niedziela, 8 kwietnia 2018

re-cenzja #23: Kasia Lins – Wiersz Ostatni (2018)

Znalezione obrazy dla zapytania kasia lins wiersz ostatniZadebiutowała pięć lat temu płytą Take My Tears, która stanowiła zlepek wpływów muzyki pop, jazzu, soulu i r'n'b. W zeszłym roku podzieliła się EP-ką Save Me Boy, będącą obiecującym zwiastunem nowego, długo wyczekiwanego albumu. Dzisiaj w końcu możemy go poznać. Kasia Lins przedstawia Wiersz Ostatni – wysokiej jakości krążek o wyjątkowym klimacie, świetnych aranżacjach i bardzo dobrych tekstach. 

Znam twórczość Kasi od pierwszej płyty, dlatego byłam zaskoczona (pozytywnie!), gdy usłyszałam Save Me Boy. Jazzowo-soulowa stylistyka przeistoczyła się w ostrzejszą, alternatywną konwencję. Pomyślałam sobie wtedy: jeżeli pełnowymiarowy album będzie wyglądał podobnie, możemy spodziewać się pierwszorzędnego materiału. I takiego też na Wierszu Ostatnim doświadczymy.

Element wyróżniający płytę na tle innych to głównie klimat, w jakim została utrzymana. Określiłabym go słowem półcień – jest nieco zadymiony, niepokojący i tajemniczy. Do takiej atmosfery idealnie wpisuje się dość niski wokal Lins, będący mocnym, wielobarwnym i delikatnym jednocześnie. Co istotne, wokalistka nie zamyka się w jednym gatunku, tylko sięga do wielu, wybierając z nich co najlepsze i spajając to w harmonijny komplet utworów. Usłyszymy tutaj pierwiastki rocka (Forrest, Hollow Words), soulu (These Days) czy nawet lekki flirt z country (Southern Wind). Wszystko to zabarwione jest alternatywnymi nutami.


Na trzynaście utworów, cztery z nich były znane z przywołanej wyżej EP-ki: tytułowe Save Me Boy, Dawno, These Days oraz Wiersz Ostatni. W tym końcowym zakochałam się od razu. Artystka bezbłędnie zinterpretowała utwór Władysława Broniewskiego, otaczając go atrakcyjnym, nietuzinkowym akompaniamentem. Jest w nim coś intrygującego, co skłania do kolejnego i kolejnego odsłuchania.

Podczas zaznajamiania się z Wierszem nie odczujemy ani znudzenia, ani poczucia, że coś jest zbędne bądź nie na swoim miejscu. Każdy szczegół został przemyślany, dzięki czemu słucha się tej płyty z zainteresowaniem oraz rosnącym apetytem na więcej. Przygodę z nią zaczynamy od minimalistycznego, emocjonalnego Odchodząc, gdzie dźwięki pianina są ostre i nieco groźne. Podobny efekt niepewności zawiera rockowe Kiedy dobrze jest nam, w którym Kasia śpiewa z pewną nonszalancją, jakby od niechcenia. Fanom mocniejszych dźwięków powinny się spodobać także dynamiczne Hollow Words, Forrest z wysokimi wokalizami i soft-rockowe Tak widzę nas o zróżnicowanym tempie.


Oderwaniem od całościowego lekko mrocznego nastroju płyty są m. in. Southern Wind, These Days, Tonę czy Słowa proste. Pierwsza z wymienionych spogląda w stronę country – naprzód wysuwają się gitara akustyczna, tamburyn i skrzypce, które razem imitują promienie słoneczne. Ciepły i uśmiechnięty jest to numer, podobnie jak These Days, będące pomostem pomiędzy Take My Tears a Wierszem Ostatnim. Śmiałe eksperymenty wokalne genialnie wypadają w takim rozmarzonym kawałku. Przy Tonę można się łatwo zrelaksować, choć emocji w głosie Kasi jest pełno, natomiast Słowa proste to jeden z delikatniejszych, bardziej uroczych punktów na płycie, wieńczący cały krążek.

Zwykle przy pierwszych słuchaniach danej płyty, wszystkie piosenki zlewają się w jedno i trudno je od siebie odróżnić. Nie w tym przypadku. Na Wierszu Ostatnim każda z kompozycji jest niepowtarzalna, wyróżnia się czymś innym i nie sposób pomylić tytuły. Przy ogłoszeniu daty premiery płyty Kasia wyznała, że pracowała nad materiałem od końca 2014 roku i wyraźnie to słychać. Wszystko jest pięknie doprecyzowane, pozbawione szansy na jakiekolwiek, choćby najmniejsze potknięcie. Warto było czekać na dawkę tak porządnej muzyki. Zapamiętajcie nazwisko Kasi Lins, bo niewątpliwie jest ona nadzieją polskiej sceny alternatywnej.

★★★★★★★★☆☆
po-słuchaj: Wiersz Ostatni, Southern Wind, Hollow Words, Tak Widzę Nas

4 komentarze:

  1. Nie wiem, czy do końca podobają mi się nawiązania do country, ale utwór tytułowy plus piosenka "Tonę" trafiły do mnie bez problemu i chyba już ze mną zostaną :)

    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przewija mi się ta wokalistka już od dłuższego czasu, koniec końców znam chyba tylko Save Me Boy, które całkiem mi się podobało, chociaż jak widać, nie na tyle, by sięgać po całą płytę. Jednak na pewno nadrobię, choćby przy tworzeniu zestawienia płyt 2018 :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    www.reckless-serenade.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne są te gitarowe brzmienia w Southem Wind i Hollow Words. W wolnej chwili może sięgnę po ten album.

    Nowy post, zapraszam
    https://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno posłucham. Może nawet zaraz :) Pamiętam jak wydawała pierwszą cd. Nawet chyba nie w Polsce tylko od razu celowała w zagraniczne rynki. Byłam nawet na jej pierwszym polskim koncercie. Podoba mi się, że postawiła na j. polski. Angielskie fajnie jej wychodza, ale czasem fajnie posłuchać kilku w ojczystym języku.

    Nowy wpis na https://the-rockferry.pl/

    OdpowiedzUsuń