
Pamiętam, jak tych kilka lat wstecz zasłuchiwałam się w Guardian. Podobało mi się rockowe brzmienie i wyrazisty wokal Alanis. Rzecz jasna po jakimś czasie Guardian popadł w zapomnienie, więc liczyłam, że teraz czeka mnie przyjemny throwback. Poniekąd tak się stało, jednak po tak długiej przerwie ten singiel wydał mi się dość przeciętny, a refren nieco patetyczny. Z czasem to wrażenie zaczęło słabnąć, jednak nie czuję już do tego numeru takiej sympatii jak niegdyś.
Havoc And Bright Lights ma dwa oblicza: kompozycje ostrzejsze, bardziej gitarowe poprzetykane są tymi bardziej electropopowymi, choć nie jest to najdokładniejsze określenie. Dzięki takiemu zabiegowi otrzymaliśmy zrównoważony i jednocześnie zróżnicowany album, któremu wiele nie można zarzucić; jest przyjemny i zdecydowanie umila czas, niemniej poszukiwacze fajerwerków muszą szukać dalej, bo mimo wszystko jakoś szczególnie wystrzałowo nie jest.
Znalazły się jednak utwory, które zostały mi w pamięci. Jednym z nich jest Celebrity – kawałek o bardzo nieoczywistym rytmie i mocnym refrenie, panuje tutaj mroczny, niebezpieczny i intrygujący nastrój, który potęguje ostry wokal Alanis. Dobre wrażenie pozostawia także Numb, piosenka dość eksperymentalna, choć wciąż utrzymana w intensywnej rockowej konwencji. Najbardziej jednak urzekły mnie te skrzypce w refrenie, rewelacyjny pomysł! Na chwilę wytchnienia idealnie nadaje się Win And Win, odznaczające się beztroskim, luzackim klimatem i kojarzące mi się z latem, bryzą i wolnością. Podobnie wypada urokliwe, wieńczące album Magical Child, które posiada w sobie coś podniosłego – czego zazwyczaj w muzyce nie lubię – i to coś nadaje tej piosence charakteru.
O tej płycie mówi wiele już sam tytuł (z ang. spustoszenie i jasne światła): Alanis naprzemiennie prezentuje swoją charakterną, drapieżną stronę wraz z wdzięczną i kobiecą. Podoba mi się ta koncepcja, a jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że zamysł wykonano w zasadzie bezbłędnie. I mimo że, tak jak wspominałam wyżej, nie jest to dla mnie album nie wiadomo jak przełomowy czy spektakularny, to nie mogę o nim złego słowa powiedzieć. Kilka utworów zostanie ze mną na dłużej, a i podejrzewam, że do całości pewnie nie raz jeszcze powrócę.
★★★★★★☆☆☆☆
po-słuchaj: Celebrity, Numb, Win And Win, Magical Child
O jak się cieszę, że jednak wybrałaś Alanis! :) Tym bardziej, że trafiłaś w moje dwie ulubione piosenki z tej płyty. "Magical Child" to piękna ballada, która według mnie powinna otwierać album, bo bardziej oddaje klimat płyty, niż średni "Guardian". Natomiast "Numb", z TYMI skrzypcami w refrenie, to chyba jeden z najlepszych utworów Alanis w ogóle i do dzisiaj pamiętam, jak mnie wgniotło po pierwszym jego przesłuchaniu :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i teraz to ja czekam na kolejna propozycję od Ciebie :)
Aha, zapomniałem jeszcze wspomnieć "Edge of Revolution", który zamyka moja ulubioną trójcę.
OdpowiedzUsuńW sumie ja też nie uważam tej płyty za najbardziej przełomowy album w jej karierze Alanis, ale był mimo to bardzo dobrym powrotem. W tym roku miała się ukazać nowa płyta, ale już chyba straciłem na to nadzieję...
Nie znam tej płyty, ale Celebrity brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńNowy post, zapraszam
https://scarlett95songs.blogspot.com/
Bardzo nie lubię jej wokalu :/
OdpowiedzUsuńPiękny nowy wygląd. Szczególnie podoba mi się ta czcionka z nagłówka imitująca akwarele.
Nowy wpis na https://the-rockferry.pl/
Dziękuję, bardzo mi miło! :)
UsuńBardzo lubię jej głos:) Super płyta!
OdpowiedzUsuń