piątek, 26 marca 2021

re-cenzja #80: Kwiat Jabłoni – Mogło być nic (2021)

Nowy album Kwiatu Jabłoni to jedna z pierwszych premier tego roku, które bardziej mnie zainteresowały. Debiut sprzed dwóch lat, płyta Niemożliwe, mocno przypadła mi do gustu i w zasadzie do tej pory często wracam do tych piosenek. Byłam więc niezwykle ciekawa, jak krążek Mogło być nic wypadnie na tle poprzednika i czy spełni moje pewne nadzieje, które względem niego żywiłam.

Pierwszy singiel, tytułowe Mogło być nic, dosyć mocno mnie uderzył. Może dlatego, że znacząco wpisywał się w konwencję, jaką obrali artyści wcześniej. Po części pewnie też ze względu na tekst, który w obecnej sytuacji na świecie szczególnie trafia do odbiorcy. Drugi singiel  Buka  choć uroczy i pięknie skomponowany, nie zyskał mojej sympatii. W zasadzie ta sytuacja przekłada się na cały album  z jednej strony zdecydowanie trafia w moją wrażliwość, z drugiej niestety chybi.

Na Mogło być nic znajdziemy dwanaście utworów. Pierwsza część nie przemawia do mnie zupełnie (nie licząc tytułowego kawałka). Prawdę mówiąc, trochę się wynudziłam, gdy jej słuchałam. Umieszczono tutaj takie utwory, jak Drogi proste czy Byle jak  kompozycje rytmiczne, folkowe, dosyć mocno zahaczające o country. Kręciłam trochę nosem podczas ich odsłuchu. Fajnie, że duet próbuje kombinować z żywszymi i bardziej energicznymi melodiami, ale w moim przekonaniu nie wyszły im one najlepiej. 

Dopiero przy utworze Zacznijmy od zera nieco się ożywiłam. I wszystkie kolejne pięć piosenek, które po Zacznijmy od zera następują, utrzymały moje zainteresowanie. To po prostu taki Kwiat Jabłoni, jaki najbardziej lubię  delikatny, romantyczny, trochę rozmarzony i nade wszystko niewinny. Najciekawszymi kompozycjami są dwie zamykające całość, czyli Przezroczysty świat i Idzie zima. Pierwszy z wymienionych to powiew świeżości w twórczości duetu, dominuje w nim bowiem elektronika i to taka całkiem dosadna, zahaczająca nieco o rytmy disco. Warto tutaj zwrócić uwagę na tekst, który porusza ważny problem współczesnego świata. Natomiast w Idzie zima słyszymy dużo instrumentów dętych, wspaniale urozmaicających całokształt. Piosenka ładnie rośnie aż do wielkiego finału, który, pomimo całego uroku, został trochę przedobrzony. Nie zmienia to jednak faktu, że Idzie zima to numer zdecydowanie godny zainteresowania.

Mogło być nic stylistycznie raczej nie odbiega od debiutu. Jest jakby bardziej  milszy, niewinniejszy, bardziej urokliwy. Jednocześnie jest, niestety, trochę przesłodzony i aż ciśnie się na usta określenie naiwny, jeżeli spojrzymy na warstwy tekstowe. Chociaż dotyczą one ważnych rzeczy, to nie mówią nic odkrywczego. Przekazują to, czego wszyscy jesteśmy świadomi i bije od nich właśnie taka infantylna naiwność. Nie wszędzie, ale w wielu miejscach i mnie trochę to przeszkadza. Pomimo że część piosenek uznaję za udane i przyjemne, Mogło być nic nie zaliczy się do płyt, do których będę często i z radością wracać.

★★★★★☆☆☆☆☆

po-słuchaj: Idzie zima, Przezroczysty świat, Mogło być nic

4 komentarze:

  1. Ich akurat lubię. To ważne, ponieważ nie wiele polskich płyt zaliczam do udanych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muzyka Kwiatu Jabłoni w ogóle do mnie nie przemawia - niby jest ładna, ale zupełnie mnie nie urzeka. Przesłuchałam "Bukę" i lekko się skrzywiłam, brzmi jak utwór nagrany na potrzeby jakiegoś filmu animowanego... Także album sobie podaruję. ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc trochę słabo, ale to może dlatego, że nigdy za nimi nie szalałem. Spodobała mi się jednak "Idzie zima", bo ten lekko tradycyjny, trąbkowo-bałkański klimacik ma w sobie coś uroczego i to nawet mimo tego, że właśnie idzie wiosna ;)

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Planuję bardziej wsłuchać się w ten album, choć Kwiat Jabłoni raczej nie będzie należeć do mojej polskiej czołówki. Aczkolwiek ta naiwność całkiem mi się podoba. Byle tylko nie przewijała się przez resztę ich kariery :D

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń