Rok 2020 pod względem muzyki był całkiem udany. Pojawiło się sporo piosenek i krążków, które naprawdę mi się spodobały. Niemniej mam ogromne zaległości, jeżeli chodzi o bieżące zapoznawanie się z premierami, dlatego tegoroczne podsumowania będą wyjątkowo zwięzłe – 20 ulubionych utworów (plus bonusowe, ułożone losowo w playliście) oraz 8 ulubionych płyt. Standardowo zaczniemy od pojedynczych kompozycji.
W tym roku postanowiłam organiczyć się do 20 miejsc, bo choć mogłabym tę listę znacznie wydłużyć, to nie miałoby to zbytniego sensu, gdyż najczęściej pojawialiby się ci sami artyści, tyle że z innymi kawałkami. Dlatego w mojej topowej dwudziestce znajdziecie (ponad, licząc duety) dwudziestu artystów z piosenkami, które najbardziej utknęły mi w głowie w ostatnich miesiącach i które wciąż cieszą mnie tak samo, jak przy pierwszym odsłuchu. A może nawet bardziej. Uszeregowanie ich w obecnej kolejności bylo niełatwym zadaniem, ale ta sekwencja mniej więcej oddaje rzeczywistość. W pierwszej dziesiątce, a zwłaszcza w piątce, porządek jest umowny – można by go odwrócić do góry nogami i też byłoby dobrze.
Ale kończąc ten przydługi wstęp, zapraszam na podsumowanie 2020 roku!
20. Better Person – Glendale Evening. Zachwyciła mnie ta piosenka od pierwszych sekund. Żałuję, że błogi, spokojny nastrój w połowie przybiera mroczniejszy charakter, bo choć jest to niewątpliwe urozmaicenie i dobry zwrot akcji, to dźwięki pianina z początku całkowicie mnie uwiodły. Nie zmienia to faktu, że Glendale Evening to moja ulubiona kompozycja z płyty Better Persona.
19. The Weeknd – After Hours. Najnowszy krążek The Weeknd tak mi się spodobał, że zażyczyłam go sobie jako prezent na urodziny. Wszystkie numery na nim zawarte kupiły mnie nocną elektroniką i świetnym nastrojem. Kwintesencją tego jest tytułowy kawałek, który wieczorami brzmi po prostu wspaniale. I nawet nie drażni mnie podwyższony wokal, co zwykle ma miejsce.
This time I won't break your heart
18. Selena Gomez – Feel Me. Sama jestem zaskoczona, jak bardzo wkręciło mi się Feel Me i jak często do niego wracałam. Chociaż słowa tej piosenki są smutne i opowiadają o zawodzie miłosnym, pulsujący rytm sprawia, że chce się tańczyć. Lubię takie dwupoziomowe kontrasty, tym bardziej kiedy dziewczęcy i delikatny wokal dopełnia to wszystko.
Do you stay up late just so you don't dream?
17. Nothing But Thieves – Phobia. Utwór, który przyprawia mnie o ciarki. Rewelacyjnie zbudowaną atmosferę grozy i niepewności uzupełnia będący na granicy szeptu wokal oraz niepokojąca, ale szczera warstwa tekstowa. Genialnie ten kawałek rośnie i nabiera mocy. Zmienia się też operowanie głosem, który ostatecznie przechodzi w rozgorączkowany niemal krzyk. Cudo.
I fucking hate the internet
16. Karaś/Rogucki – Kilka westchnień. Odkąd tylko dowiedziałam się, że Kuba Karaś i Piotr Rogucki podejmują współpracę, nie mogłam się jej doczekać. I powstał crossover The Dumplings i Comy, który wyszedł bezbłędnie. Kilka westchnień wyróżnia się przede wszystkim tekstem – zwięzłym, oszczędnym, trochę złowieszczym, skłaniającym do przemyśleń.
Trzykropek, trzykropek, hasztag, oddech
15. Dua Lipa – Break My Heart. Kogo jak kogo, ale Duy Lipy zabraknąć tutaj nie mogło. Chwilę wahałam się, czy to właśnie ta piosenka powinna się tutaj znaleźć, ale biorąc pod uwagę, jak często towarzyszyła mi przez ostatnie miesiące, wybór zdaje się oczywisty. Najbardziej ujmuje mnie zabawa wokalem w refrenie i jego zadziorny charakter.
When you said hello I knew that was the end of it all
14. Kamp! – Play Me Dirty. Kamp! to trochę mój zespół-pewnik – nieważne, co wydadzą, mnie i tak to się spodoba. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek była zawiedziona ich którymkolwiek materiałem. Żałuję jedynie, że nie dane mi było usłyszeć kapitalnego Play Me Dirty, który jest moim hitem ostatnich wakacji, na żywo. Ale jeszcze nic straconego, miejmy nadzieję.
