środa, 15 lipca 2020

Moje trójki: wpis urodzinowy

Na początku czerwca minęły trzy lata, odkąd istnieje po-słuchaj (wcześniej pod inną nazwą). Postanowiłam więc  z pewnym poślizgiem  uczcić tę okazję, prezentując Wam moje trzy płyty, moje trzy piosenki oraz moich troje artystów. Moje w takim znaczeniu, że każdy z nich wywarł na mnie ogromne wrażenie; takie, które utrzymuje się po dziś dzień, choć minęły lata, odkąd pierwszy raz ich posłuchałam. Moje w tym sensie, że wpłynęły na mnie, na mój gust muzyczny i przyczyniły się do powstania tego miejsca.
To rzecz jasna nie wszystkie płyty, nie wszystkie piosenki, nie wszyscy artyści, których darzę wielkim uczuciem i też sentymentem. To zaledwie skrawek z bardzo długiej listy, której  skrupulatne przedstawienie zajęłoby mi bardzo dużo czasu. Zastanawiam się, czy nie przekształcić tego pojedynczego wpisu w stały cykl, ale to wyjdzie z czasem. Na tę chwilę zapraszam Was do przeczytania o zaledwie kilku albumach, piosenkach i twórcach, bez których nie wyobrażam sobie mojego muzycznego życia. (I nie tylko muzycznego). Rozstrzał gatunkowy jest ogromny, ale chyba nie powinno to nikogo dziwić.
Przy okazji dziękuję za każde odwiedziny i każdy komentarz. Gdyby nie Wasza aktywność, po-słuchaj nie obchodziłoby trzeciego jubileuszu!


T r z y   p ł y t y

Posłuchaj to do Ciebie - Kult | Muzyka Sklep EMPIK.COMKult  Posłuchaj to do Ciebie (1987). Nie mogłabym nie zacząć od tej płyty. Właśnie od tytułu legendarnej już albumu Kultu zaczerpnęłam obecną nazwę bloga. Choć jest to długi krążek jak na dzisiejsze przyzwyczajenia, to nie ma na nim piosenki, która w jakiś sposób by do mnie nie trafiała. Zawsze zwracam też uwagę na warstwy tekstowe utworów, mówiące w prosty i nieskomplikowany sposób, ale jednocześnie odznaczające się podwójnym dnem. Właśnie przez tę nieoczywistość i dwuznaczność tekstów polskich piosenek z lat 80. jestem zafascynowana tą dekadą, ale Posłuchaj to do Ciebie jest dla mnie fenomenem w tym względzie. Nie stroni od emocji, od odwagi, od gorzkich komentarzy o ówczesnej rzeczywistości, a także porywających, mocnych rockowych dźwięków. I to z tej płyty pochodzi jeden z najbardziej znanych przebojów Kultu, czyli Polska, której można słuchać tylko bardzo, bardzo głośno. Ulubione: Do Ani, Polska, Babilon, Hej, czy nie wiecie



Exile - Hurts | Muzyka Sklep EMPIK.COMHurts  Exile (2013). Moja sympatia do brytyjskiego duetu rozpoczęła się od pierwszego ich singla, czyli Wonderful Life. Choć debiutancki album, Happiness (2010), dostarczył mi wiele wrażeń, które dla wówczas dwunastolatki były nieocenione, to późniejszy Exile nie tylko wywołał u mnie dreszcze, pokazując, co może dać połączenie wielorakich instrumentów i gatunków, ale też znacząco pogłębił moją miłość do muzyki. Exile jest mroczne, tajemnicze, osobliwe i mimo że znam na pamięć każdą sekundę tego krążka, nie przestaje mnie on zachwycać. Wydaje mi się, że to był moment, w którym zaczęłam interesować się elektronicznymi, synthpopowymi brzmieniami. Album ten to było moje pierwsze poważne zetknięcie się z bardziej wymagającymi dźwiękami, dlatego nawet teraz  choć dostrzegam pewne ułomności czy niedociągnięcia niektórych utworów  wywołuje u mnie ogromne emocje. Radość przede wszystkim. Radość, że powstały tak rewelacyjne kawałki. Ulubione: Mercy, Help, Only You, The Road



LYKKE LI - I Never Learn Tydzień: 04.08 - 10.08.2014 - Muzyka ...
Lykke Li  I Never Learn (2014). Drugi krążek szwedzkiej artystki również był dla mnie swego rodzaju przełomem. Do tej pory pamiętam, z jakim oczarowaniem słuchałam piosenki otwierającej, czyli I Never Learn. Zawsze wracam do niej jesienią, bo według mnie idealnie do tej pory roku pasuje, choć nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego. W ogóle cały album jest mocno jesienny chłodny, melancholijny, rozdzierający, pełen smutku. Nade wszystko jednak piękny. Niebanalność brzmień, wykorzystanie przeróżnych środków i wyjątkowy wokal sprawiły, że I Never Learn nadal potrafi olśnić mnie tak, jak za pierwszym razem. Ulubione: I Never Learn, Gunshot, Sleeping Alone





T r z y   p i o s e n k i

Rezerwat  Zaopiekuj się mną (1987). Gdybym musiała wybrać tylko jedną piosenkę, której słuchałabym do końca życia, to byłoby to właśnie Zaopiekuj się mną. Paradoksalnie, nie wracam do tego utworu często  nawet nie dodałam go do mojej codziennej playlisty. A mimo to jest jednym z tych, których każdy dźwięk bardzo mocno na mnie działa. To taka piosenka, której nie potrafię słuchać przy codziennych czynnościach. Potrzebuję szczególnego momentu, by móc w całości poświęcić jej uwagę i w pełni dostrzec jej piękno. Utwór, można powiedzieć, dla mnie rytualny.



