
Nie skłamię, jeśli powiem, że czekałam na tę płytę
miesiącami. Odkąd tylko zapoznałam się z poprzednim albumem Sorry Boys, Romą,
(nie)cierpliwie przebierałam nogami na kolejne utwory zespołu. Dźwięki płynące
z Romy niesamowicie mnie sobą zafascynowały, długo nie wypuszczałam ich ze
swoich głośników. Teraz muszą ustąpić miejsca Miłości, mojemu nowemu obiektowi
adoracji.
Kiedy usłyszałam tytuł czwartej już płyty Sorry Boys, miałam
bardzo mieszane uczucia. W końcu tyle już o tej miłości śpiewano, że wydawałoby
się, że jest to temat zamknięty, a już przynajmniej mocno zbanalizowany. Nic
bardziej mylnego. Miłość zobrazowana na tym albumie jest wiarygodna, świeża,
odkryta na nowo i – co istotne – nieszablonowa. Cenię sobie sytuacje, gdy
artyści do oklepanych motywów podchodzą z otwartym umysłem, bo dzięki temu
otrzymujemy tak cudne pod każdym względem dzieła, jakim jest najnowszy album
Sorry Boys.
Wystarczy posłuchać pierwszej zapowiedzi, czyli singla
Jesteś pragnieniem. Taki ogrom emocji zaklęty w zwiewnej i niewymuszonej
melodii mówi sam za siebie. Szeroki wachlarz brzmień pięknie zgrywa się z
olśniewającym wokalem Beli Komoszyńskiej. Już teraz muszę zaznaczyć, że
wokalistka śpiewa na Miłości tak pięknie, jak jeszcze nigdy dotąd. Zawsze
miałam niejaką słabość do tych charakterystycznych wokaliz, ale tutaj Bela
przechodzi samą siebie. Myślę, że w osiągnięciu tego efektu pomógł fakt, że
wszystkie kompozycje są napisane po polsku. To ogromny plus całego krążka. Nasz
melodyjny język sam w sobie brzmi ładnie, a co dopiero wyśpiewany przez Belę…
Wyszło zjawiskowo.
Wyraźnie słychać przemianę, jaką zespół od premiery Romy
przeszedł. Zdaje się, że artyści są dojrzalsi (choć nigdy nie można było
zarzucić im infantylności), pewniejsi siebie i mają jeszcze więcej pogody ducha.
Wszystko to przelane zostało w urokliwe, ciepłe utwory, z których Miłość się
składa. Ilość tego ciepła, gracji i charyzmy jest ujmująca i trudno jej się
oprzeć. Płynie ona zarówno z warstwy tekstowej, jak i brzmieniowej. Bogactwo przeróżnych
dźwięków i umiejętne złożenie ich w harmonijną całość zawsze było jednym z
powodów mojego podziwu dla Sorry Boys. Nie inaczej jest w tym przypadku. Dzięki
takiemu urozmaiceniu dwóch identycznych utworów na Miłości nie znajdziemy.
Znalazłam za to piosenki, od których nie potrafię się
oderwać i gdy ostatni dźwięk rozmywa się w eterze, bezrefleksyjnie wciskam
replay. Z miejsca zakochałam się w Niedzieli, Kwiatach, Warszawa Czeka i
Carmen. W pierwszej kompozycji ujął mnie przepiękny, minimalistyczny początek,
który później przekształca się w wielobarwną, muśniętą słońcem melodię. Jeszcze
cieplejsza wydaje się piosenka Kwiaty, gdzie w arkadyjski nastrój rewelacyjnie
wpleciono gitarę elektryczną. Piosenek o stolicy było wiele, ale ta
sorryboysowska wydaje się jedną z najciekawszych. Warszawa Czeka spośród nich
wyróżnia się nie tylko warstwą muzyczną, lecz także marzycielskim,
optymistycznym tekstem. Największą niespodzianką jest chyba Carmen – duet z
Kayah. I to jaki duet! Nieziemsko wykorzystane skrzypce, gitara i pianino w połączeniu
z tak silnymi wokalami nie pozostawia człowieka obojętnym. Tego trzeba po
prostu posłuchać.
Miłość pachnie latem. Beztroską, wolnością, radością. I
najpiękniejszym uczuciem świata. Nie znam bardziej poetyckiego – w każdym
znaczeniu tego słowa – i uduchowionego zespołu od Sorry Boys. Z każdą kolejną
płytą są coraz lepsi; coraz mocniej do mnie trafiają. Mam nadzieję, że trafią
także do największej ilości osób. Taka Miłość nie może przejść bez echa. Jest
na to zbyt dobra.
★★★★★★★★★☆
po-słuchaj: Niedziela, Kwiaty, Warszawa Czeka, Carmen
Szczerze mówiąc na razie mój jedyny kontakt z muzyką SB to był ich koncert na Spring Breaku. Zauroczyła mnie Bela, od której bije niezwykły spokój.
OdpowiedzUsuńNowy wpis na http://the-rockferry.pl/
Hmmm..... Polska muzyka niestety nijak jest mi po drodze.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy post
https://rebellek.wordpress.com/
Dam mu szansę:)
OdpowiedzUsuńNie przemawia do mnie muzyka tego zespołu. :/
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.
Płyty nie słuchałam, ale "Niedziela" brzmi fajnie.
OdpowiedzUsuńNowy post, zapraszam
https://scarlett95songs.blogspot.com/