Na pewno doceniam to, że trzecia płyta artystki jest mocno osadzona w klimacie muzyki elektronicznej z lat osiemdziesiątych. Niejednokrotnie podkreślałam, że to moja dekada jeśli chodzi o muzykę i bardzo lubię nawiązania do niej w muzyce współczesnej. W tym przypadku również cieszę się z tych nawiązań, ale czegoś, mimo wszystko, brakuje. Pierwszy singiel, Kaonashi, był niezły, przez pewien czas go nuciłam. Szybko wpadł mi w ucho, ale jednocześnie bardzo szybko z niego wyleciał. Teraz podchodzę do niego raczej obojętnie.
Odwrotnie miałam z drugim singlem – Za krótki sen w duecie z Dawidem Podsiadło długo omijałam szerokim łukiem, choć bez konkretnego powodu. Na ten moment lubię wracać do tej kompozycji ze względu na jej spokojny, ciepły ton i ładne współgranie wokali Dawida i Darii. Najciekawszym z singli promujących okazała się piosenka o tytule Żółta Taksówka. Pulsujący, hipnotyzujący numer o wyraźnym i zapadającym w pamięć rytmie. Zwróciłam też uwagę na melorecytację w zwrotkach, która wybija ten utwór z monotonności.
Z pozostałych piosenek najchętniej zaprzyjaźniłam się z dwiema otwierającymi krążek, czyli Oczy – Polaroidy i tytułową Wojny i Noce. Pierwsza z wymienionych ma rewelacyjne brzmienie, nieoczywiste, ale chwytliwe. Pewnej aury tajemnicy i półmroku dodaje zniżony głos, bardzo wyraźnie recytujący w zwrotkach. To dosyć jednostajny kawałek, ale ma w sobie coś przyciągającego. Znacznie dynamiczniejszy jest utwór Wojny i Noce, który w zasadzie od pierwszych sekund narzuca żwawe tempo. Niespieszne, ale charakterne zwrotki równoważą niezwykle energiczny refren, co dało przepis na bardzo dobry efekt końcowy. Reszta utworów jest w moim przekonaniu... nijaka. Nie wzbudza we mnie większych emocji, nie powoduje, że chce mi się wracać do całości i słuchać krążka od początku do końca. Wręcz przeciwnie. W kilku momentach Daria próbuje rapować, np. w Metropolis, co brzmi raczej sztucznie. Innym razem wokalistka zanadto zniża głos (Flower Night), przez co wypada całkiem komicznie. Znajdą się jednak pewne urozmaicenia, które można uznać za udane – w kompozycję Reflektory – Sny wpleciono japońskie wersy, które ładnie współgrają z ogólnym zamysłem płyty (a zwłaszcza tym graficznym). Spodobał mi się pomysł, ale sama piosenka brzmi mdło, jakby ktoś przesłodził herbatę o kilka łyżek cukru. Dźwiękowo podoba mi się jeszcze Hollow, jednak zbyt delikatny wokal nieco psuje mi odbiór całokształtu. Płytę zamyka ballada Socjopathetic – oklepany zabieg, który w tym przypadku dodatkowo mnie wynudził.
Do tej pory lubię wracać do A kysz!. Pamiętam, jak bardzo spodobały mi się charyzmatyczne, mocne dźwięki utrzymane głównie w rockowej stylistyce. Chwaliłam także teksty, które były naprawdę niezłej jakości. Nie ukrywam, trochę liczyłam, że ta raczej nieśmiała, ale wyrazista dziewczyna w kapeluszu i o świetnym głosie powróci. Zamiast tego pojawiła się przebojowa wokalistka, która nie boi się bawić muzyką i głosem, eksperymentować i odkrywać nowych rozwiązań. To dobrze, bardzo dobrze – sęk w tym, że to, co na ten moment robi Daria Zawiałow, do mnie nie trafia. Rozumiem jednak jej popularność oraz zachwyty nad tą płytą. Osobiście zabieram z niej trzy utwory i wracam do debiutanckiego krążka.
★★★★☆☆☆☆☆☆
po-słuchaj: Za krótki sen, Oczy – Polaroidy, Wojny i Noce
A ja mam właśnie odwrotnie - nigdy nie interesowało mnie za bardzo to, co Daria robiła na 2 poprzednich płytach, ale dopiero polubiłam ją na tym krążku.
OdpowiedzUsuńChociaż te wszystkie nawiązania do anime czy mangi (nie znam się kompletnie) to nie moja bajka.
Nowy wpis na the-rockferry.pl
W czerwcu nadrobiłam zaległości co do twórczości Zawiałow oraz przesłuchałam ten album. Najbardziej spodobały mi się "Helsinki", a tutaj wydaje mi się, że wokalistka zrobiła krok w tył. Z "Wojen i nocy" najbardziej spodobały mi się "Kaonashi", "Fuzuki" i "Żółta taksówka".
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)