I know we could be friends
13. Jessie Ware – Spotlight. Brytyjską wokalistkę zawsze kojarzyłam z elegancją i wysublimowanymi melodiami. Nie inaczej jest i teraz, kiedy to Jessie Ware postawiła na tętniące, ale zduszone rytmy disco. Z nowej płyty najbardziej upodobałam sobie singlowe Spotlight, które nieustannie zachwyca mnie swoim wdziękiem, klasą i klimatem retro.
Can't stop me from believing
12. Quebonafide i Daria Zawiałow – Bubbletea. Nie dziwi mnie, że był to najczęściej odtwarzany w zeszłym roku polski utwór. Nie zdziwię się też, jeżeli ktoś ma przesyt Bubbletea, bo w pewnych momentach można było usłyszeć tę piosenkę wszędzie. Mnie to jednak nie przeszkadza, a wręcz cieszy, bo duet Quebo i Darii to naprawdę udane przedsięwzięcie, cudownie ukazające tęsknotę.
Tęsknię do tego gówniarskiego życia, ale chyba jednak wolę to na zdrowo
11. Krzysztof Zalewski – Annuszka. Nowa płyta Zalefa to mój największy zawód 2020 roku, co przyznaję z bólem serca. Cieszę się jednak, że przynajmniej kilka z premierowych utworów zostało ze mną na dłużej, a jednym z nich jest Annuszka. Przekonywałam się do niej długo, ale ostatecznie mocny, elektroniczny bit oraz tęskny tekst zyskały moją sympatię.
A co jeśli zostało nam tylko pięć minut życia? Tik-tak
10. Męskie Granie Orkiestra '20 – Świt. Skład Orkiestry 2020 zaskoczył mnie i ucieszył jednocześnie. Zaskoczył, bo to połączenie z różnych światów. Ucieszył, bo każdego artystę bardzo sobie cenię. Świt jest powiewem świeżości w męskograniowym dorobku; tak lekkiego i zarazem energicznego kawałka chyba jeszcze nie było. Niezmiennie najbardziej zachwyca mnie zwrotka Igo, który daje prawdziwy popis swoich wokalnych możliwości.
Chcemy dalej dojść niż na wyciągnięcie ręki
9. Kwiat Jabłoni – Mogło być nic. Ich muzyka kojarzy mi się z niewinnością, szczerością i ciepłem. Mogło być nic też wpisuje się w tę konwencję. Dodatkowo utwór ten daje potężny zastrzyk nadziei oraz pogody ducha, bo przekaz jest znany, ale prosty: cieszmy się z tego, co mamy. W obliczu obecnej pandemii to wydaje się szczególnie ważne.
I to zapiera dech, że obok Ciebie jest ktoś
8. Hurts – Suffer. Starzy, dobrzy Hurts, można by rzec. To była moja pierwsza myśl, kiedy słuchałam Suffer i rzeczywiście, singiel odnosi się do płyty Exile sprzed 7 lat, mojej ulubionej z dorobku brytyjskiego duetu. Jest mrocznie, tajemniczo, elektryzująco. Mimo że na zeszłorocznej już płycie, Faith, znajdziemy lepsze utwory od tego, to właśnie Suffer najczęściej słuchałam.
I lose myself in you
7. Julia Marcell – Cerebral Bliss. Julia Marcell zapewniła nam prawdziwą ucztę dla zmysłów tą kompozycją. Zaczyna się niepozornie, by później rozkręcić się i zaprezentować całą gamę różnorodnych, ale krążących wokół elektroniki rozwiązań. To też jeden z niewielu przypadków, gdy anglojęzyczna wersja podoba mi się bardziej od polskiej.
Some say I'll fly, some say I will fall
6. Miuosh i Igo – Motyle. Miuosh kontynuuje łączenie rapu z innymi gatunkami muzycznymi i wciąż idzie mu to dobrze. Bardzo dobrze. Album Powroty to zdecydowanie jedna z ciekawszych propozycji z zeszłego roku, ale na szczególną uwagę zasługuje duet z Igo. Motyle to niejakie rozliczenie się z przeszłością, w którym znów najlepszą robotę robi właśnie Igor Walaszek.
Mam parę lat nocy bez snu, parę lat chwil, gdy brakuje słów
5. Bass Astral x Igo – Bikini. Już trzeci utwór w tym zestawieniu, w którym słyszymy Igora. Nie ukrywam, że mam słabość do jego wokalu, tak samo zresztą jak i do singla, promującego nadchodzący krążek duetu z Bass Astralem. Bikini to coś nowego w ich twórczości, coś bardziej żywiołowego, mroczniejszego i nieoczywistego. Przebieram nogami z niecierpliwością na pełnoprawny album.
Grab you thoughts and show cold blood
4. Artur Rojek – Bez końca. Przez długi czas to właśnie Bez końca zajmowało szczyt tego zestawienia. Choć spadło poza podium, wciąż żywię do tego numeru bezbrzeżną sympatię. Nie dość, że warstwa liryczna jest przepiękna i emocjonalna, muzyka pełna energii, to tańczący Rojek sprawia, że nie da się nie uśmiechnąć przy tej kompozycji. Choć ma ona w sobie trochę smutku.
Gasisz we mnie wojny i przykładasz lód
3. Rosalie. – Zapomniałam jak
Album Rosalie. całkowicie zdominował pierwszą połowę mojego roku. Jeżeli wierzyć statystykom z Last.fm, był to najczęściej słuchany przeze mnie krążek w ciągu ostatnich 365 dni, a Zapomniałam jak – 5. najczęściej słuchaną piosenką. To tylko świadczy o moim szczerym uwielbieniu zarówno dla pojedynczego nagrania, jak i całej płyty.
Nic nie poradzę, że mam więcej wspomnień
2. Bluszcz – Sopot '86
Bez wątpienia najpiękniejsza wolna piosenka ostatnich miesięcy. A może i lat. Już dawno żadna nie porwała mnie tak bardzo, jak Sopot '86. Pełna delikatności, wspomnień, uczuć, podszyta niespiesznym bitem. Niezwykle nastrojowa, co zresztą podkreśla powolny, nieco nonszalancki wokal. To jedna z tych kompozycji, o których nie ma co się za bardzo rozpisywać, wystarczy posłuchać.
Nie słucha tanich bzdur, w sercu ma Niemena
1. Kasia Lins – Morze Czerwone
Między Morzem Czerwonym a Sopot '86 toczyła się zacięta walka o miejsce pierwsze. Ostatecznie zwyciężyła potężna, fantastycznie skonstruowana kompozycja Kasi Lins. Tak naprawdę mogłabym wstawić tutaj którąkolwiek piosenkę z Mojej Winy, a wybór wciąż byłby adekwatny, ale to właśnie Morze Czerwone zrobiło na mnie największe wrażenie. Wrażenie, które potęguje się z każdym kolejnym odsłuchem. Nie mam słów na to, co Kasia robi tutaj ze swoim wokalem. Niesamowicie emocjonalna warstwa liryczna, złowieszczy i teatralny wręcz charakter oraz właśnie manewry wokalne Kasi każdorazowo wywołują u mnie dreszcze. Majstersztyk.
I nie będzie nas, choć jak Mojżesz szłam przez Morze Czerwone
Miejsca #1 z poprzednich lat:
(2014) xxanaxx i Tomek Makowiecki – Wolves
(2015) Daniel Bloom i Mela Koteluk – Katarakta
(2016) Organek – Mississippi w ogniu
(2017) Nothing But Thieves – Amsterdam
(2018) Lao Che – Nie raj
(2019) Daria Zawiałow – Gdybym miała serce
Kasia Lins jest najlepsza :)
OdpowiedzUsuńNie powinno mnie dziwić, że prawie cała pierwsza dziesiątka jest po polsku :) Z pozostałych utworów drugiej dziesiątki na pewno cieszy mnie "Phobia" Nothing But Thieves, Jessie Ware i chyba jeszcze Dua Lipa, bo mimo że lubię "Break My Heart" nawet bardzo, to jednak spodziewałem się, że "Levitating" będzie wyżej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Miłego weekendu i zapraszam na nowy wpis :D
UsuńSzczerze to słucham teraz "Bubbletea" drugi raz w życiu. 2020 upłynął mi w izolacji od tłumów i radia. :P
OdpowiedzUsuńObecność Rojka mnie nie dziwi, chyba najlepszy utwór na albumie. Zachęcona przez Twoją recenzję przesłuchałam Better Person, ale najbardziej podobały mi się "Close To You" i "Dotknij mnie". :)
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.
Sopot '86 <3 Zakochałam się w tej piosence od pierwszego usłyszenia. Zresztą cała płyta Bluszczu bardzo pozytywnie zaskakuje. Już czekam na kolejną.
OdpowiedzUsuńthe-rockferry.pl
Lubię The Weeknd ❤
OdpowiedzUsuńMega zestawienie. Sporo tych utworów znajduje się w moim top, np. The Weeknd, Kwiat Jabłoni czy Mioush. Super też, że znalazło tu miejsce spore grono polskich artystów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Piotrek
www.muzykanakolkach.pl