sobota, 12 września 2020

re-cenzja #74: Hurts – Faith (2020)

Hurts - Faith (2020), recenzja Izabeli Zadury | All About MusicDo duetu Hurts mam pewien sentyment. Ich debiutancki krążek Happiness był moją pierwszą, prawdziwą muzyczną fascynacją, dlatego z bólem przyglądałam się zmianie, jaka zachodziła w twórczości Brytyjczyków. Happiness i Exile stuprocentowo wpisywały się w moje upodobania. Z niepokojem obserwowałam wciąż niezły, ale już nie tak fantastyczny album Surrender, a podczas słuchania Desire czułam niewymowny zawód. Dlatego z ostrożnością, ale także mimo wszystko nadzieją podchodziłam do Faith, który premierę miał przed kilkoma dniami. I wysłuchawszy go, poczułam niewysłowioną ulgę.

Zdaje się bowiem, że Hurts postanowili powrócić do korzeni. Może nie tak całkowicie, ponieważ na Faith eksperymentują z dźwiękiem bardziej niż dotychczas, niemniej czuć tę charakterystyczną atmosferę z dwóch pierwszych płyt. Po totalnej klapie, jaką było Desire, taki powrót w starym, choć odświeżonym stylu cieszy podwójnie. I mimo że nie zdążyłam polubić się jeszcze ze wszystkimi utworami, nie każdy z nich przemawia do mnie całościowo, to jednak całokształt wypada nadzwyczaj dobrze.


Pierwszy singiel, który otwiera także album – Voices – nie od początku mnie porwał. Wydawał mi się nudny i nieco przewidywalny. Po kilkukrotnym przesłuchaniu przekonałam się do tego numeru, choć nie należy do moich ulubionych z krążka. Do takiej topki zaliczam następny singiel, czyli Suffer. Myślę, że spokojnie mógłby trafić na płytę Exile, bo podobnie jak ona urzeka mrocznym nastrojem, czającą się gdzieś tajemnicą i silnie oddziałującymi na zmysły dźwiękami. Właśnie takie enigmatyczne, przyciemnione kawałki z wyraźnymi syntezatorami przeplatają się na Faith z rozmarzonymi, łagodnymi i często też nieco podniosłymi balladami. Zawsze lubię taką zasadę kontrastu w krążkach i tutaj nie jest inaczej. Jak to też zazwyczaj bywa, bardziej podobają mi się te mocniejsze numery, ale nie mogę odmówić tym wolniejszym uroku. 

Na przykład minimalistyczne, oparte głównie na pianinie All I Have To Give może ująć ogromem emocji, które drzemią zarówno w tekście, jak i w głosie wokalisty, Theo Hutchcrafta. A skoro już do wokalu dotarliśmy, muszę zaznaczyć, że pozostaję pod jego ogromnym wrażeniem. Na tym krążku Brytyjczyk pokazuje wiele barw swojego głosu, odważnie nim się bawi i steruje. Najbardziej słychać to w utworze Fractured, gdzie zagadkowy szept przemienia się w zadziorny krzyk. Nie należy zapomnieć też o wyjątkowej warstwie muzycznej tegoż kawałka. Do moich ulubieńców należą także Slave To Your Love, Numb, White Horses oraz Darkest Hour. Pierwszy z nich jest subtelnym i romantycznym nagraniem, w którym wszystko ładnie gra. Uwielbiam tę rozmytą melodię oraz przebijającą się przez nią pianino. Smaczku dodaje też podniosłe, niemal operowe zakończenie. Numb to kawałek bardzo nieoczywisty i przez to intrygujący. Z jednej strony rytmiczny i trochę taneczny, z drugiej przyprawiający o dreszcze. Z kolei White Horses całkowicie wpisuje się w mój gust, od początku do końca. Znów zamglona melodia, tym razem w towarzystwie nieśmiałego, pulsującego bitu. Całość przywodzi mi na myśl lata 80., dlatego z miejsca ta kompozycja zyskała moją sympatię. Wieńczące album Darkest Hour ze spokojnej ballady stopniowo rozrasta się, by zakończyć przygodę z Faith świetnym instrumentalem z perkusją i gitarą elektryczną. Nie dość, że przepiękny, to także bardzo budujący kawałek.


Faith nie jest w moim przekonaniu albumem doskonałym, ma swoje słabsze momenty, chwilami nie zaskakuje, ale pomimo to naprawdę dobrze się go słucha. Ten krążek pozwala wybaczyć takie grzeszki jak Desire, a także potwierdza, że Hurts potrafią wrócić do tego, co po drodze gdzieś im umknęło i daje nadzieję na przyszłość. Przede wszystkim cieszy mnie tak dobry powrót do formy. Już wiem, że podczas zbliżających się jesiennych wieczorów Faith będzie mi często towarzyszył.

★★★★★★★☆☆☆
po-słuchaj: Suffer, Numb, Fractured

4 komentarze:

  1. Ostatni raz taki dreszczyk emocji czułam, jak wydawali Exile. Bardzo podoba mi się nowy album.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie znam wszystkich piosenek na pamięć. Wszystkich znać na pewno nie chcę, bo niektóre są takie sobie. Ale tak ogólnie to naprawdę na plus, po tych wszystkich pogoniach za popowymi hitami...

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc żaden z załączonych przez Ciebie utworów nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Muzyka "Hurts" mi nie podchodzi niestety.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń