piątek, 10 stycznia 2020

Ulubione piosenki 2019 (10–1)





10. Bass Astral x Igo  It's Dark. Nie ukrywam, że bardzo liczę na premierę nowej płyty duetu w tym roku. It's Dark bardzo dobrze uprzyjemnia czekanie na następcę Orell  jest to kawałek utrzymany w dotychczasowej stylistyce Bass Astral x Igo, ale słychać w nim progres. Podoba mi się wielowymiarowa, przestrzenna melodia, nieco stłumiona, lecz wciąż rytmiczna. Panuje w nim tytułowa ciemność, rozświetlana pojedynczymi dźwiękami. Rewelacyjny numer.



9. Mery Spolsky  Bigotka. Pamiętam, jakie zaskoczenie wywołał we mnie pierwszy odsłuch Bigotki. Nie spodziewałam się tak przewrotnych wersów i zabawy słownej. Teraz nie robi to już takiego wrażenia, jak na początku, ale wciąż uśmiecham się, słuchając tego utworu. Zadziorny, mocny i figlarny. Bardzo charakterystyczny dla Mery, niemniej prawdopodobnie jeden z mocniejszych w jej dotychczasowej karierze. 



8. Mark Ronson ft. Angel Olsen  True Blue. Początek przypomina trochę zakurzone, słabej jakości nagranie śpiewaczki z początku XX wieku. Po chwili nagranie przechodzi w płynny, miarowy rytm, na tle którego nonszalanckim, trochę znudzonym głosem śpiewa Angel Olsen. Niesamowicie podoba mi się pełen kontrastów, choć jednocześnie utrzymany w jednym tonie klimat True Blue. Kawałek balansuje na granicy chillu i tańca, dawnego i nowego, obojętności i emocji. Świetne połączenia.



7. Bass Astral x Igo  Planets. Co to jest za nastrojowa piosenka! Fantastycznie rośnie, pomimo kulminacyjnego momentu zachowuje spokojną, miękką atmosferę. Planets powstało na potrzeby programu BBC Earth o planetach i muszę przyznać, że utwór ma naprawdę kosmiczny wydźwięk. Można się w nim zatopić i delektować łagodnymi, przestrzennymi brzmieniami. Ja to robię od kilku miesięcy i wciąż nie mam dosyć tej pięknej kompozycji.



6. Miley Cyrus  Mother's Daughter. Numer ten często znajduje się na wysokich lokatach w wielu rocznych podsumowaniach, nie mogło go zabraknąć i u mnie. Choć nie do końca jestem fanką wizerunku Miley, to nie mogę udawać, że Mother's Daughter jest złym utworem, bo jest wręcz przeciwnie. Dynamiczne, bezkompromisowe nagranie potrafi zelektryzować i przemówić swoją mocą, zamykającą się w bezpośrednich słowach don't fuck with my freedom.



5. król – Pierwszy i ostatni. Z płyty Nieumiarkowania to właśnie Pierwszy i ostatni najbardziej mnie zauroczył. Swoją niecodziennością i zmiennością. Raz jest delikatnie, niemal niewinnie, by po chwili móc wprowadzić ostry, głośny element. Całość podszyta jest niejakim niepokojem oraz niepewnością; kojarzy mi się to z ucieczką albo szybką jazdą samochodem. Nie należy zapomnieć o pourywanym, ale intrygującym i mocnym tekście (gdybym Cię teraz spotkał to pewnie bym Cię zabił).



4. Fisz Emade Tworzywo  Wolne dni. Nie było jeszcze utworu celebrującego wolność i luz, który aż tak by do mnie trafił. W końcu Wolne dni zachwyciły mnie przede wszystkim intensywną, jednostajną melodią, w której pobrzękuje sobie gitara. Zdawałoby się, że wersy w wolne dni uprawiamy nic czy marnujemy czas na trawie i jakoś dobrze nam z tym nijak będą pasować do tej energicznej melodii, jednak całość wydaje się tak harmonijna, że trudno mi się jej oprzeć.



3. Babu Król i Smutne Piosenki  Samotny księżyc. Oszczędność dźwięków, przeszywający wokal i intymny tekst to wszystko, co wystarczy do skonstruowania jednej z najpiękniejszych piosenek roku. Jeżeli dorzucimy do tego ogólny spokój, romantyczny nastrój, trochę rozedrgany refren oraz retro klimat otrzymamy kompozycję bezbłędną. Przejmującą, przeszywającą i uzależniającą. Całe dwupłytowe wydawnictwo tego duetu jest równie zniewalające, ale Samotny księżyc to prawdziwy majstersztyk.



2. Kwiat Jabłoni  Wodymidaj. Jak w wielu przypadkach z tego zestawienia, tutaj też przekonał mnie głównie tekst. Działający na wyobraźnię, wyróżniający się spośród pozostałych i bardzo obrazowy. Jestem przekonana, że warstwa tekstowa Wodymidaj świetnie działałaby jako oddzielny byt, czyli wiersz. Niemniej muzyka jest równie przepiękna. Oparta przede wszystkim na jednym instrumencie, nieco nerwowa, ale w połączeniu z tym, co się dzieje w tekście, jest co całkowicie zrozumiałe. Przez wiele miesięcy zapętlałam Wodymidaj, bo wywołuje we mnie prawdziwe, przeróżne emocje.



1. Daria Zawiałow  Gdybym miała serce. Sama nie spodziewałam się, że piosenka z płyty, która prawie w ogóle mi nie leży, podbije moje serce na tyle, żeby zająć miejsce pierwsze. A jednak. Gdybym miała serce odznacza się rytmicznym tonem opierającym się głównie na uderzeniach w perkusję, gdzieniegdzie pojawiają się wyraźne dźwięki gitary. Utwór bujający, choć tekst jest zgoła inny  przesiąknięty smutkiem i żalem, które płyną również ze śpiewu wokalistki. Jest tutaj coś tak hipnotyzującego, choć nieoczywistego zarazem, że naprawdę nie potrafię uwolnić się od tego nagrania. Bez żalu więc stawiam Darię na miejscu pierwszym zestawienia ulubionych piosenek.




Załączam playlistę, w której znajdziecie wszystkie 30 wyróżnionych piosenek, a także 20 dodatkowych (w losowej kolejności), które z pewnością zajęły by dalsze miejsca rankingu, gdybym zdecydowała się stworzyć dłuższą listę.



Numery 1. z poprzednich lat
2014: xxanaxx ft. Tomek Makowiecki  Wolves
2015: Daniel Bloom ft. Mela Koteluk  Katarakta
2016: Organek  Mississippi w ogniu
2017: Nothing But Thieves  Amsterdam
2018: Lao Che  Nie raj

5 komentarzy:

  1. Z twojego ścisłego topu najbliżej jest mi do utworu Marka Ronsona i Angel Olsen. Chyba jednak większa w tym zasługa samej Olsen niż producenta ;)

    Kompletnie za to nie mogę przekonać się do Mary Spolsky. Boli mnie głowa od jej muzyki. Niestety.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Za każdym razem kiedy trafiam na "Gdybym miała serce" to mam przed oczami występ Darii z Justyną Święs na Open'erze. Fajny kawałek. Do Kwiatu Jabłoni miałam podejście, niestety poddałam się przy trzecim czy czwartym utworze, płyta wydawała mi się jakaś monotonna.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam problem z Twoim Top 3, bo jakoś tak średnio mnie rusza ;) Ale już od miejsca czwartego w dół emocje rosną :) Dosłuchałem sobie "Gdybym miała serce" do końca i piosenka jest spoko, ale jednak nie moje klimaty. W każdym razie, jak zawsze u Ciebie, polska muzyka rulezzz, a to bardzo fajne, bo poszerzasz mi horyzonty :)

    Pozdrowienia i zapraszam na nowy wpis.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdybym miała serce otarło się o moją setkę, ale ostatecznie nie zmieściło się. Bardzo lubię większość z tej 10 :)
    http://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń