wtorek, 15 listopada 2022

re-cenzja #96: ThunderFuzz – Anti Body (2022)

ThunderFuzz to projekt, za który odpowiadają dwie osoby  Camille (wokal i teksty) oraz Bartek (produkcja i kompozycja). To ich twarze widzimy na czarno-białej, tajemniczej okładce debiuntackiej płyty Anti Body. Moją pierwszą refleksją po przesłuchaniu krążka było to, jak dobrze nastrój okładki koreluje z nastrojem muzyki  gdybym miała określić zawartość Anti Body kolorami, wybrałabym właśnie czerń i biel. Czerń, ponieważ w zaprezentowanych nam kawałkach dominuje mrok i nocne bity Bartka; biel, bo nierzadko przez tę noc przedziera się krystaliczny, wysoki głos Camille. Ale ich świat ma o wiele więcej barw niż może się początkowo wydawać.

Moje spostrzeżenia chyba nie są bezzasadne, bo na blogu Bartka możemy przeczytać, że klamrą spinającą całość są teksty o samotności, zagubieniu, sennych halucynacjach, ubrane w nocne dźwięki spod znaku melancholii, mroku i smutku. Widać więc (i słychać również), że Anti Body to dzieło zaplanowane od początku do końca i dopieszczone pod każdym względem. Krążek powstawał dwa lata i ten czas jest odzwierciedlony w zawartości. Mówiąc prościej, płyta odznacza się dbałością o szczegóły i konsekwentnym realizowaniem ogólnego zamysłu. Nie ma tu półśrodków i przypadków. Wszystko znajduje się na swoim miejscu.

Jak już wspomniałam we wstępie, warstwy muzyczne stoją nieco w opozycji do brzmienia wokalu. Z jednej strony mamy głębokie, pulsujące melodie o mrocznym, chwilami niepokojącym klimacie, a z drugiej  subtelny, delikatny głos, rozświetlający wszystkie te ciemności. Osobiście bardzo lubię takie rozwiązania i wydaje mi się, że w tym wypadku były one strzałem w dziesiątkę. Taki balans pomiędzy jednym światem a drugim urozmaica utwory, a te dzięki temu łatwiej zapadają w pamięć. Należy dodać, że dodatkowym smaczkiem jest to, że Camille śpiewa w dwóch językach  sprawnie miesza angielskie wersy z francuskimi, co przykuwa uwagę i nadaje poszczególnym piosenkom nowego charakteru.

Na płycie znajdziemy raptem siedem kompozycji. Nie dajcie się jednak zwieść krótkiemu czasowi trwania  każda z piosenek jest naładowana emocjami, chwytliwymi warstwami dźwiękowymi, szczerymi tekstami i ich świetnym wykonaniem. Moimi zdecydowanymi faworytami są trzy utwory: Trapped In A Daydream, Dream Is Over oraz Clear The Fog. Pierwszy z nich wyróżnia się rozmytym, mglistym i nieco rozmarzonym klimatem. Ogromnie podoba mi się tutaj recytowany po francusku fragment, który dodaje całości trochę grozy, a pulsująca, powtarzalna muzyka chwilami przywodzi mi na myśl elektroniczne odcienie lat 80. (z naciskiem na nową falę, synth i new romantic). Z kolei w Dream Is Over doceniam bogactwo rozwiązań - mamy tu gościnny udział TabInStereo i jego rapowaną zwrotkę, miejscami przyjemnie zniekształcony wokal, który nie brzmi sztucznie i wymuszenie oraz bardzo chwytliwą, trip hopową melodię. Pomimo obfitości środków, całokształt jest zrównoważony i zapadający w pamięć. Wieńczące całość Clear The Fog odznacza się znakomitym nastrojem, trochę odległym i rozmarzonym, chwilami niemal bajkowym. Z całkiem spokojnego początku kawałek szybko przekształca się w bardziej żywiołowe dzieło; wydaje mi się, że obok Moon-ray jest to najbardziej eksperymentalna propozycja na Anti Body.

Debiutancki album ThunderFuzz należy docenić za pieczołowitość, ogólną koncepcję i jej rewelacyjne zrealizowanie. Anti Body to przemyślany zestaw kompozycji, które z pewnością najlepiej brzmią późnym wieczorem i nocą. Wówczas pulsujące rytmy oraz wyróżniający się wokal wybrzmiewają z całą swoją mocą. Niezależnie jednak od pory doby, płyta Bartka i Camille zainteresuje nie tylko sympatyków elektronicznych brzmień, ale i fascynatów niszowej, niebanalnej i solidnej muzyki.

po-słuchaj: Trapped In A Daydream, Clear The Fog

4 komentarze:

  1. Wielkie dzięki za tak fajną i szczegółową recenzję! :) Cieszy nas wybór ulubionych piosenek. Co prawda, w moim (bartkowym) przypadku zmienia się to co dwa dni, ale Trapped In A Daydream zdecydowanie należy do ulubionych! :)

    Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji, już jako ja, zapraszam też na nowy wpis :) Pozdrowienia!

      Usuń
  2. Bardzo fajny album i bardzo fajna recenzja. Gdybym miała wskazać dwa ulubione utwory to wybór padłby na te same. No i może jeszcze "Horizon". ;)
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przesłuchać cały album w spokoju, super, że taki udany debiut <3

    OdpowiedzUsuń