
Nie minęły jeszcze pełne dwa lata, odkąd ukazała się ich
ostatnia płyta, Metal Ballads vol. 1, a grupa Coma już prezentuje jej następcę.
Następca to wyjątkowy, bo śmiały i nieoczywisty. Zamiast autorskich utworów,
zespół wziął na warsztat piosenki znane i lubiane głównie przez dzieci, bo
właśnie z produkcji dla najmłodszych składa się Sen o 7 szklankach. Dla starszego
pokolenia będzie to świetna okazja do wspomnień, dla młodszego – możliwość
poznania czegoś nowego. Niezależnie od wieku, czeka Was naprawdę kapitalna
przygoda.
Akademia Pana Kleksa, Pan Samochodzik, Jacek i Placek oraz
Przybysze z Matplanety – te bajki stanowiły inspirację dla Comy przy tworzeniu
nowego krążka. Przyznaję, wieść o takim koncepcie niekoniecznie przekonała mnie
do siebie; obawiałam się, czy tak śmiały i wymagający pomysł zmaterializuje się
w dobrym kształcie. Zwykle sięgnięcie po jakikolwiek utwór wiąże się z
ryzykiem, bo cover można albo zepsuć po całej linii, albo stworzyć coś równie
dobrego czy nawet lepszego. W przypadku Snu o 7 szklankach nie ma co
porównywać, całokształt różni się bowiem od pierwowzorów diametralnie.
Już pierwsza kompozycja zwiastuje stylistykę, w jakiej album
będzie utrzymany. Witajcie w naszej bajce odznacza się prawdziwym rockowym
sznytem, wzbogaconym o psychodeliczny klimat i charakterystyczny wokal Piotra
Roguckiego. Piosenka jest dziwaczna, chwilami niepokojąca, taka creepy, ale też
niesamowicie wciąga w swój świat. Zasadniczo cały Sen o 7 szklankach można
zamknąć w podobnych słowach. Coma stworzyła własną rzeczywistość. Niepospolitą,
cudaczną, lekko surrealistyczną, psychodeliczną, jednak też na swój sposób intrygującą,
wciągającą i po prostu niezwykle fajną. Przez chwilę może ciężko się tu
odnaleźć, niemniej po zapoznaniu się ze swoistą egzotyką albumu można się z nim
łatwo zaprzyjaźnić.
Płyta jest długa, bo trwa niemal godzinę. Zazwyczaj tak
rozbudowane dzieła prędko mnie nudzą i w połowie gubię swoją uwagę dla danej
płyty. Szczęśliwie nie w tym przypadku. Roi się od bogactwa przeróżnych
dźwięków i rozwiązań. Linie melodyczne poszczególnych utworów są urozmaicone,
nie natkniemy się na dwa choćby podobne do siebie kawałki. Ciekawym zabiegiem
są interludy, czyli Sny o kolejnych szklankach (przyznaję, że zakochałam się w
drugiej i szóstej części). Bardzo podoba mi się fakt, że poza Roguckim, który
wypada wprost obłędnie – niesamowicie gładko wchodzi w role, cudownie je
odgrywa, śpiewając w taki specyficzny sposób – możemy usłyszeć także innych
wokalistów. Iza Lach pojawia się w Meluzynie, będącej w moim przekonaniu jednym
z najmocniejszych punktów płyty, oraz w magicznym Chodź ze mną; w Przybyszach z
Matplanety usłyszymy Darię Zawiałow, genialnie współgrającą z Rogucem; a w
wieńczącym Pożegnaniu z bajką zaskoczyła obecność Ralpha Kamińskiego. Nie
przypuszczałabym, że w podobnym stylu Ralph wypadnie tak dobrze.
Kto by pomyślał, że utwory z bajek w rockowym wydaniu okażą
się czymś tak porywającym. Moje początkowe obawy są niczym nieuzasadnione,
ponieważ z tego odważnego eksperymentu Coma wyszli obronną ręką. Sen o 7
szklankach jest genialnym wydawnictwem, które wciągnęło mnie od samego
początku. Co prawda podejrzewam, że nie wszystkim przypadnie do gustu wymyślna
realizacja zespołu, ale ci, którzy się przekonają, będą zadowoleni w stu
procentach. Warto spróbować. Sen o 7 szklankach może okazać się bardzo miłym
zaskoczeniem.
★★★★★★★★★☆
po-słuchaj: Witajcie w naszej bajce, Fantazja, Meluzyna
Nie podoba mi się pomysł na ten projekt i w ogóle oryginalna wersja Matplanety jest nie do prześcignięcia ;) Za to okładka całkiem ładna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i zapraszam na nowy wpis! :)
Coma jest tak samo odległa od kręgu moich zainteresować, jak moja wiedza na temat kina dziecięcego lat 80.. Nie mnie jednak podziwiam za taki eksperyment.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)
Kompletnie ten zespół nie jest w moim klimacie. Ciężko mi się ich słucha.
OdpowiedzUsuńNowy wpis na https://the-rockferry.pl/
Lubię ich:)
OdpowiedzUsuń