Alice Cooper  Poison (1989). Zanim usłyszałam oryginał, znałam cover techno grupy Groove Coverage, który, nie oszukujmy się, dobry nie jest. Ale dla siedmio-, ośmiolatki nie miało to znaczenia. Poźniej zasłyszałam gdzieś wykonanie Alice Cooper i przepadłam. Było to dawno temu i przypuszczam, że prawdopodobnie był to jeden z pierwszych mocniejszych utworów, które poznałam i które pokochałam. Wciąż nie zostaję obojętna na fenomenalne brzmienie tego kawałka i zawsze słucham go bardzo głośno. Inaczej znacznie traci na swojej mocy.



Organek  Mississippi w ogniu (2016). Tego też nie umiem słuchać cicho. Mój ukochany numer od Organka i nie zdziwię się, jeżeli żaden inny jego autorstwa go nie pobije. Myślę, że to, co najbardziej mnie urzeka w tym kawałku, to fantastycznie skonstruowany klimat, którego nie potrafię ująć słowami. Mogłabym wymieniać kolejne przymiotniki  tajemniczy, intymny itp., ale to wciąż nie byłby dokładny opis. Rozbraja mnie także gitarowa solówka oraz to, jak mistrzowsko brzmi ten numer na koncertach.




T r o j e   a r t y s t ó w

Maanam. Towarzyszy mi od najmłodszych lat. Dosłownie. Odkąd sięgam pamięcią w moim domu często leciał Maanam. Przez lata znałam tylko najpopularniejsze nagrania zespołu, a od pewnego czasu stopniowo zagłębiam się w pełną dyskografię i zyskuję coraz więcej sympatii do tej muzyki. Wskazanie choćby cząstki moich ulubionych nagrań Maanamu jest niezwykle trudnym zadaniem, ponieważ wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Jakiś czas temu zrobiłam osobny wpis o moich faworytach  dzisiaj ta lista wyglądałaby nieco inaczej. Od pewnego czasu bez przerwy słucham Luciolli i Espana For Ever i dziwię się, jak wcześniej mogłam pomijać te kawałki.




Lao Che. Osoby regularnie odwiedzające to miejsce zapewne wiedzą, że Lao Che są wyjątkowo bliscy mojemu sercu. Wszystko zaczęło się jakieś 5-6 lat temu, gdy najpierw usłyszałam w Trójkowym Polskim Topie Wszech Czasów piosenkę Hydropiekłowstąpienie, a jakiś czas później również w Trójce  utwór Tu. Zachwyciłam się obiema kompozycjami i ten zachwyt pozostał, choć znacznie mocniejszy. Znam na pamięć każdy z siedmiu studyjnych albumów i nie ma na nich piosenki, która by mi się nie podobała, co jest niesłychaną rzadkością. Nie bez przyczyny poświęciłam swój licencjat właśnie twórczości tego zespołu :)




KRÓL. Także dzięki Trójce poznałam KRÓLA. Nie jestem pewna, w jakich dokładnie okolicznościach, ale chyba była to piosenka Zaklęcie, która z miejsca podbiła moje serce swoistym nastrojem, oryginalnym tekstem i zapachem muzyki lat 80.. Istotnie, początkowo myślałam, że jest to jakaś zaginiona piosenka z tamtej dekady. Nic bardziej mylnego. Zaklęcie powstało w 2015 roku i nieustannie wywołuje u mnie dreszcze. I choć Wij, z której omawiana kompozycja pochodzi, jest moim ulubionym albumem KRÓLA, to wszystkie inne płyty są znakomite. Każda na swój sposób, ale niezmiennie stoją na bardzo wysokim poziomie.

4 komentarze:

  1. Spóźnione, ale szczere - 100 lat :)

    Ja jakiś czas temu wróciłam do tej płyty Lykke i stwierdziłam, że jest naprawdę dobra. Bez względu na humor, w jakim się jest, gdy się tego słucha - gdy człowiek smutny, to Lykke zdołuje jeszcze bardziej; a jak wesoły, to zaraz jakoś tak ponuro się robi.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Poison lubię :) Wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sto lat!
    Nie będę ukrywać, że najbliższy mojemu sercu jest Maanam, ale też sympatią darzę "Zaopiekuj się mną" i "Mississipi w ogniu". Do Lao Che, Hurts czy Lykke Li wciąż się przekonuję. ;)
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego!! :)

    Co do Twoich wyborów - płyty dwie na trzy (nie przepadam za Kultem aż tak bardzo), z piosenek zdecydowanie Organek, a z artystów Maanam (wiadomo), ale też - o dziwo - Król ;) Ciągle pamiętam jak chciałaś, żebym zrecenzował jego album i mi to strasznie szło, ale teraz, dzisiaj, "Zaklęcie" całkiem mi przypadło do gustu :)

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń