czwartek, 29 lipca 2021

re-cenzja #86: Brodka – BRUT (2021)

Sześć lat temu Brodka podzieliła się następcą fenomenalnej i przełomowej Grandy – albumem Clashes. Choć nie poruszył mnie jakoś specjalnie, byłam niezmiernie ciekawa kolejnych poczynań artystki. Znów kazała nam długo czekać na swój powrót. W maju przedstawiła światu swój piąty studyjny krążek zatytułowany BRUT. Nauczona doświadczeniem nie miałam żadnych oczekiwań. Bo Brodka jest trochę jak kameleon: swobodnie wiruje pomiędzy brzmieniami, zagarniając poszczególne rozwiązania tak, by tworzyły coś wyjątkowego, niespodziewanego. I nie inaczej jest w przypadku najnowszej płyty.

Moje pierwsze wrażenie było jedno: Brodka wciąż podąża obraną na Clashes drogą, ale nie zatrzymuje się na niej. Szuka nowych ścieżek, odgałęzień, dróżek. Gdy już je znajdzie, wszystkie te drobne elementy splata w całość, która potrafi zwalić z nóg. Mnie kupiła już pierwszym zwiastunem krążka, czyli rewelacyjnym singlem Game Change. Nieco futurystyczny (duże znaczenie w pojawieniu się tego uczucia miał teledysk) kawałek, którego nie mogę nazwać tanecznym, odznacza się mimo to chwytliwą rytmiką. Duszną atmosferę przeciwważy zniżony wokal. W moim przekonaniu Game Change to jedna z najlepszych piosenek roku.

Ale na tym BRUT się nie kończy. Przeciwnie – dopiero się rozkręca. Otwiera go utwór Come To Me, w którym tajemniczy, dosyć niepokojący początek powoli przechodzi w rytmiczny bit; całokształt jest raczej wyważony, ale urozmaicony niepozornymi szczegółami. Tutaj na szczególną uwagę zasługuje wokal, perfekcyjne wpisujący się w kompozycję. Zasadniczo lwią część płyty można by określić w podobny sposób, BRUT to bowiem spójny, precyzyjnie ułożony zestaw jedenastu utworów. Taki zestaw, do którego chce się wracać.

Do ulubionych momentów krążka zaliczam, poza Game Change, piosenki Imagination, You Think You Know Me, Fruits oraz Chasing Ghosts. Pierwszy z nich to osnuta mrokiem i tajemnicą kompozycja, w której szczególnie doceniam niespieszny, pulsujący rytm. Zawsze zwracam także uwagę na pozornie nonszalancki, nieco rozmarzony głos wokalistki, z którego – pomimo ogólnego, raczej niewesołego nastroju – przebijają się ciepło i pojedyncze smugi słońca. You Think You Know Me to już nieco inna bajka: zaczyna się od rewelacyjnej gitary, która doskonale dopełnia pobrzmiewającą w tle perksuję. Kawałek ten trochę przywodzi mi na myśl rock z lat 70., znajdziemy tu bowiem pewne elementy psychodelii, jakiegoś zduszonego szaleństwa ukrytego pod wyrazistym brzmieniem. Następujący po tym numerze Fruits jest już wolniejszym, oszczędniejszym w środkach utworem. Brodka przepięknie manewruje i bawi się swoim głosem, który wprowadza element nietypowej sielskości. Bijący stąd spokój całkowicie mnie urzeka. Jest tutaj jakaś nieuchwytna magia, którą można poczuć całym sobą. Z kolei przedostatni utwór na płycie – Chasing Ghosts – to znów popis wokalnych możliwości artystki. Nieco szaleńczy, przeszywający śpiew w połączeniu z przyprawiającym o dreszcze intro aż prosi się o umieszczenie w jakimś horrorze czy thrillerze. Nastrój grozy, niepokoju, choć ostatecznie trochę się rozpływa, został tutaj bezbłędnie zbudowany. Największy w tym udział miał przede wszystkim obłędny wokal.

Brodka to marka sama w sobie. Synonim jakości. Jednocześnie po artystce można się spodziewać tylko tego. Reszta – brzmienie, teksty, wokal itp. – zostaje owiana tajemnicą aż do momentu premiery. Przyzwyczaiłam się, że Brodka swoją muzyką mnie zaskakuje i w tym przypadku znów jej się udało. BRUT jest taką płytą, o której można pisać w samych superlatywach. Naprawdę trudno znaleźć mi coś, do czego mogłabym się przyczepić. No, może jedynie brakuje mi trochę polskich tekstów. Ale to raczej moje skrzywienie zawodowe. Mówiąc serio – mamy do czynienia z genialnym, bezbłędnym krążkiem. Chapeau bas po raz piąty.

★★★★★★★★★☆

po-słuchaj: Game Change, Chasing Ghosts, Fruits

3 komentarze:

  1. Przyznam się szczerze, że z braku czasu, zupełnie zapomniałem posłuchać BRUTa w całości. Pewnie nastąpi to niedługo, chociaż zaniepokoiłaś mnie zdaniem, że po Brodce "można się spodziewać "tylko" tego". Bo ten brodkowy perfekcjonizm już mi przeszkodził przy płycie poprzedniej. Dużo bardziej wolałem wtedy wersje na żywo, bo dopiero wtedy było słychać jak naprawdę dobre są jej piosenki.

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz dopiero przesłuchałam ten album. "Game Change" i "Hey Man" nie podeszły mi w ogóle, za to dobrze wspominam "Imagination" i "Chasing Ghosts". Muszę się jeszcze osłuchać. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń