sobota, 2 listopada 2019

re-cenzja #67: Barns Courtney – 404 (2019)

Znalezione obrazy dla zapytania barns courtney 404
Dwa lata temu odkryłam pewnego wokalistę. Wówczas debiutował, zatem niewiele o nim wiedziałam. Ciemna, brązowo-pomarańczowa okładka płyty z czaszką wplecioną w kwiat mignęła mi na Spotify; niecodzienna szata graficzna zaintrygowała mnie na tyle, że bez wahania włączyłam pierwszy longplay Barnsa Courtneya – bo to o nim będzie dziś mowa. Bardzo szybko wchłonęłam jego muzykę, nabierając ochoty na kolejne piosenki równocześnie z wybrzmieniem ostatniej nuty. Dzisiaj z okładki 404 spogląda na nas nieco przestraszony i zdezorientowany wokalista, do którego wyciągają ręce postacie z ekranami komputerowymi zamiast głów. Brzmi jak opis filmu sensacyjnego? Po trosze tak; niemniej sensacji na 404 nie uświadczymy.

Debiutancki album Barnsa, The Attractions of Youth, zauroczył mnie od pierwszego dźwięku. Wokalista od razu kupił mnie swym charakterystycznym, zachrypniętym głosem oraz przybrudzonymi, garażowymi numerami. Byłam wówczas nieświadomie stęskniona za podobną muzyką, rockiem rodem z lat 70., więc do The Attractions… często wracałam, mając cichą nadzieję, że kolejny krążek Brytyjczyka również będzie utrzymany w podobnej stylistyce. Wystarczą pierwsze chwile z Hollow, kawałkiem otwierającym 404, by przekonać się, że niestety nie będzie to The Attractions of Youth vol. 2.


Szkoda. Nie zrozumcie mnie źle; lubię, bardzo lubię, gdy artyści eksperymentują ze swoim brzmieniem, szukają nowych rozwiązań, próbują stworzyć coś świeżego i dotychczas nieznanego. Lubię, gdy wychodzą poza ramy i szufladki, w które zdążono ich wrzucić. Nie lubię natomiast, gdy ich twórczość się komercjalizuje. A odnoszę niemiłe wrażenie, że druga płyta Barnsa Courtneya to właśnie komercha. Może nie taka ostentacyjna i chamska, bo jednak gdzieniegdzie słychać pierwotnego Barnsa, niemniej 404 bliżej do radiowych kompozycji aniżeli do niszowego rocka, do którego artysta zdążył nas przyzwyczaić.

W gruncie rzeczy 404 nie jest taką najgorszą płytą. Produkcja stoi na wysokim poziomie, technicznie niewiele można się przyczepić. Nie są to też kawałki, które z miejsca odrzucają odbiorcę. Owszem, jest kilka zgrzytów (wspomniane już, nudne Hollow czy You And I o niezwykle irytującym refrenie), ale pojawiły się także numery, które naprawdę idzie polubić. Zaliczam do nich stonowane The Kids Are Alright o fajnie podkreślonym refrenie i całkiem przyjemne Castaway. Dwa kolejne kawałki – Babylon i Cannonball – także nie odstają od poprzedników. Wychodzi więc na to, że dopiero pod koniec krążka zaczyna robić się ciekawie i rzeczywiście słychać Barnsa, którego polubiłam. Żal, że to tylko raptem cztery kawałki, ale dobre i to. Mimo wszystko ich obecność nie ratuje ogólnej prezencji krążka. Pierwsze kompozycje pozostawiają niesmak, niedosyt, trochę rozczarowania. Nawet dobre jakościowo zwieńczenie całości nie potrafi puścić w niepamięć początkowych wrażeń z odsłuchu.


404 to nierówny album. Początkowe nagrania zupełnie do mnie nie przemawiają, czuję do nich wręcz pewną niechęć. Końcówka ratuje sytuację, ale ledwo impreza się rozkręci, już wybrzmiewają ostatnie sekundy Cannonball. Mam mieszane uczucia względem całości, trudno mi jednoznacznie skomentować tę płytę. Wiem, że moje nastawienie względem krążka – oczekiwanie konkretnej stylistyki – spaczyły jego odbiór i nie potrafię spojrzeć nań obiektywnie. Nie będę zatem udawać, że się nie zawiodłam. Zawiodłam się, bo kładłam w Barnsie spore nadzieje. Tymczasem ze smutkiem wracam do debiutu, bo pomimo kilku dobrych momentów, 404 nie dorasta The Attractions of Youth do pięt.

★★★★
po-słuchaj: The Kids Are Alright, Castaway

8 komentarzy:

  1. Też nie lubię jak artyści zmieniają swoje brzmienie, więc rozumiem Twoje rozgoryczenie. Trzeba liczyć, że kiedyś wróci do korzeni, albo pójdzie w jeszcze innym (lepszym) kierunku. ;)
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się brzmienie jego głosu. Okładka bardzo intrygująca, ale opis poprzedniczki jest bardziej zachęcający.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam nigdy tego artysty, ładny ma głos:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "The Kids Are Alright" jest jakieś bezpłciowe ;) Wokal okej, ale aranżacje mnie nie zachęcają. Nie słyszałem o nim wcześniej i chyba z odkrywaniem jego muzyki poczekam aż zrecenzujesz kolejny album, o ile się ukaże :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam tylko, że u mnie nowy wpis i że zapraszam ;)
      Miłego weekendu! :)

      Usuń
  5. głos ma fajny, taki który cię obudzi i nie bd stać jak kołek. :D

    Zapraszam na nowy post
    https://rebellek.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam, ale Twoja ocena nieszczególnie przekonuje mnie by to zmienić...

    Nowy post, zapraszam

    https://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Chwilowo nie mam go w planach ♥

    OdpowiedzUsuń