.
<b><i>What's The Deal With Time?</i></b> jest świetnym indie-rockowym
krążkiem, który początkowo prezentuje się niepozornie, ale w istocie potrafi
zahipnotyzować. Zarówno wokal, słowa, jak i samo brzmienie stoją na najwyższym
poziomie. O ile zazwyczaj przechodzę obok tego typu muzyki raczej obojętnie, o
tyle w przypadku Oxford Dramy potrafię zapętlać ich utwory niemal bez przerwy.
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/04/re-cenzja-81-oxford-drama-whats-deal.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a>
</p>
<p><br /></p><p><br /></p>
<p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1zuu7T-KbyAxtBtwy2Arqq8L7uaPwIgxdYHuGizTQvTpnyUNMTpeESSzMnw6WMTLZMYehLdXVlNP-dFNkA8ICPZgbNiIwtcbgao6LKmlFSe4-ApdrIpsxhOb6cMeg0mnCnYESFhpVQNAL/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1zuu7T-KbyAxtBtwy2Arqq8L7uaPwIgxdYHuGizTQvTpnyUNMTpeESSzMnw6WMTLZMYehLdXVlNP-dFNkA8ICPZgbNiIwtcbgao6LKmlFSe4-ApdrIpsxhOb6cMeg0mnCnYESFhpVQNAL/w200-h200/image.png" width="200" /></a></b>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>4. Brodka</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>BRUT</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Brodka już pierwszym singlem z nowej płyty wzbudziła moją ciekawość. I choć
właśnie <i>Game Change</i> jest moim ulubionym kawałkiem z krążka, to cały
<b><i>BRUT</i></b> zasługuje na uwagę. Artystka zwinnie żongluje wieloma
instrumentami, gatunkami, bawi się wokalem, nadaje utworom różne odcienie, by
ostatecznie stworzyć płytę intrygującą, nieoczywistą oraz wciągającą bez
reszty. To, co jeszcze mi się podoba to fakt, że pomimo wielu lat na scenie
Brodka nie boi się sięgać po nowe rozwiązania i nie odcina kuponów. Ciągle
szuka, eksperymentuje, rozwija się. I, jak możemy usłyszeć, robi to
bezbłędnie.
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/07/re-cenzja-86-brodka-brut-2021.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a>
</p>
<p><br /></p><p><br /></p>
<p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_20mQaGVB83hcgNNig43aGK6w42ESU3r6M_YkAB0vlHSr3sAoJARj-D8ieRHvV4obcr4mXxLojGb1r9TWH93i8_X6eRk3pF-oXjysHq4DmofYtylyflvkgM9gERH8zjlIpb9VKMz8hfTA/" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="" data-original-height="1200" data-original-width="1200" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_20mQaGVB83hcgNNig43aGK6w42ESU3r6M_YkAB0vlHSr3sAoJARj-D8ieRHvV4obcr4mXxLojGb1r9TWH93i8_X6eRk3pF-oXjysHq4DmofYtylyflvkgM9gERH8zjlIpb9VKMz8hfTA/w200-h200/image.png" width="200" /></a>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>3. Król </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Dziękuję</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Podobnie jak Fisz Emade Tworzywo, Król w 2021 roku wydał album z osiemnastoma
nagraniami, ale w zupełnie innej formie. Król w ogóle nie przyzwyczaja swoich
fanów do jednej formy <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> niezmiennie lawiruje pomiędzy brzmieniami, nie przywiązuje się do
jednej konwencji, nieustannie poszukuje nowych sposobów wyrazu. Doskonale to
na <b><i>Dziękuję </i></b>słychać. Wydaje się, że jest to płyta bardziej
dynamiczna, wręcz koncertowa, od poprzednich dokonań artysty. Czy to zarzut?
Absolutnie nie. <b><i>Dziękuję </i></b>brzmi doskonale zarówno w domowym
zaciszu, jak i na świeżym powietrzu podczas głośnego koncertu. Polecam się o
tym przekonać.
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/06/re-cenzja-84-krol-dziekuje-2021.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a>
</p>
<p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p>
<b><br /></b>
</p><p><b><br /></b></p>
<p><b></b></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWVr6ifVK7fXQSrm6gcHH9iZyrOJXFiOct55YWPM-UbS-CUhZsiZh34gdhB0FhXnXTIz7YiHyz6INb_D1seZqJqwSfQ8wV_EveKq672NJVBD4Qy8p9oK9uGZKmUrh5R-w3xPVuDt5DyFAt/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1190" data-original-width="1200" height="198" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWVr6ifVK7fXQSrm6gcHH9iZyrOJXFiOct55YWPM-UbS-CUhZsiZh34gdhB0FhXnXTIz7YiHyz6INb_D1seZqJqwSfQ8wV_EveKq672NJVBD4Qy8p9oK9uGZKmUrh5R-w3xPVuDt5DyFAt/w200-h198/image.png" width="200" /></a></b>
</div>
<b><div style="text-align: justify;"><b>2. WaluśKraksaKryzys</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Atak</i></div></b><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Ten album jest jednym z najmilszych dla mnie zaskoczeń ostatniego roku. Gdy
włączałam <b><i>Atak</i></b> po raz pierwszy, zupełnie nie spodziewałam się
tego, co mnie czeka. A czekało mnie bezkompromisowe, świeże granie oparte na
gitarach i elektronice. Ale nie sposób ująć tego, co się dzieje na drugiej
płycie WKK, w tych kilku słowach. Bezpośrednie, mocne teksty świetnie łączą
się z równie wyrazistymi i intensywnymi warstwami brzmieniowymi, a także z
niepowtarzalnym wokalem. <b><i>Atak</i></b> uważam za jeden z najśmielszych i
nieszablonowych polskich krążków ostatnich lat.
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/05/re-cenzja-83-waluskraksakryzys-atak-2021.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a>
</p>
<p><br /></p>
<p><br /></p>
<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3tpXvOQCTmBJcbG5JIeh_AOgZkb8KG3gA6iPOt74-OqmtikPmqt71ICFF-Ylcp8ZIdEsBygJr0jqH97lH457qFvCIjANJHmC2GURFwbQfvdCqE8FX2_ChL4YaZEXCbTlYd41NALnfKCqB/" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="880" data-original-width="879" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3tpXvOQCTmBJcbG5JIeh_AOgZkb8KG3gA6iPOt74-OqmtikPmqt71ICFF-Ylcp8ZIdEsBygJr0jqH97lH457qFvCIjANJHmC2GURFwbQfvdCqE8FX2_ChL4YaZEXCbTlYd41NALnfKCqB/w399-h400/image.png" width="399" /></a>
</div>
<br />
<p></p>
<p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>1. Bass Astral x Igo</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Satellite</i>
</p>
<p style="text-align: justify;">
Mimo że lwią część<b><i> Satellite</i></b> poznaliśmy przed premierą, to nie
mogłam pozbawić trzeciej w dorobku płyty Bass Astral x Igo pierwszego miejsca
w moim podsumowaniu. To właśnie <b><i>Satellite</i></b> okazało się krążkiem,
który zdominował mój rok. Jego zawartość tak do mnie trafiła, że nie potrafię
dostrzec żadnych wad czy niedociągnięć. Początkowo przeszkadzało mi wyłącznie
to, że niemal połowę płyty stanowią utwory z poprzednich lat, które doskonale
znałam. Teraz przymykam na to oko, bo <b><i>Satellite</i></b> zostało tak
sprytnie i płynnie skonstruowane, że w pewien sposób usłyszałam takie utwory
jak <i>It's Dark</i> czy <i>Bikini</i> na nowo. Tylko utwierdziłam się w
przekonaniu, że nowa płyta Bass Astral x Igo jest dziełem kompletnym,
przemyślanym i przede wszystkim na maksa wciągającym.
<a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/09/re-cenzja-87-bass-astral-x-igo.html">Przeczytaj pełną recenzję »</a>
</p>
<p><br /></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/3Z5EDbRHO4SqZtYeVwZCaT?utm_source=generator" width="80%"></iframe></div>
<p class="MsoNormal"><o:p></o:p></p>
<p><br /></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>Pozostałe krążki z 2021 roku, które warto poznać:</b> Spięty <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Black Mental</i>, Twenty One Pilots <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Scaled And Icy</i>, Natalia Szroeder <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Pogłos</i>, Maneskin <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Teatro d'ira - Vol. I</i>, Atlvnta <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Atlvnta</i>, Maria Peszek <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Ave Maria</i>, Kozyrska x Sieczak <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Nowe Niebo</i>, Silk Sonic <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>An Evening With Silk Sonic</i>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-11695943232307271062022-01-03T18:51:00.005+01:002022-01-03T18:51:23.567+01:00Ulubione utwory 2021 roku<p style="text-align: justify;">
2021 rok minął mi wyjątkowo szybko, ale za to w towarzystwie naprawdę dobrej
muzyki. Chociaż, muszę przyznać, brakowało mi trochę utworów i albumów, w
których naprawdę bym przepadła. Z nadzieją spoglądam więc na najbliższe
miesiące, zanim jednak nowy rok zdąży się rozkręcić, spójrzmy wstecz na ten
miniony. Udało mi się wyróżnić 15 utworów, które szczególnie zapadły mi w
pamięć i do których z szczerą chęcią wracałam. Jest ich więcej <span style="font-size: 14.6667px; text-align: left;">–</span> znajdziecie
je (w przypadkowej kolejności) w playliście na końcu wpisu <span style="font-size: 14.6667px; text-align: left;">–</span> lecz nie chciałam
się rozdrabniać, więc skoncentruję się na najbliższej mi piętnastce.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5cLFQNYvR3wBDjYxVT7Ogv_2wxW-8L_kdJEZJaFoWl9Ix0qs_R6qhalbaB7-ENEV5wlwZ8QHQtOjNMN2aMwZifRke99uWNZzwwnPB_qv5coLCHbV4ENTqlzThr1olhPOiPmTg0iwDpcKOmh-YGqA2mpGcwE05DJUGrHEkgJ1oadqlmypFWPFGbjXA0g=s500" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEg5cLFQNYvR3wBDjYxVT7Ogv_2wxW-8L_kdJEZJaFoWl9Ix0qs_R6qhalbaB7-ENEV5wlwZ8QHQtOjNMN2aMwZifRke99uWNZzwwnPB_qv5coLCHbV4ENTqlzThr1olhPOiPmTg0iwDpcKOmh-YGqA2mpGcwE05DJUGrHEkgJ1oadqlmypFWPFGbjXA0g=s16000" /></a></div><p><br /></p>
<p><b>
15. Spięty</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Trybuna Małpoludu
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Wieść o zawieszeniu kariery mojego ulubionego zespołu przyjęłam z wielkim
smutkiem i zawodem, ale czułam w kościach, że prędko ukaże się solowy projekt
wokalisty Lao Che, czyli Spiętego. Nie pomyliłam się, w kwietniu pojawił się
bowiem krążek <b><i>Black Mental</i></b>. Jest to fuzja przeróżnych gatunków muzycznych,
które dopełniają błyskotliwe i ironiczne teksty. Do mnie najbardziej trafił
pierwszy singiel, czyli <i>Trybuna Małpoludu</i> <span style="font-size: 14.6667px; text-align: left;">–</span> wariacja na temat elektroniki, hip
hopu i nie tylko.
</p>
<p><i>Lecz powstaniemy i Łajkę pomścimy</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/RZOJ5PY6rcs" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;"><b>
14. Ofelia</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Zakochana w bicie (Miranda)
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
W 2019 roku Ofelia wydała debiutancki album, który odbił się szerokim echem
wśród fanów polskiej muzyki alternatywnej. Mnie niekoniecznie imienna płyta
artystki przekonała, ale jej nowa odsłona to już zupełnie inna bajka. Z
ogromnym zaciekawieniem czekam na następcę <b><i>Ofelii</i></b>, którą zwiastuje rytmiczny,
niezwykle chwytliwy kawałek <i>Zakochana w bicie (Miranda)</i>. Utrzymany w
stylistyce lat 80. numer skutecznie zachęca do tańca, a solo na saksofonie
jest prawdziwą wisienką na torcie.
</p>
<p><i>Dzisiaj muszę się wyszaleć</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/DGxClXlMtf0" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;"><b>
13. Nina Nesbitt</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Summer Fling
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Brytyjską wokalistkę Ninę Nesbitt poznałam w 2012 roku, kiedy to zauroczyła
mnie folkową kompozycją <i>The Apple Tree</i>. <i>Znajomość</i> ta tak sobie płynie, a ja
zawsze z otwartymi ramionami witam nowe utwory Niny, zwłaszcza od momentu, gdy
gitarę zmieniła na niespieszną, delikatną elektronikę. I taki też jest utwór
<i>Summer Fling</i>, który czaruje swoją subtelnością i kobiecością oraz magicznym,
nieco baśniowym klimatem.
</p>
<p><i>Listenin' to songs from '76</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/_6vRFbo7M0M" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
12. Maneskin</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>I Wanna Be Your Slave
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Kto by pomyślał, że zwycięzcy Eurowizji odniosą tak ogromny sukces w krótkim
czasie? Ja z pewnością się tego nie spodziewałam, ale absolutnie nie dziwi
mnie wszechobecny <i>boom</i> na włoską grupę Maneskin. Swoją rockową, drapieżną
muzyką udowadniają, że wbrew powszechnej opinii rock nie umarł i ma się
dobrze. W hitowym <i>I Wanna Be Your Slave</i> doceniam zadziorność oraz
bezkompromisowość, a ponadto kojarzy mi się z bardzo udanym wakacyjnym
wyjazdem.
</p>
<p><i>I'm the devil who's searching for redemption</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/yOb9Xaug35M" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
11. Męskie Granie Orkiestra 2021 </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>I Ciebie też, bardzo
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Jednym z powodów, dzięki którym uwielbiam projekt Męskiego Grania jest
możliwość spotkania się kilku zupełnie różnych osobowości i wrażliwości
artystycznych. Połączenie Darii Zawiałow, Dawida Podsiadło i Vito Bambino <i>na
papierze</i> mogłoby się wydawać strzałem w kolano, a okazało
się strzałem w dziesiątkę. Nie wiem, co jest w tej piosence najlepsze:
czepliwa melodia, harmonia wokalna czy może nieoczywisty tekst. Najważniejsze
jednak, że całokształt wypada nad wyraz spójnie i atrakcyjnie.
</p>
<p><i>Nie chcę tańczyć do melodii, którą znam</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ZTYSAl9Npqw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
10. Natalia Szroeder</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Powinnam?
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Dotychczas kojarzyłam Natalię Szroeder z radiowymi nagraniami i występami na
telewizyjnych festiwalach. Zawsze jednak lubiłam jej krystaliczną barwę głosu.
Moje podejście zmienił utwór <i>Powinnam?</i>, w którym artystka głośno mówi, co jej
leży na sercu. To swoisty protest song przeciwko życiu według oczekiwań
innych. Z kolei warstwa muzyczna jest bardzo ładnie skomponowaną melodią,
utrzymaną na granicy popu oraz elektroniki.
</p>
<p><i>I jak grzyby po deszczu wyrastają kompleksy</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/b4AFEpQQ18g" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
9. Oxford Drama</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Bachelor of Arts
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Polski duet, którego nazwa przywodzi na myśl Wyspy Brytyjskie, dzieli się nową
muzyką średnio co trzy lata. Wydaje się to optymalnym czasem, bo każdy
dotychczasowy krążek Oxford Dramy stoi na wysokim poziomie. Z zeszłorocznego
<i>What's The Deal With Time?</i> najbardziej polubiłam się z sympatycznym,
podkreślonym dźwiękami gitary elektronicznej <i>Bachelor of Arts</i>. Lubię też
tekst, z którym bardzo się utożsamiam, zwłaszcza w ostatnim czasie.
</p>
<p><i>Is that what maturity means? Living up straight by the plan?</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/QwCHViyYcH0" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
8. Nothing But Thieves</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">– </span><i>Futureproof
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
O mojej miłości do zespołu Nothing But Thieves chyba nie muszę już Was
przekonywać. Epka <b><i>Moral Panic II</i></b> przyniosła nam zestaw pięciu rewelacyjnych
utworów, ale to <i>Futureproof</i> najbardziej mnie porwał. Uwielbiam tę agresywną,
podszytą niepokojem warstwę brzmieniową, a także nadzwyczajnie celny oraz
gorzki tekst. Niezmiennie też szaleję za wokalem Connora, który w <i>Futureproof</i>
ponownie znalazł przestrzeń na wykrzyczenie kilku fraz.
</p>
<p><i>Quick, go grab a picture, go get that content</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8E-anGEPhFU" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
7. Brodka </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Game Change
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Nowe dokonania Brodki zawsze budzą moją ciekawość, bo zdaje się, że artystka
pochodząca z Żywca jest jedną z najbarwniejszych postaci polskiej sceny
muzycznej. I mimo że brzmienie krążka <b><i>BRUT</i></b> bardziej kojarzy się z ciemnymi
kolorami i szarością, to należy oddać Brodce, że jej muzyka niezmiennie trzyma
poziom. <i>Game Change</i> zdominowało u mnie pierwsze miesiące 2021 roku i nie mogło
go zabraknąć w pierwszej dziesiątce mojego zestawienia.
</p>
<p><i>If you don't mind I'll bend the rules</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/97oBjuw_akM" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
6. Organek </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Cały ten fejm
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Jak pewnie wiecie z ostatniego wpisu, ostatni krązek grupy Organek uważam za
totalny niewypał, do którego zupełnie nie chce mi się wracać. Pojawiła się
jednak na nim perełka, a jest nią niespieszny, klimatyczny kawałek <i>Cały ten
fejm</i>. Uwielbiam spokojną, nieco zamgloną i romantyczną warstwę brzmieniową
oraz wyraziste dźwięki gitar. Zwłaszcza solo pod koniec piosenki sprawia, że
podwyższam głośność i zamykam oczy, by lepiej wsłuchać się w te piękne
instrumenty.
</p>
<p><i>Od dwudziestu kilku lat trochę gorszy mam może czas</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/_u0uP1iiOf8" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
5. Daria Zawiałow</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Oczy - Polaroidy
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Wobec ostatniego albumu Darii Zawiałow mam raczej mieszane uczucia, z przewagą
tych, niestety, negatywnych. Nie jest to jednak kompletne fiasko, bo trafiłam
na kilka utworów, które zostały ze mną na dłużej. Największą słabość mam do
piosenki <i>Oczy - Polaroidy</i>. O ile warstwa tekstowa nie do końca mnie
przekonuje, o tyle tajemnicza, rytmiczna melodia, rwany sposób śpiewania Darii
oraz ogólny klimat wszystko rekompensują.
</p>
<p><i>Cisza gra w odbiciu, nie znam takich nut</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/cCmwCKwAXRc" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
4. Bass Astral x Igo </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Know Me Better
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Mam wrażenie, że Bass Astral x Igo, wraz z trzecią i ostatnią płytą <b><i>Satellite</i></b>,
weszli na nowy poziom. Co prawda nie mam nic do zarzucenia ich poprzednim
krążkom, ale ten najświeższy zdaje się najbogatszy, najbardziej przemyślany i
dopracowany. Słychać to w kawałku <i>Know Me Better</i> <span style="font-size: 14.6667px; text-align: left;">–</span> dominuje elektronika, ale w
różnych formach, można wychwycić także wpływy odmiennych gatunków, a
wokaliście towarzyszą też inne głosy. Ponadto<i> Know Me Better</i> cechuje się
niesamowitą rytmiką, która bardzo szybko zapada w pamięć.
</p>
<p><i>I really think that you're the best</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/3pgtxL8jDfiA30vabxThVF?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
3. Tom Grennan </b><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%;">–</span><i> Little Bit of Love
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Sama byłam zaskoczona, że utwór, który można określić mianem brytyjskiego
popu, tak bardzo mi się spodoba. Przez pewien czas zapętlałam <i>Little Bit of
Love</i> w zasadzie bez przerwy. Ogromne emocje zawarte w tej kompozycji uderzyły
we mnie ze zdwojoną siłą, tak że wszystko, o czym śpiewa Tom Grennan, czułam w
każdym centymetrze ciała. Należy także przyznać, że Tom cechuje się
wyjątkowym, potężnym i zachrypniętym głosem, a ja do takich wokali mam słabość
od lat.
</p>
<p><i>Lately I've been counting stars</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/SsdkvYdSzlg" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
2. WaluśKraksaKryzys </b><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 15.6933px;">–</span> <i>Najgorsze rzeczy
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
Świeżość. Oryginalność. Synteza różnych brzmień. W taki sposób określam muzykę
Walusia, a już zwłaszcza kawałek <i>Najgorsze rzeczy</i>. Trudno jakkolwiek
sklasyfikować czy nawet opisać tę piosenkę. Dzieje się tutaj tak wiele, że
trudno ująć to wszystko w słowa. Za każdym razem, gdy włączam ten numer, czuję
ekscytację. Nagromadzenie tylu środków wyrazu zamiast mnie przytłaczać to cieszy, bo połączenie wielu odmiennych elementów w spójną całość to nie lada sztuka. Byłam
bliska przyznania <i>Najgorszym rzeczom</i> miejsca pierwszego, ale król jest tylko
jeden...
</p>
<p><i>Na rękach zrobiłaś znak, że coś jest nie tak</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/jVcuyjWo_gY" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>
1. Król </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Nie zrobię nic
</i></p>
<p style="text-align: justify;">
...a konkretnie Błażej Król. Kiedy usłyszałam pierwsze sekundy
singla <i>Nie zrobię nic</i>, całkowicie przepadłam. Zachwycają mnie oniryzm, pewna
nonszalancja i nade wszystko dźwięki saksofonu. Całokształt sprawia, że
człowiek chce się niespiesznie, ospale ruszać w rytm, z zamkniętymi oczami,
przy zgaszonym świetle, by móc całkowicie chłonąć fantastyczne brzmienie.
Wiem, że specyficzna muzyka Króla nie wszystkim trafia do gustu, ale ja kupuję
każdą kompozycję, która wychodzi z rąk artysty. I jestem przekonana, że
jeszcze niejeden jego utwór wywoła we mnie tak silne emocje, jak właśnie <i>Nie
zrobię nic</i>.
</p>
<p><i>Gdy świat się wali krzyczysz, że to deszcz</i></p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/4-glhBg_Lxw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: x-small;">Miejsca #1 z poprzednich lat:<br />(2014) xxanaxx i Tomek
Makowiecki <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Wolves</i><br />(2015) Daniel Bloom i Mela Koteluk <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Katarakta</i><br />(2016) Organek <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Mississippi w ogniu</i><br />(2017) Nothing But Thieves <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Amsterdam</i><br />(2018) Lao Che <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Nie raj</i><br />(2019) Daria Zawiałow <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Gdybym miała serce</i><br />(2020) Kasia Lins <span face="Calibri, sans-serif" style="line-height: 107%;">–</span> <i>Morze Czerwone</i></span>
</div>
<p><br /></p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/playlist/3ThQ4crJTdHKh7UQOhuHU1?utm_source=generator" width="50%"></iframe></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-79562336119392239332021-12-28T00:35:00.001+01:002021-12-28T00:35:04.720+01:00Podsumowanie 2021 roku inaczej. Najlepsze, największe, najczęstsze<p style="text-align: justify;">
Tegoroczne podsumowanie ostatnich 12 miesięcy postanowiłam ująć w nieco inny
niż dotychczas sposób. Zanim wyróżnię ulubione płyty oraz utwory z 2021 roku,
opowiem o kilku płytach/utworach/artystach, które nie mieszczą się w corocznej
kategorii, a o których muszę wspomnieć. Dopełnią obraz mojego roku pod
muzycznym względem, bo przecież nie sami ulubieńcy się trafili, a i często
wracałam do kawałków, które swoją premierę miały wcześniej. Tak więc zapraszam
na pierwszy wpis podsumowania 2021 roku!
</p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXbqX4xi6Q2CDx5swhOFcLQdFQ0X_hx6WUbBtlVJhcGPtlWPw0EhA0VAk4sZgPcBLfqLWhUunXjhsfMQC2EFYdh0K6ntJESGEfjXBf4Jw6oBi0CqQ4hseR7GU6AYSTWiSCLn-3GRUn0ZX-ex6c4W2PEIm--AgQiBBtEHzYjkf-hJWjRJsOuNQzEnqMhw=s500" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEhXbqX4xi6Q2CDx5swhOFcLQdFQ0X_hx6WUbBtlVJhcGPtlWPw0EhA0VAk4sZgPcBLfqLWhUunXjhsfMQC2EFYdh0K6ntJESGEfjXBf4Jw6oBi0CqQ4hseR7GU6AYSTWiSCLn-3GRUn0ZX-ex6c4W2PEIm--AgQiBBtEHzYjkf-hJWjRJsOuNQzEnqMhw=s16000" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Największe rozczarowanie. </b><i>Urok</i> trzeciej płyty</p>
<p style="text-align: justify;">
Te dwa albumy zainspirowały mnie do stworzenia podobnego wpisu. Bardzo
chciałam o nich napisać, ale, jak się okazało, nie potrafię tego zrobić w
superlatywach. Mowa o trzecich w dorobku krążkach zespołu Organek i wokalistki
Lorde. Do obydwu artystów mam słabość i uwielbiam ich twórczość, a ich nowych utworów
oczekiwałam z wypiekami na twarzy. Jakież było moje rozczarowanie, gdy
zderzyłam oczekiwania z rzeczywistością... O ile z płyty <b><i><a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/11/re-cenzja-90-organek-na-razie-stoje-na.html">Na razie stoję, na razie patrzę</a></i></b> udało mi się wyłuskać dwa utwory, do których wracam ze szczerą
przyjemnością, o tyle obok <b><i>Solar Power</i></b> przechodzę zupełnie obojętnie, czego
bardzo mi żal. Cóż pozostało? W tym roku Organek i Lorde zawiedli, ale mam
nadzieję, że w przyszłości jeszcze nie raz mnie pozytywnie zaskoczą.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/2h2cXQyljjJivPJxfROlZP?utm_source=generator" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/1toRu029yjgrleWg2w3gNU?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Najlepszy cover. </b>Odświeżenie piosenki Haliny Kunickiej</p>
<p style="text-align: justify;">
W ostatnich miesiącach pojawiło się sporo udanych coverów, ale żaden nie
zachwycił mnie tak, jak nowa wersja utworu <i>Niech no tylko zakwitną jabłonie</i>.
Cover Bitaminy jest pełny ciepła, beztroski, wolności i nadziei. I właśnie ta
nadzieja zawarta w tekście została świetnie wyeksponowana przez niespieszną,
delikatną melodię. Za każdym razem, gdy słucham tej wersji, uderza mnie też
prostota warstwy tekstowej. Ma w sobie też pewną uroczą naiwność, dzięki
której uśmiecham się z nostalgią i pewnym smutkiem.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8kcQ-04OrfI" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Płyta sprzed 2021, której najczęściej słuchałam. </b>Orkiestra po raz enty</p>
<p style="text-align: justify;">
Według mojego <a href="https://www.last.fm/user/royalrockin">last.fm</a> taką płytą okazał się zapis koncertu Orkiestry Męskiego
Grania z 2020 roku. Czy kogoś to zaskoczyło? Na pewno nie ;) Może tylko mnie
samą, że jestem aż tak monotematyczna. Ale z drugiej strony wszyscy doskonale
wiedzą, jak lubię projekt Męskiego Grania, niezależnie od edycji. A w tej
pandemicznej brzmiały głosy, które wyjątkowo cenię; ponadto zdecydowano się na
bliskie mi piosenki (m.in. <i>Byłaś serca biciem</i>, <i>Boskie Buenos</i>). Co tu jeszcze
dodawać... Moja słabość do Męskiego Grania jest widoczna gołym okiem.
</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/1640xo65faHAJfSgKq2YJH?utm_source=generator" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/6lk6Mni2pERfAyPbranVXB?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Piosenka sprzed 2021, której najczęściej słuchałam.</b> Hołd dla natury</p>
<p style="text-align: justify;">
Spotify naliczył, że włączyłam tę piosenkę 97 razy w ciągu roku. Wiem, że to
jeszcze nie koniec. <i>Lass </i>jest niezwykle uzależniącym kawałkiem, cechującym się
zarówno rewelacyjną, bogatą warstwą brzmieniową, jak i fantastycznym tekstem.
Niezmiennie fascynują mnie gry słowne zawarte w tekście, ale także jego
przesłanie, które jest mi szczególnie bliskie <span style="font-family: "Calibri",sans-serif; font-size: 11.0pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> miłość i szacunek nie tylko
lasu, ale do natury w ogóle. Im starsza jestem, tym bardziej mnie do natury
ciągnie, nic dziwnego więc, że i utwór grupy Łąki Łan zajął miejsce w mojej
duszy.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/vIOxazUZVXE" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p><b>Najlepsza EPka. </b>Post scriptum do trzeciego albumu</p>
<p style="text-align: justify;">
2020 rok przyniósł nam trzecią płytę brytyjskiego zespołu Nothing But Thieves,
a w połowie 2021 roku pojawił się minialbum <b><i>Moral Panic II</i></b>. Umknął mi ten
fakt, więc dopiero po pewnym czasie zapoznałam się z zawartością EPki i od
razu pożałowałam, że zrobiłam to tak późno. Ale lepiej tak niż wcale. Na <b><i>Moral
Panic II</i></b> znajdziemy pięć utworów utrzymanych w typowej dla zespołu stylistyce.
Dominują dynamiczne brzmienia, ale nie zabrakło wolniejszych,
romantyczniejszych chwil. O ile do longplaya <b><i>Moral Panic</i></b> <a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2020/11/re-cenzja-78-nothing-but-thieves-moral.html">miałam pewne zastrzeżenia</a>, o tyle EPka trafia do mnie od początku do końca.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5SbsSlDFarEEJhnm8aF7Jx?utm_source=generator" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5I8Msrarucgn1tPVVvLp2T?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;"><b>Najmilsze zaskoczenie. </b>Nowe wcielenie folkowego duetu</p>
<p style="text-align: justify;">
O przemianie Lilly Hates Roses w Atlvntę pisałam już kilkukrotnie <span style="font-family: "Calibri",sans-serif; font-size: 11.0pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zarówno <a href="https://po-sluchaj.blogspot.com/2021/10/re-cenzja-88-atlvnta-atlvnta-2021.html">na blogu</a>, jak i na instagramie. Mimo że ich folkową odsłonę bardzo sobie ceniłam,
obecna konwencja lepiej do mnie przemawia. Zaskoczeniem dla mnie było to, jak
dobrze artyści odnajdują się w nowej stylistyce, a także to, jak płynnie
wędrują pomiędzy różnymi gatunkami. Trzeba także zwrócić uwagę na to, jak
łagodny, dziewczęcy wokal Kasi Golomskiej wpisuje się w mroczne, owiane
tajemnicą kompozycje. Taka zmiana wymagała odwagi, którą podziwiam i z której
bardzo się cieszę.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/3JOmdp18BVVfNdMlII1qDg?utm_source=generator" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/5LlflTlim6BzgWfp8v1bPg?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div><div><br />
<p style="text-align: justify;"><b>
Artyści, na których nowe utwory i płyty czekam w 2022 roku</b> (w przypadkowej
kolejności): Kasia Lins, Łąki Łan, Hurts, Harry Styles, Bluszcz, Natalia
Przybysz, Krzysztof Zalewski, Mrozu, Karaś/Rogucki, Rosalie, Mery Spolsky, Of
Monsters And Men, Dawid Podsiadło, Sorry Boys, Mela Koteluk i wielu, wielu
innych. Nade wszystko czekam na dobrą muzykę, taką, o której długo nie zapomnę
i która wzbudzi we mnie silne emocje. <b>Tego i sobie, i Wam w Nowym Roku życzę
:) Szczęśliwego!
</b></p>
</div></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-17674043405687996912021-12-07T12:48:00.006+01:002021-12-07T12:48:33.842+01:00W słuchawkach #47<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitNLoItzXEWQlOS5uEHYv-FtEaRTfSyJbgW0COtePh5kgonSLOjD7NgWKQeVSbkw7s78X92xk9d0XbCjwlTCtZt8NIjgvmP17DJrJMo0b8iVA77gfGenknylHurL1eCnQ4EeMJbODIjkGJ/s500/w+s%25C5%2582uchawkach+47.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitNLoItzXEWQlOS5uEHYv-FtEaRTfSyJbgW0COtePh5kgonSLOjD7NgWKQeVSbkw7s78X92xk9d0XbCjwlTCtZt8NIjgvmP17DJrJMo0b8iVA77gfGenknylHurL1eCnQ4EeMJbODIjkGJ/s16000/w+s%25C5%2582uchawkach+47.png" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Lao Che </b><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt;">–</span> <i>Życie jest jak tramwaj</i>. Pod koniec listopada miałam przyjemność być na kolejnym koncercie mojej
ukochanej kapeli, dlatego też muzyka Lao Che w ostatnich tygodniach
zdominowała moje głośniki. Piosenki <i>Życie jest jak tramwaj</i> dotychczas
nie określałam mianem ulubionej, ale tym razem wersja na żywo porwała mnie na
tyle, że wciąż powracam do zapisu tego nagrania z Woodstocku 2018. Co mogę
powiedzieć więcej... Doskonale znacie moją słabość do Lao Che :)</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/5s0z3ubQ0MXWYygwPzFEMP?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Sistars </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Sutra</i>. Pamiętacie początki kariery sióstr Przybysz? Ja szczerze
przyznam, że na długie lata zapomniałam o ich przeboju <i>Sutra</i>, dopiero
niedawno przewinął mi się gdzieś na Spotify i z niejaką ekscytacją wcisnęłam
<i>play</i>. Zaskoczył mnie nie tylko świetny, naładowany pozytywną energią
tekst, ale przede wszystkim wyjątkowa warstwa muzyczna i fantastyczny feeling
wykonania. Aż chciałoby się słyszeć więcej tak skonstruowanych kawałków na
polskiej scenie muzycznej.</p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/kQ9ORnAWqfw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Natalia Przybysz </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">– </span><i>Ogień</i>. Od Sistars powędrowałam do solowych dzieł Natalii i Pauliny i
przypomniałam sobie o ostatnim albumie pierwszej z nich. To, co z niego
zapamiętałam, to subtelność i kobiecość zamknięte w szczerych, wyrazistych
dźwiękach. Singiel <i>Ogień </i>zdaje się być tego najlepszym przykładem, bo
niespokojny, trochę nerwowy rytm pięknie podkreśla niepowtarzalny, tutaj
brzmiący nieco nonszalancko wokal Natalii. W pewnym momencie chciałoby się, by
piosenka rozkręciła się bardziej, by nastało to mocne uderzenie, ale
ostatecznie dochodzi się do wniosku, że taka niespieszna forma jest
wystarczająca.</p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/CuHR9zgGt68" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Krzysztof Zalewski </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Kurier</i>. Zazwyczaj projekty MTV Unplugged omijam bez sumienia, bo
za wersjami akustycznymi utworów zwyczajnie nie przepadam. W przypadku
Zalewskiego z ciekawości poskakałam po jego najnowszym wydawnictwie
<i>bez prądu</i> i zabrałam ze sobą nowe, wspaniałe wykonanie kompozycji
<i>Kurier</i>. Stworzony do filmu wojennego, w oryginalnej wersji dynamiczny i
rockowy, tutaj, stylistycznie, bardziej pasuje do produkcji tego typu.
Wokalista śpiewa tak, jakby przygrywał ludziom spacerującym po
ulicy <span style="font-size: 14.6667px;">–</span> w towarzystwie
gitary, pianina, cichego chóru oraz wyrazistych instrumentów dętych, które są
zdecydowanie najmocniejszym elementem utworu.</p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/3R3APX3B6RxtcFJwtdJq4r?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Taylor Swift</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Red (Taylor's version)</i>. Karierę Taylor Swift śledzę jednym
okiem, ale do pewnego momentu sumiennie zapoznawałam się z jej nowymi
albumami. Gdybym miała wybrać mój ulubiony krążek artystki, padłoby na
<b><i>Red</i></b>, dlatego z ciekawością włączyłam nową wersję tej płyty. Nie dostrzegam wielu
różnic między nią a pierwowzorem, ale wydaje mi się, że
<i>Taylor's version</i> cechuje się większą szczerością i swobodą. Chyba
właśnie to spowodowało, że ostatnio namiętnie słucham podrasowanego i
wyrazistszego tytułowego utworu.</p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/4OAuvHryIVv4kMDNSLuPt6?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Męskie Granie Orkiestra 2021</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Śpij, kochanie, śpij</i>. Kiedy oglądałam finałowy koncert Męskiego
Grania w Żywcu to dosyć często ziewałam. Wówczas nowe aranżacje znanych
piosenek zupełnie mnie nie porwały, dlatego raczej z poczucia obowiązku niż
ciekawości sięgnęłam po zapis tych wykonań. I ostatecznie pozytywnie się
zaskoczyłam, bo w ostatnich dniach często słucham poszczególnych kawałków.
Najchętniej powracam do <i>Śpij, kochanie, śpij</i>, które ujmuje mnie
połączeniem delikatności i mocy. Wybaczam nawet trochę przesadzone, wysoko
zaśpiewane przez Podsiadło zwrotki.</p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/3dHsFk3sWiwC85FL3CKB0i?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>LemON</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Płatek</i>. Chyba wyrosłam ze słuchania świątecznych piosenek w
grudniu, bo w tym roku częściej mnie one irytują niż sprawiają frajdę. Pewnym
zastępcą dla nich okazał się utwór grupy LemON, utrzymany co prawda w podobnej
tematyce, ale więcej usłyszymy tutaj o pięknie zimy niż o magicznym czasie
przygotowań do Świąt. Ostatni miesiąc roku to zresztą czas, w którym od kilku
lat towarzyszy mi cała płyta <b><i>Scarlett</i></b>, którą serdecznie Wam polecam.</p>
<div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/5XEKGvNQspFQtp43pcZ8jj?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div>
<p><br /></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-22904233404674174322021-11-28T20:04:00.008+01:002021-11-28T20:04:37.457+01:00Porozmawiajmy o rocku #9: Joan Jett & The Blackhearts, O.N.A., Blondie<p style="text-align: justify;">
Z niejakim zaskoczeniem zauważyłam, że w dotychczasowych wpisach z
<i>serii rockowej</i> nie pojawiły się jeszcze utwory śpiewane przez kobietę.
A przecież w historii rocka znajdziemy wiele kobiecych nazwisk, które są
uosobieniem tego gatunku muzycznego i które zapisały się w świadomości
słuchaczy. Dzisiaj napiszę tylko o trzech takich postaciach, ale w przyszłości
jeszcze z pewnością niejeden damski wokal się w
<i>Porozmawiajmy o rocku </i>pojawi.
</p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv8CiG_pAemDFykRE7IcBqEeuHx9JnDAyrOeIbK6DlObDP6_PZzUctxphujAW59ACC17cMkw-JtB2WcJmDYj119P79pX9wG5XQqkEV0NScY7mK4xWGvsKvJBwj1tQVH2oKaWPkaeHjWCQN/s500/porozmawiajmyorocku9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv8CiG_pAemDFykRE7IcBqEeuHx9JnDAyrOeIbK6DlObDP6_PZzUctxphujAW59ACC17cMkw-JtB2WcJmDYj119P79pX9wG5XQqkEV0NScY7mK4xWGvsKvJBwj1tQVH2oKaWPkaeHjWCQN/s16000/porozmawiajmyorocku9.png" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>
<p>
<b>Joan Jett & The Blackhearts</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>I Hate Myself For Loving You</i> (1988).
</p>
<p style="text-align: justify;">
Głos Joan Jett zawsze kojarzył mi się z drapieżnością, zadziornością i
pewnością siebie. Uwielbiam tę chrypkę, którą artystka umiejętnie eksponuje w
swoich utworach. Kawałek <i>I Hate Myself For Loving You</i> przemawia do mnie
wyrazistym, mocnym charakterem oraz miarowym, chwytliwym rytmem. Piosenka ma
też w sobie coś, co jest niejako cechą charakterystyczną rocka <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 14.6667px;">–</span> wyznanie o zawodzie miłosnym ubrane w intensywną, żywą warstwę
brzmieniową.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/bpNw7jYkbVc" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p>
<b>O.N.A. </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Kiedy powiem sobie dość</i> (1996).
</p>
<p style="text-align: justify;">
To jeden z tych kultowych utworów, których nie trzeba przedstawiać ani nadto o
nich opowiadać. Od siebie jedynie powiem, że szlagier grupy O.N.A. długo do
mnie nie trafiał, bo po prostu go nie rozumiałam. Zasłyszałam go w
dzieciństwie, później co jakiś czas przewijał się w moim życiu, ale trochę się
zeszło, nim w pełni wsłuchałam się zarówno w tekst, muzykę, jak i
charyzmatyczny wokal Chylińskiej. Może nie jest to najbliższa mi piosenka, ale
w pewnością taka, do której lubię raz na jakiś czas powrócić.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ghh0ttnRdiQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p>
<b>Blondie </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Atomic</i> (1980).
</p>
<p style="text-align: justify;">
Wiedziałam, że w tym wpisie chcę umieścić jeden z numerów Blondie, jednak
długo myślałam, który wybrać. Wreszcie zdecydowałam się na <i>Atomic</i>, może
nie największy przebój zespołu, ale taki, którego słuchanie sprawia mi
największą prawdę. I choć uwielbiam głos Debbie Harry, to bardzo podoba mi się
to, że w <i>Atomic</i> położono nacisk na fantastyczną warstwę brzmieniową. To
właśnie ona, w moim przekonaniu, jest najmocniejszym punktem kawałka. Tych
charakterystycznych gitar nie można pomylić z niczym innym.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/O_WLw_0DFQQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-16618370160791487262021-11-15T14:00:00.003+01:002021-11-15T14:00:13.132+01:00re-cenzja #90: Organek – Na razie stoję, na razie patrzę (2021)<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFh18kU-QDFAKfjaeub16462uEU-54K6T4xBgTtnaPLjssAZCh9pyNgjpPmZUXaB_9GO72x4ibGPK6XTuT4B5dmlKulbt2-J5x-reHl2vtk-6iZ1j1sjOL6dJSPfvLLYbU3TfjJoFH422A/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="961" data-original-width="960" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFh18kU-QDFAKfjaeub16462uEU-54K6T4xBgTtnaPLjssAZCh9pyNgjpPmZUXaB_9GO72x4ibGPK6XTuT4B5dmlKulbt2-J5x-reHl2vtk-6iZ1j1sjOL6dJSPfvLLYbU3TfjJoFH422A/w200-h200/image.png" width="200" /></a>
</div>
<div style="text-align: justify;">Przed kilkoma dniami ukazała się trzecia płyta grupa <b>Organek</b>. Można
powiedzieć: wreszcie. Poprzedni, rewelacyjny swoją drogą, album
zespołu <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <b><i>Czarna Madonna</i></b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> miał swoją premierę już 5 (!) lat temu. Co prawda artyści nie próżnowali
w międzyczasie: intensywnie koncertowali, wydali reedycję
<b><i>Czarnej Madonny</i></b>, wypuszczali pojedyncze kawałki, a w lipcu tego roku ukazał się krążek
<b><i>Ocali nas miłość</i></b>, powstały z okazji 77. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Ja jednak
niecierpliwie czekałam na kolejny autorski projekt, niebędący ani reedycją, ani
tworem okazjonalnym. I stało się.
<b><i>Na razie stoję, na razie patrzę</i></b> ujrzało światło dzienne, a ja
mogłam nareszcie zaspokoić swoją ciekawość.</div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Pierwsze spojrzenie na tracklistę trochę ostudziło mój zapał. Na płycie
znajdziemy bowiem dwanaście kawałków, z czego trzy z nich to znane od
dłuższego czasu single (<i>Pogo</i>, <i>Walcz</i>, <i>Doppelgange</i>r), a
kolejne trzy to... remiks <i>Pogo</i> i nowe wersje <i>Kate Moss </i>oraz <i>Wiosny</i>. Tak więc premierowych utworów jest zaledwie sześć (jeden
z nich to piosenka całkowicie instrumentalna). To dość mało, biorąc pod uwagę,
ile czasu upłynęło od poprzedniego albumu. Pomyślałam sobie jednak: dobrze,
może niepotrzebnie negatywnie się nastawiam, może te sześć piosenek wynagrodzą
oczekiwanie, może każda z nich to majstersztyk? Przekonajmy się.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/TvuEuPJJCJo" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Po kilkukrotnym przesłuchaniu krążka z bólem serca muszę przyznać, że lampka
ostrzegawcza, która zapaliła mi się przy przyjrzeniu się trackliście, nie
ukazała się przypadkowo. <b><i>Na razie stoję, na razie patrzę</i></b> jest
poprawnym rockowym wydawnictwem, ale... nic ponadto. O ile poprzednie płyty
zachwyciły mnie swoją zawartością od początku do końca, o tyle najświeższe
dzieło Organka przyniosło mi przede wszystkim rozczarowanie. I już nawet nie
chodzi o niewielką liczbę utworów, a zwyczajnie o ich jakość. Bo choć słychać,
że artyści mieli w głowie nowe pomysły, chcieli wprowadzić do swojej
twórczości nowe rozwiązania i brzmienia, to wyszło to dosyć nieudolnie.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Krążek otwiera tytułowe nagranie, będące dość typowym rockowym
kawałkiem <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> wyraziste gitary i perkusja, mocny rytm i tekst o zabarwieniu
politycznym. Nie wywarło to na mnie większego wrażenia, podobnie jak piosenka
<i>We got no love</i>. Mimo że podoba mi się jej energia i całokształt
przywodzi mi na myśl wcześniejsze dokonania grupy to nie jest to utwór, do
którego będę wracać. Lubię niespieszny początek <i>Malibu</i> oraz zawarte tu
solówki gitar, ale wysokie wokalizy Organka przyprawiają mnie o ból uszu.
Wokalista w ogóle na tym krążku częściej eksperymentuje ze swoim głosem, co
jest dobrą decyzją, jednak wykonanie już tak nie zachwyca. Na
<i>stałe</i> zabieram ze sobą... single. Są najmocniejszymi elementami
płyty, dzięki którym ta jakoś się broni. Kompozycja <i>Walcz</i> to zupełna
nowość w dorobku grupy, bo doświadczymy w niej przede wszystkim elektroniki.
Chwytliwy, taneczny bit szybko zapada w pamięć, choć, przyznaję, na początku
się z nim nie polubiłam. Dzisiaj często go słucham i to z przyjemnością.
Podobnie mam z piosenką <i>Doppelganger</i> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> myślę, że uczynienie go singlem promującym było świetnym posunięciem.
Dynamiczny, nieco nerwowy charakter utworu szybko zapada w pamięć i sprawia,
że chce się do niego wracać. Z pozostałych kawałków cenię też
<i>Cały ten fejm</i>, czyli trochę spokojniejszą propozycję z przestrzenną
melodią i rewelacyjną solówką gitary. Poza tym mamy jeszcze dosyć delikatne,
ale miałkie <i>Samoloty</i>, całkiem przyjemne, instrumentalne <i>Invito</i> i
pierwszy singiel, czyli <i>Pogo</i>. Doceniam ironiczny tekst oraz ciekawą
warstwę brzmieniową, ale drażni mnie zakłócenie ry(t)mu w momencie, gdy padają
słowa <i>Cała Polska idzie w pogo / Robi się trochę nerwowo</i>. Zabrakło
tutaj dopracowania i przez to ta propozycja zdecydowanie traci. Wspomniane
reworki utworów <i>Kate Moss</i> oraz <i>Wiosna</i> (a właściwie
<i>Kate Mo2s</i> oraz <i>Wio2na</i>) to dla mnie niewypał. Nie lubię odcinania
kuponów, a inaczej tych eksperymentów nie potrafię nazwać.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/59X4mYdITQvX8nhA0KRE9l?utm_source=generator" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/2h2cXQyljjJivPJxfROlZP?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Czy na <b><i>Na razie stoję, na razie patrzę</i></b> znajdziemy przebój na
miarę <i>Wiosny</i>, <i>Mississippi w Ogniu</i> bądź <i>Głupi ja</i>? Z
przykrością stwierdzam, że nie. Może <i>Doppelganger </i>pretendowałby do tego
miana, ale wciąż czegoś mu brakuje. I tu docieramy do sedna moich
wywodów <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> trzeciej płycie Organka ewidentnie czegoś brak. Wszystko wydaje się
poprawne, porządne, przemyślane, ale nie ma efektu <i>wow</i>. Nie robi
wrażenia, nie wywołuje większych emocji, nie powoduje uśmiechu na twarzy i
zadowolenia. Prędzej przyczynia się do niezadowolonego grymasu. Nie wiem, z
czego to wynika. Wiem natomiast, że do tego albumu wracać się nie chce.
</p>
<p style="text-align: center;">
<b>po-słuchaj:</b> <i>Walcz</i>, <i>Doppelganger</i>, <i>Cały ten fejm</i>
</p>
<p><br /></p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-42590093517144538092021-11-08T19:09:00.002+01:002021-11-08T19:09:20.050+01:00W słuchawkach #46<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUl4eVOe8ib8d2A9Ta5CMow2eFmhA4e3o2_ebMIuOtqKg88kjWItimMOTo7Ghh3_On0fVBWn9HgFtLZTws7bqFkaLxglYlT4Z7Nn20F_LQ1VmM4V3unQ8NEPvQ8f-WC7KKA6ofQhHi-6WE/s500/w+sluchawkach+46.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUl4eVOe8ib8d2A9Ta5CMow2eFmhA4e3o2_ebMIuOtqKg88kjWItimMOTo7Ghh3_On0fVBWn9HgFtLZTws7bqFkaLxglYlT4Z7Nn20F_LQ1VmM4V3unQ8NEPvQ8f-WC7KKA6ofQhHi-6WE/s16000/w+sluchawkach+46.png" /></a></div><br /><b><br /></b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Nothing But Thieves</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Futureproof</i>. Mimo że w zeszłym roku ukazał się ich trzeci w
dorobku longplay, Nothing But Thieves nie spoczywają na laurach. Niedawno
wypuścili minialbum o tytule <b><i>Moral Panic II</i></b>, który sugeruje, że 5 nowych utworów stanowią kontynuację wspomnianego już
krążka. Rzeczywiście tak jest. Mnie najbardziej ujął głośny i intensywny
kawałek <i>Futureproof</i> o drapieżnym charakterze <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> jeden z moich tegorocznych ulubieńców.
</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8E-anGEPhFU" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div>
<p style="text-align: justify;">
<b>Jorja Smith</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Digging</i>. Wreszcie udało mi się zapoznać z najnowszym krążkiem
Jorji Smith. Może nie jest on czymś, czego mogłabym oczekiwać, ale mimo to
zyskał moją sympatię i ostatnio się z nim nie rozstaję. Zwłaszcza z
wyróżniającym się na tle pozostałych numerem <i>Digging</i>. Podoba mi się
rytmika i sama warstwa muzyczna, w której słyszymy wiele przeróżnych dźwięków
(ta nieśmiała gitara elektryczna!) świetnie się dopełniających.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/Y7HT_3w0wMM" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Shouse</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Love Tonight</i>. Piosenka z kategorii, o których rzadko piszę na
blogu. Może dlatego, że <i>Love Tonight</i> nie sposób nazwać utworem
wybitnym, wyróżniającym się czy przełomowym. Ot, typowo taneczny kawałek, ale
często do niego wracam. Ujął mnie nieco zduszony bit, chóralny i nonszalancki
śpiew w refrenie oraz pojawiający się okazjonalnie saksofon. Ogółem ciepły i
przyjemny kawałek, przywodzący na myśl wakacyjne beztroski.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/V0woPCb5xk8" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Grover Washington, Jr.</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Just The Two of Us</i>. Słyszałam ten utwór w wielu wykonaniach
(polecam zwłaszcza
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=jjT_JPP6FJo">cover Margaret i Matta Duska</a>), ale tylko to zostało ze mną na dłużej. Płyną stąd niesłychana lekkość oraz
otulająca czułość, a do tego wersja ta ma w sobie taneczny potencjał. Wszystko
to przyczyniło się do romantycznego, ale nieprzesłodzonego nastroju, który
<i>Just The Two of Us</i> wprowadza.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/PJ0u5c9EF1E" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Michael Jackson</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Thriller</i>. Pora na trochę klasyki. Chociaż nie jestem entuzjastką
Halloween to nieodłącznie kojarzy mi się ono z nieśmiertelnym utworem Michaela
Jacksona. Co roku, nie bez przyjemności, wracam do <i>Thrillera</i>, za każdym
razem utwierdzając się w przekonaniu, że jest to prawdziwy
majstersztyk <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> zarówno jeśli chodzi o samą kompozycję, jak i o teledysk. Gdybym dziś
miałą stworzyć moje top 5 kawałków Jacksona, <i>Thriller</i> stanąłby na
podium.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/4V90AmXnguw" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Twenty One Pilots</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Shy Away</i>. Moje pierwsze spotkanie z najnowszą płytą Twenty One
Pilots, <b><i>Scaled And Icy</i></b>, nie było tak kolorowe, jak okładka albumu. Nowa stylistyka, na którą
zdecydowali się artyści, zaskoczyła mnie na tyle, że chwilę ze sobą walczyłam,
by ponownie, tym razem uważniej, wsłuchać się w <b><i>Scaled And Icy</i></b>. Ale nadszedł progres <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> nowe kawałki wreszcie do mnie trafiają. Ostatnio wyjątkowo często
chodzi za mną rytmiczne, skoczne i chwytliwe <i>Shy Away</i>.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/3sO-Y1Zbft4" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Tom Grennan</b> <span lang="EN-GB" style="background: white; font-family: Roboto; font-size: 10pt; line-height: 107%;">–</span> <i>Little Bit of Love</i>. Zwykle przechodzę obok
<i>powerful ballad</i> dosyć obojętnie i myślę, że podobnie byłoby z
<i>Little Bit of Love</i> gdyby nie wokal Toma Grennana. Od razu mnie
zachwycił, zwłaszcza w momentach, gdy artysta śpiewa wysoko, eksponując swoją
delikatną chrypę. Mam wrażenie, że głównie dzięki wokalowi ten utwór jest tak
naładowany emocjonalnie, bo chyba właśnie ten ładunek emocjonalny robi tutaj
całą robotę.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/SsdkvYdSzlg" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-52772953986567941322021-11-02T12:18:00.006+01:002021-11-02T12:18:29.021+01:00re-cenzja #89: Miuosh i Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk" – Pieśni Współczesne (2021)<p style="text-align: justify;">
</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHtKOrOBBp5PMfnBULgnqf6z6Nun1ECLZZ3OWO4lw4BzwzqArpGqLPLQPAGSdBoMksC7NC6dKPIz0eIGcVsf2Lyo5JYhykkbz0zL0y0lqIS58Yp0DjxztuVn-t0no5bgsuRYnSFWfJSNGQ/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="1100" data-original-width="1100" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHtKOrOBBp5PMfnBULgnqf6z6Nun1ECLZZ3OWO4lw4BzwzqArpGqLPLQPAGSdBoMksC7NC6dKPIz0eIGcVsf2Lyo5JYhykkbz0zL0y0lqIS58Yp0DjxztuVn-t0no5bgsuRYnSFWfJSNGQ/w200-h200/image.png" width="200" /></a><span style="text-align: justify;"><div style="text-align: justify;">Od premiery albumu <b><i>POP. </i></b>(2017) Miuosh stał się dla mnie
synonimem muzycznej różnorodności, pomysłowości i przekraczania granic.
Wówczas raper zaprosił do współpracy artystów takich jak m.in. Organek, Piotr
Rogucki czy Bajm. Rok wcześniej ukazał się krążek
<b><i>Historie</i></b> nagrany z Natalią Grosiak oraz Smolikiem, następnie
Miuosh podjął współpracę z NOSPR; w zeszłym roku kontynuował konwencję
przyjętą na <b><i>POP.</i></b>, tym razem na płycie <b><i>Powroty</i></b>. Tym razem ponownie zaskoczył <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> do wspólnej pracy zaprosił Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk" oraz
niektórych czołowych wokalistów polskiej muzyki. Projekt wymagający i odważny,
wzbudzający ciekawość i niepozwalający przejść obok obojętnie. Czas się
przyjrzeć, co kryją w sobie <b><i>Pieśni Współczesne</i></b>.</div></span></div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Moją pierwszą reakcją na wieść o nadchodzącym albumie było krótkie, ale
wymowne <i>wow</i>. Pomyślałam sobie, że czeka nas prawdziwe zderzenie
muzycznych światów <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> z jednej strony wszechstronny raper, z drugiej folklorystyczny zespół z
długą historią, a wszystko to okraszone udziałem zaprzyjaźnionych artystów
(Smolik, Organek, Grosiak, Bela Komoszyńska, Igor Herbut, Ralph Kamiński,
Kwiat Jabłoni, Król, Julia Pietrucha, Kora, Kuba Staruszkiewicz i śpiewak
operowy Jakub Józef Orliński) będących gwarantem jakości. Wynikiem takiego
eksperymentu może być albo budzący zawód niewypał, albo mistrzowski
przełom. Nic pomiędzy.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/2XNUHQQlIcY" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Żeby uświadomić sobie ogrom tego przedsięwzięcia, trzeba się trochę zagłębić w
temat. Przy <b><i>Pieśniach Współczesnych</i></b> pracowało sto czterdzieści
osób (!). Gdy się o tym dowiedziałam, nasunęło mi się słynne przysłowie: gdzie
kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Niemniej w przypadku tego albumu jest
inaczej. Nie ma tutaj przekombinowania, jakiegokolwiek nadmiaru czy zbędnego
elementu. Wszystko jest przemyślane i dopracowane w najdrobniejszych
szczegółach. Miuosh niejako oddał pałeczkę innym twórcom <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> bo choć napisał wszystkie teksty i był głównym mózgiem tego projektu,
to wokalnie udziela się tylko dwukrotnie.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Ale przejdźmy do meritum, czyli do samych <b><i>Pieśni Współczesnych</i></b>. Rozpoczyna je <i>Pieśń Pierwsza</i> o podniosłym, patetycznym wręcz
nastroju, który powstaje nie tylko poprzez potężny, chóralny śpiew, ale także
dzięki <i>narastającej</i> melodii. Kompozycja <i>Gorycz</i>, w której
usłyszymy Tomasza Organka, to pełna grozy i niepokoju opowieść m.in. o
cierpieniu i niepewności. Inaczej wypada piosenka <i>Chmury</i> z wokalem
Natalii Grosiak <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> bardzo rozbudowana warstwa muzyczna nie napawa już trwogą, ale również
kotłuje się w niej od emocji. Oszczędniejszym i spokojniejszym momentem płyty
jest <i>Mantra</i> z mocno wyeksponowanym głosem Igora Herbuta, chociaż i
tutaj nie brakuje potężnego ładunku emocjonalnego. Z kolei <i>Imperium</i>,
kojarzące się trochę z twórczością zespołu Sztywny Pal Azji (ten przyspieszony
rytm!), to popis wokalnych możliwości Ralpha Kamińskiego. Z kolei <i>Wołanie</i>
(wyk. Król) wydaje się najbardziej eksperymentalnym fragmentem
<b><i>Pieśni</i></b>, zwłaszcza w hipnotyzującej, zaskakującej końcówce. Natomiast prawdziwymi
wisienkami na torcie są utwory <i>Utopiec</i>, <i>Doliny</i>,
<i>Zmierzch</i> oraz <i>Pieśń Ostatnia</i>. W pierwszym z nich śpiewa Bela
Komoszyńska i wydaje mi się, że lepszej artystki do tego wykonania nie można
było znaleźć. Charakterystyczny głos wokalistki Sorry Boys idealnie wpasowuje
się w tajemniczy, choć dosyć minimalistyczy Utopiec. Podobnie sytuacja wygląda
w piosence <i>Zmierzch</i>, w której udziela się Kwiat Jabłoni, słynący
właśnie z folkowej twórczości. Ten utwór to wspaniała, emocjonalna podróż.
Dreszczy dostaję przy kompozycji <i>Doliny</i>, będącej najpotężniejszą i
najlepszą propozycją z płyty. Połączenie elektronicznego bitu, akordeonu,
harfy, "Śląska" i śpiewaka operowego. Wydawałoby się, że to nie może się udać,
tymczasem wyszedł prawdziwy majstersztyk.
<b><i>Pieśni Współczesne</i></b> wieńczy <i>Pieśń Ostatnia</i>, w której
wykorzystano utwór Maanamu <i>Wolno płyną łodzie</i>. Nieśmiertelny wokal Kory
w akompaniamencie orkiestry oraz chóralnego śpiewu to prawdziwa gratka na sam
koniec wspaniałej, porywającej i niepowtarzalnej podróży.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/5X6d9H1UpMEAtCpVvty9CM?utm_source=generator" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/37P6YEYQil04VAR1BYGZXW?utm_source=generator" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Nie da się ująć słowami wszystkiego, co wydarzyło się na tej płycie. Artyści
zaangażowani w <b><i>Pieśni Współczesne</i></b> zaserwowali nam fuzję
elektroniki, nieskazitelnych wokali, nietuzinkowych tekstów, przeróżnych
instrumentów żywych, współczesności i pięknych ludowych tradycji. Każdy utwór
jest inny, ale wszystkie mają wspólne elementy <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> nade wszystko wyjątkową, niepodrabialną atmosferę. Ponadto pomysł z
zaproszeniem do projektu wokalistów z różnych światów okazał się strzałem w
dziesiątkę; każdy z nich przemycił coś swojego, ale jednocześnie możemy
usłyszeć ich w nowej odsłonie. Długo mogłabym jeszcze pisać o tej płycie,
szukać wymyślnych epitetów i na różne sposoby zachęcać Was do włączenia
<b><i>Pieśni</i></b>. Dodam tylko, że dla mnie jest to absolutny przełom. Coś, co zdarza się
bardzo rzadko albo nigdy. <b><i>Pieśni Współczesne</i></b> to doskonała
okazja, by zapomnieć na chwilę o swoich gustach, odsunąć na bok wszelkie
wątpliwości i uprzedzenia i po prostu dać ponieść się wyjątkowym dźwiękom.
</p>
<p style="text-align: center;">
<b>po-słuchaj: </b><i>Doliny</i>, <i>Zmierzch</i>, <i>Pieśń Ostatnia</i>
</p>
<p><br /></p>
<p style="text-align: justify;">
Planowanie tej recenzji uświadomiło mi, że niektórych albumów nie da się
ocenić w skali od jednego do dziesięciu. Śladem bohaterów dzisiejszego wpisu
ja również dokonuję przełomu (choć znacznie mniej ważnego i znaczącego) i od
teraz rezygnuję z wystawiania ocen 1-10 przy okazji recenzji płyt.
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-91957302031482333412021-10-24T10:00:00.001+02:002021-10-24T10:00:00.205+02:00re-cenzja #88: Atlvnta – Atlvnta (2021)<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOUEMN8yT38ztcAIVr_3Y6XFsMPgGt83y0UMDvjVhsWyYabp-V9SSdiNmEyNhJ-9dyNOXpsmKHXvixLKyHB12a1NWmRas0JDliJGZ3iAaIjng4PkLK-oAWygNQ2_3nMB-es3sYMwZT-OAX/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="350" data-original-width="350" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOUEMN8yT38ztcAIVr_3Y6XFsMPgGt83y0UMDvjVhsWyYabp-V9SSdiNmEyNhJ-9dyNOXpsmKHXvixLKyHB12a1NWmRas0JDliJGZ3iAaIjng4PkLK-oAWygNQ2_3nMB-es3sYMwZT-OAX/w200-h200/image.png" width="200" /></a>
</div>
<div style="text-align: justify;">
W 2013 roku zasłuchiwałam się w albumie <i><b>Something to Happen</b></i> duetu Lilly
Hates Roses. Zauroczyły mnie folkowo-popowe kombinacje okraszone uroczym
wokalem Kasi Golomskiej. Później, na dłuższy czas ślad po Lilly zaginął. Sama
zastanawiałam się, co się dzieje z Kasią i Kamilem <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> zakończyli karierę? Koncentrują się na innych projektach? Dopiero w
lutym tego roku artyści oświadczyli, że Lilly Hates Roses kończy działalność,
a na jej miejsce pojawia się Atlvnta. Nowa nazwa, nowa stylistyka, nowe
horyzonty. We wrześniu ukazała się imienna płyta duetu. Czy rzeczywiście
twórcy zaprezentowali nam coś przełomowego?
</div>
<p></p>
<p style="text-align: justify;">
W ich dotychczasowej karierze z pewnością. O ile twórczość Lilly Hates Roses
koncentrowała się właśnie na delikatnych, folkowych brzmieniach, o tyle
Atlvnta stanowi zupełnie nową jakość. Na tym albumie nie doświadczymy
spokojnych, beztroskich i urokliwych dźwięków <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> a przynajmniej nie w takiej formie, z której Kasia i Kamil zasłynęli.
Atlvnta lubuje się w mroczniejszych, ciemniejszych i głębszych dźwiękach. Taką
konwencję zwiastował już pierwszy singiel, czyli nieoczywisty, pulsujący numer
o złowrogim tytule <i>Umrzesz tak jak ja</i>. Już tą kompozycją Atlvnta
zaskarbiła sobie moją sympatię, a to przecież dopiero początek.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8tL4gJiSwNU" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Na krążku znalazło się czternaście utworów, chociaż część z nich to krótkie,
kilkusekundowe przerywniki. Pełnoprawnych kompozycji jest jedenaście i to na
nich się skoncentruję. Dzielę sobie tę płytę na dwie części: pierwsza zachwyca
mnie od początku do końca, drugą natomiast zdominowały znane i dosyć
przewidywalne rozwiązania. Mimo że zdążyłam przesłuchać album niejednokrotnie,
to łapię się na tym, że o niektórych kawałkach po prostu zapomniałam. Kojarzę
ich tytuły, ale nie jestem w stanie przywołać w pamięci ich brzmienia. To
chyba największy minus tego krążka <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> obecność piosenek, które zwyczajnie nie zapadają w pamięć. Wrażenie
pewnego rozczarowania zmazują na szczęście inne, bardzo udane piosenki.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Poza wspomnianym już <i>Umrzesz tak jak ja</i> ochoczo wracam do drugiego
singla, czyli <i>Od jutra</i>. Więcej tutaj światła, ciepła; rytm bardzo
przyjemnie buja i zachęca do podrygiwania. Uwielbiam przestrzenny i pulsujący
bit, a także urocze nucenie wokalistki. W podobnym klimacie utrzymano utwór
<i>Powieki</i>. Całkiem imprezowy potencjał miesza się z chilloutowymi, niemal
bajkowymi momentami. Chwytliwa melodia świetnie łączy się z anielsko kojącym
głosem wokalistki. <i>Powieki</i> to fantastycznie zbudowany, pełen kontrastów
numer, jeden z najlepszych fragmentów krążka. Innym takim
<i>highlightem</i> jest utrzymany w klimacie slow trap oraz lo-fi utwór
<i>Anthrax</i>. Wspaniale łagodna, choć niemdła, rozluźniająca i wyciszająca
propozycja, do której po prostu chce się wracać, bo potrafi zabrać słuchacza w
jakiś lepszy świat. Z pozostałych kompozycji warto zwrócić uwagę także na
<i>Srebro</i> i wieńczące całość <i>Garść</i>. Pierwszy wymieniony opiera się
na mocnej, wyrazistej elektronice, urozmaiconej przez szybką melorecytację. To
jedna z tych piosenek, która lepiej brzmi późnym wieczorem. Zupełnie innym
charakterem może poszczycić się <i>Garść</i>, gdzie twórcy zaprezentowali nam
elektronikę łagodniejszą, niemal idylliczną. I choć zwykle nie lubię
delikatnych zakończeń płyt, tak tutaj okazało się to strzałem w dziesiątkę.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/3JOmdp18BVVfNdMlII1qDg" width="40%"></iframe> <iframe allow="autoplay; clipboard-write; encrypted-media; fullscreen; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/6grao22aw1iqsyPixxBt7n" width="40%"></iframe></div><p style="text-align: justify;">
Nie określiłabym płyty <b><i>Atlvnta</i></b> mianem przełomowej, ale trzeba
docenić zarówno pomysł, jak i wykonanie. Różne wariacje na temat elektroniki
znacznie urozmaicają krążek, podobnie jak śmiałe zabawy wokalne <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> dominuje kojący głos Kasi Golomskiej, jednak usłyszymy także Kamila, a
oboje artyści nie tylko śpiewają, ale też próbują rapować i melorecytować.
Całość została utrzymana w podobnym tonie, chociaż doświadczymy tu zarówno
spokojniejszy kawałków, jak i tych żywszych i tanecznych. Słychać wyraźnie, że
Atlvnta nie boi się eksperymentów. To zasługuje na pochwałę. Szkoda jedynie,
że nie wszystkie kompozycje do mnie trafiły, ale to nie zmienia faktu, że
warto ten zespół obserwować i wspierać, bo potrafią robić muzykę naprawdę
solidną i wciągającą.
</p>
<p style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"><span style="font-size: x-large;">★★★★★★★☆☆☆</span></span>
</p>
<p style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Lucida Sans"; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: ZH-CN;"><b>po-słuchaj:</b> <i>Powieki</i>, <i>Anthrax</i>, <i>Od jutra</i></span>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-33736231919159575522021-10-10T00:44:00.000+02:002021-10-10T00:44:25.681+02:00Ulubieńcy: Kortez<p style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 107%;"><span style="font-family: inherit;">Z Kortezem nigdy nie było mi szczególnie po drodze </span></span><span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 14.6667px;">–</span><span style="font-family: inherit;"> głównie ze względu na gatunek muzyki, na jaki się zdecydował, a który
ja zwykle omijam szerokim łukiem. Znalazło się jednak kilka kompozycji
Korteza, do których szczególnie chętnie wracam. Oto piątka moich ulubionych
momentów z dyskografii artysty. </span>
</p>
<p style="text-align: left;"></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx-HbVkNrxk9f__fmPm9S3RBwcF7JtsAhGIDi4nYbWon4yBZRIBOdeJRWHorSxza_NQ8mcmUJHfSI1CvWn6Uy2Len72wuiTS2zl8HVAJWhNmzhurbcPt1y-bxnQ88xT7kGPVxZUNpt9CAf/s500/ulubiency+kortez.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx-HbVkNrxk9f__fmPm9S3RBwcF7JtsAhGIDi4nYbWon4yBZRIBOdeJRWHorSxza_NQ8mcmUJHfSI1CvWn6Uy2Len72wuiTS2zl8HVAJWhNmzhurbcPt1y-bxnQ88xT7kGPVxZUNpt9CAf/s16000/ulubiency+kortez.png" /></a>
</div>
<br />
<p></p>
<p style="text-align: justify;">
<b>5.</b> <i>Zostań</i> (2015). Ten utwór kojarzy mi się z... pilatesem.
Instruktorka miała takie przyzwyczajenie, że po każdych zajęciach dawała nam
kilka minut totalnego odpoczynku <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%;">–</span> włączała wówczas spokojną muzykę, a uczestnicy leżeli na podłodze i
regulowali oddech. I tak za którymś razem w przestrzennej, choć niewielkiej
sali wybrzmiało <i>Zostań</i>, a ja wtedy musiałam przyznać, że to naprawdę
piękny, poruszający kawałek.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/mgWGR-g9mFQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>4. </b><i>Pierwsza</i> (2017). Wciąż pozostajemy w niespiesznych klimatach,
jednak bardziej zróżnicowanych niż w <i>Zostań</i>. Utwór z drugiej płyty
Korteza opiera się przede wszystkim na wyrazistych, ale łagodnych dźwiękach
pianina. W pewnym momencie rytm nabiera mocy, mimo to piosenka nie traci na
intymności i delikatności. Największą zaletą, w moim przekonaniu, twórczości
Korteza to autentyczne, emocjonalne teksty, których próbkę doświadczymy
chociażby w <i>Pierwszej</i>.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/CsUS-jRB6Cc" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>3.</b> <i>Wyjdź ze mną na deszcz </i>(2017). Zdaje się, że to jeden z
żywszych, pozytywniejszych momentów w dorobku wokalisty. I chyba to
najbardziej mnie urzeka w tej piosence. Kortez porzuca na chwilę smutki,
tęsknoty i nostalgię, by wpuścić do swojej muzyki trochę promieni i nadziei.
Tytułowy deszcz kojarzy się raczej z przyjemnym wiosennym kapuśniaczkiem niż
ponurą jesienną ulewą. Komuś, kto nie zna kompozycji Korteza wskazałabym
właśnie <i>Wyjdź ze mną na deszcz</i> na pierwsze spotkanie.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/Fd3_YJqLb7E" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>2. </b><i>Czy to już jest dno?</i> (2017). Po tych kilku minutach pełnych
ciepła ponownie wracamy do rozterek. Piosenka pochodząca z epki
<b><i>Dobry moment</i></b> wyróżnia się nieco inną niż dotychczas warstwą
muzyczną <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 14.6667px;">– </span>oparta jest ona bowiem na elektronice, co urozmaica dotychczasowe propozycje
Korteza. Żałuję tylko jednego, a dokładnie tego, że
<i>Czy to już jest dno?</i> nie trwa nawet trzech minut. Ale może właśnie w
tej skondensowanej treści tkwi cały urok piosenki?</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/dsgjMI0X3-M" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>1. </b><i>Stare drzewa </i>(2018). Jeżeli jesteście tu nie pierwszy raz to
pewnie dobrze wiecie, że wyjątkowo nie przepadam za balladami. Szybko mnie
nudzą; zamiast wywoływać jakieś głębsze emocje sprawiają, że ziewam i szybko
zmieniam utwór na inny. Ale nie w tym przypadku. Chyba jeszcze nie zdarzyło mi
się, żebym <i>Stare drzewa</i> przewinęła. Prędzej by mi ręka uschła. Za
bardzo ta piosenka wgryzła się we mnie, dotarła do takich punktów, do których
niewiele kompozycji trafia. Im częściej jej słucham, tym bardziej mi się
wydaje, że już żadna ballada nie wywrze na mnie takiego wrażenia, jak właśnie
<i>Stare drzewa</i>.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/wrrabeo98UQ" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-70998870659763926542021-10-01T10:00:00.001+02:002021-10-01T10:00:00.224+02:00W słuchawkach #45<p style="text-align: justify;"><b><br /></b></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUZY1Dzg60CQmYNmxwgKM_78JxhaEW8CpapLjmUVEh_wapKo9W4xkiDEcI88SOx98m5PcsjN21zsoM7NbAIbgmis6xBlMgB2zv6Uoxjp91u99g_DnA6JmbAzng2q8t15l883Jk87nWuDD_/s500/w+s%25C5%2582uchawkach.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="250" data-original-width="500" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUZY1Dzg60CQmYNmxwgKM_78JxhaEW8CpapLjmUVEh_wapKo9W4xkiDEcI88SOx98m5PcsjN21zsoM7NbAIbgmis6xBlMgB2zv6Uoxjp91u99g_DnA6JmbAzng2q8t15l883Jk87nWuDD_/s16000/w+s%25C5%2582uchawkach.png" /></a></div><br /><b><br /></b><p></p><p style="text-align: justify;"><b>Lana del Rey </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>National Anthem</i>. Trochę wstyd się przyznać, ale jeżeli chodzi o
Lanę del Rey to zatrzymałam się na jej drugiej płycie, czyli
<b><i>Ultraviolence</i></b>. Ciągle obiecuję sobie, że wreszcie wezmę się za pozostałą dyskografię
artystki, ale mimo to chętniej sięgam po jej pierwsze poczynania. I choć
<i>National Anthem</i> nie jest moim ulubionym utworem Lany, to ostatnio
często za mną chodzi. Uwielbiam połączenie elegancji i nonszalancji, które
można tutaj usłyszeć. A na resztę albumów jeszcze przyjdzie czas.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/sxDdEPED0h8" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Bluszcz </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Odra</i>. Mile zaskoczyła mnie wieść o nowej piosence grupy Bluszcz.
Jak pewnie dobrze wiecie, mam do ich twórczości słabość, więc od razu
przesłuchałam <i>Odrę </i>i cóż mogę powiedzieć <span face="Calibri, sans-serif" style="font-size: 14.6667px;">–</span> pokochałam ten utwór od pierwszych dźwięków. Niepodrabialny klimat
nostalgii podscyony niespiesznym elektronicznym bitem wystarczył, by mnie
zachwycić. Nie wspominając już o świetnym tekście i równie fantastycznym
wokalu.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/4StBmBUnH0U" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Lorde</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Bravado</i>. Moja opinia względem najnowszego albumu Lorde nie
będzie odstawała od przeważających negatywnych zdań.
<b><i>Solar Power</i></b> szybko mnie znudził i jeszcze szybciej wyleciał z
mojej pamięci. Zamiast tego wróciłam do chyba najlepszego, a przynajmniej
mojego ulubionego, kawałka Nowozelandki. <i>Bravado</i> wciąż zachwyca
tajemniczością, mrokiem i niepowtarzalną atmosferą.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="encrypted-media" allowtransparency="true" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/02ZorlDGq0uTnMobHNh4EL" width="70%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Męskie Granie Orkiestra 2020</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Bananowy Song</i>. Dwa wpisy temu wspominałam, jak bardzo spodobało
mi się to wykonanie, gdy usłyszałam je na żywo. Cóż, <i>Bananowy Song</i> w
wersji Orkiestry Męskiego Grania wkręcił się we mnie na tyle, że trudno się od
niego uwolnić. Lubię luz, radość i niejaką nonszalancję płynące z tego utworu,
ale najbardziej urzeka mnie zabawa, którą słychać w każdym dźwięku.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="encrypted-media" allowtransparency="true" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/2UdcRc9RR8e914tJJNSbOe" width="70%"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Happysad</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Zanim pójdę</i>. Przez długi czas uważałam, że zachwyty nad
szlagierem grupy Happysad są przesadzone. Owszem, przyjemne to i chwytliwe,
ale co poza tym? Okazało się, że <i>Zanim pójdę</i> ma w sobie jakiś
niewytłumaczalny magnes, który po prostu każe wracać raz po raz. Jest to
bardzo nośny numer z prostym tekstem, który błyskawicznie zapada w pamięć. Z
każdym kolejnym odsłuchem zwyczajnie chce się śpiewać oraz bujać w rytm tego
kawałka.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/W1jIuwYGIrU" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Maneskin</b> <span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Beggin</i>. Zdaje się, że szał na Maneskin trwa w najlepsze.
Zupełnie się temu nie dziwię i, co więcej, sama do fanów grupy należę.
Niedawno trafiłam na cover znanego kawałka <i>Beggin</i> i mimo że oryginał
(zespół The Four Seasons, 1967) jest dla mnie niepokonany, to wersja włoskiej
grupy także zasługuje na uwagę. Zwłaszcza początek, gdy wokalista popisuje się
swoim zachrypniętym głosem, wywołuje u mnie ciarki.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ZWKpPDI1M-o" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div><div style="text-align: center;"><br /></div><p style="text-align: justify;">
<b>Swiernalis </b><span face=""Calibri",sans-serif" style="font-size: 11pt; line-height: 107%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">–</span> <i>Blizny</i>. Bardzo żałuję, że Swiernalis nie jest (jeszcze) znany na
szerszą skalę. Za każdym razem, gdy wracam do płyty
<b><i>Psychiczny Fitness</i></b> nie mogę wyjść z podziwu nad jej zawartością.
Trudno wymienić najlepsze momenty tego krążka, ale nie będę ukrywać, że
energetyczne, choć podszyte pewnym smutkiem <i>Blizny</i> każdorazowo mnie
ruszają. Zarówno pod względem muzycznym, wokalnym, jak i lirycznym. Po prostu
wow.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="encrypted-media" allowtransparency="true" frameborder="0" height="80" src="https://open.spotify.com/embed/track/2OHgVZoiQit3ha8Oi4Dg0F" width="70%"></iframe></div>Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8281636689249756404.post-14487143848957219802021-09-20T15:21:00.001+02:002021-09-20T15:21:19.627+02:00re-cenzja #87: Bass Astral x Igo – Satellite (2021)<p></p>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4BxU1SazRQmwohHUK2Ae_gxbQH3uHrvc4rY9Q9FwbZiyV4-VUBnr0zTQqlbbiyzPADs3rAKU2URKT4dlSejZRnbqcgftyNJO3HMF5eTWVQ1mlMVWuJL7koKFS923hxTVz9U_i96GXSO0r/" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" data-original-height="204" data-original-width="204" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4BxU1SazRQmwohHUK2Ae_gxbQH3uHrvc4rY9Q9FwbZiyV4-VUBnr0zTQqlbbiyzPADs3rAKU2URKT4dlSejZRnbqcgftyNJO3HMF5eTWVQ1mlMVWuJL7koKFS923hxTVz9U_i96GXSO0r/w200-h200/image.png" width="200" /></a>
</div><div style="text-align: justify;">Po wielokrotnym przekładaniu daty premiery Bass Astral x Igo wreszcie wypuścili
w świat swój trzeci krążek. Ekscytacji związanej z nowymi dźwiękami towarzyszył
smutek, panowie ogłosili bowiem, że kończą działalność jako duet, by móc
realizować się w innych projektach. Mimo że jest to dla mnie wiadomość naprawdę
niewesoła, nie będzie to główny temat dzisiejszego wpisu. Zamiast tego wsłuchamy
się w <b><i>Satellite</i></b>, album, którego byłam niezmiernie ciekawa i co do którego miałam spore
oczekiwania. Czy artystom udało się je spełnić? Przekonajmy się.</div><p></p>
<p style="text-align: justify;">
Wspomniane oczekiwania narodziły się, oczywiście, po poprzednich dokonaniach
duetu. Krążki <b><i>Discobolus</i></b> (2016) i <b><i>Orell</i></b> (2017)
celnie trafiły w mój gust i rozbudziły apetyt na więcej. Przez ostatnie
miesiące Bass Astral x Igo dzielili się pojedynczymi piosenkami <span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Lucida Sans"; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: ZH-CN;">–</span> przed czasem poznaliśmy aż cztery kompozycje:
<i>Dancing In The Dark</i>, <i>It's Dark</i>, <i>Planets</i> oraz
<i>Bikini</i>. Zwłaszcza te trzy ostatnie wyjątkowo zaskarbiły sobie moją
sympatię i znalazły się w rocznych podsumowaniach najlepszych kawałków. Nadal,
już po wielokrotnym odsłuchaniu <b><i>Satellite</i></b>, uważam je za rewelacyjne nagrania, które nie straciły na jakości i które
śmiało można nazwać highlightami płyty.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/QcRfmeQQXYc" title="YouTube video player" width="560"></iframe></div>
<p style="text-align: justify;">
To nie oznacza jednak, że o pozostałej części albumu można
zapomnieć <span style="font-family: "Times New Roman", serif; font-size: 12pt;">–</span> wręcz przeciwnie. Na trackliście znajdziemy jeszcze sześć piosenek:
długich (najkrótszy numer na płycie trwa niecałe cztery minuty), wciągających
i hipnotyzujących. Bass Astral x Igo umiejętnie żonglują rytmem, nastrojem i
ogólnym brzmieniem. Mam wrażenie, że na<b><i> Satellite</i></b> zdecydowano
się na więcej zabiegów niż na poprzednich krążkach. Całokształt jest bardziej
urozmaicony, a jednocześnie niezwykle spójny <span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Lucida Sans"; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: ZH-CN;">–</span> wszystkie utwory łączą się, płynnie przechodzą między sobą, na tyle
płynnie, że czasem nie sposób rozpoznać momentu, w którym rozpoczyna się
kolejna kompozycja. Chyba dlatego właśnie <b><i>Satellite</i></b> najlepiej
brzmi wtedy, gdy słucha się jej jako całości, a nie w sposób wybiórczy.
</p>
<p style="text-align: justify;">
Nieco przewrotnie do moich poprzednich słów, nie mogę nie wspomnieć o moich
ulubionych momentach albumu. Oprócz wymienionych już wcześniej
<i>It's Dark</i>, <i>Planets</i> oraz <i>Bikini</i>, chcę wyróżnić przede
wszystkim <i>Know Me Better</i>. Prawie sześciominutowy numer rozpoczyna się
powoli i niepozornie, ale szybko przybiera taneczny i nieco funkowy rytm.
Odznacza się mocnym bitem, pobrzmiewającym w tle saksofonem, a także świetnym
instrumentalem. Ten kawałek daje mi wiele frajdy, podobnie zresztą jak utwór
<i>Celebration</i>. W tym przypadku artyści zgrabnie połączyli pulsującą
elektronikę, zahaczającą chwilami o techno, z chóralnymi śpiewami, saksofonem
i pianinem. Całość przywodzi mi na myśl gospel, głównie przez wokale. Warto
zwrócić uwagę jeszcze na początkowo delikatne i spokojne
<i>Dancing In The Dark</i>, które w pewnym momencie zaskakuje i trafnie
zapowiada to, co możemy znaleźć w kolejnych minutach płyty. Szczególnie w
pamięć zapada rytmiczne i chwytliwe, chociaż znów niespieszne <i>Crush</i>, w
którym Igor Walaszek nie szczędzi swojego wokalu. Fanom prawdziwie
chilloutowych brzmień na pewno spodoba się tytułowe <i>Satelllite</i>,
pozwalające zatopić się w swych dźwiękach i zapomnieć o całym świecie.
Prawdziwą gratką dla melomanów może okazać się wieńcząca płytę <i>Etna</i>.
Dzieje się tutaj tak dużo, że nie sposób wszystkiego opisać. Trzeba posłuchać.</p><div style="text-align: center;"><iframe allow="encrypted-media" allowtransparency="true" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/7FujB9nGk0EQiIHDJnE0oL" width="40%"></iframe> <iframe allow="encrypted-media" allowtransparency="true" frameborder="0" height="380" src="https://open.spotify.com/embed/track/3Z5EDbRHO4SqZtYeVwZCaT" width="40%"></iframe></div>
<p style="text-align: justify;">
Na początku tekstu stwierdziłam, że miałam względem
<b><i>Satellite</i></b> spore oczekiwania. Z wielką radością mogę już
oznajmić, że zostały one w stu procentach spełnione. A może nawet w stu
dwudziestu. Nie przewidziałam bowiem takiej mnogości brzmień, rozwiązań i
połączeń. Na płycie wciąż dominuje muzyka elektroniczna, ale panowie tym razem
poszli o krok dalej. Nie tylko zaprezentowali swój ukochany gatunek w
rozmaitych odsłonach, ale też wzbogacili go o wpływy innych. Bass Astral x Igo
zaserwowali swoim fanom wspaniałą fuzję dźwięków, od której trudno się
oderwać. I to chyba właśnie <b><i>Satellite </i></b>jest najpełniejszym,
najbardziej dopracowanym i <span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Lucida Sans"; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: ZH-CN;">–</span> co tu dużo mówić <span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Lucida Sans"; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: ZH-CN;">–</span> najlepszym krążkiem w ich karierze. Tym bardziej szkoda, że tą płytą
żegnają się z publicznością.
</p>
<p style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman", serif;"><span style="font-size: x-large;">★★★★★★★★★☆</span></span>
</p>
<p style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman",serif; font-size: 12pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Lucida Sans"; mso-bidi-language: HI; mso-fareast-font-family: SimSun; mso-fareast-language: ZH-CN;"><b>po-słuchaj:</b> <i>Know Me Better</i>, <i>Crush</i>,
<i>Celebration</i></span>
</p>
Karolina Młynarskahttp://www.blogger.com/profile/14707504460758186584noreply@blogger.com3