sobota, 6 stycznia 2018

40 ulubionych utworów z 2017 (40-21)

Przyszedł czas na moje muzyczne podsumowanie roku. Zanim przejdziemy do sedna, muszę napisać o kilku rzeczach. Po pierwsze, w tytule postu użyłam słowa ulubione, a nie najlepsze - dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że pojęcie najlepszy jest bardzo względne, a ponadto wiem, że z pewnością nie zdążyłam poznać utworów, które zatrzęsłyby tym rankingiem. Ale z muzyką to trochę jak z książkami - tyle do przesłuchania/przeczytania, tak mało czasu. Przygotowując to podsumowanie, kierowałam się moją sympatią do danej piosenki, brałam też pod uwagę liczbę jej odtworzeń, stąd określenie ulubione. Po drugie, nietypowa liczba piosenek - nie dobiłam nawet do 50. Tak na dobrą sprawę mogłabym wybrać i ponad setkę, ale stwierdziłam, że to za dużo, dlatego wyselekcjonowałam ścisłą czołówkę, do której najczęściej i najchętniej wracałam w tym roku. Po trzecie, kolejność. W wielu miejscach jest ona czysto orientacyjna, bo miałam kilkakrotnie ten problem, który utwór powinien pójść wyżej, a który niżej. Tak naprawdę dopiero pierwsza dziesiątka jest niepodważalna, jeśli chodzi o kolejność, reszta (mam na myśli różnicę 1-3 miejsc) jest tylko umowna. I po czwarte, jakość piosenek. W porównaniu do fantastycznego muzycznie 2016 roku, odnoszę wrażenie, że 2017 nie obfitował w taką muzykę, w której zakochałabym się na maksa. Owszem, bywały takie piosenki/albumy, ale a) było ich stosunkowo niewiele, b) często pochodziły z lat wcześniejszych, głównie z tego 2016 ;) Mam nadzieję, że 2018 rok będzie lepszy. Od razu podpowiem, że po podsumowaniach pojawi się zestawienie artystów, na których płyty czekam w nowym roku.
Przepraszam za przydługi wstęp i dziękuję, jeżeli przetrwaliście przez całość. ;) Tymczasem zapraszam do zapoznania się z pierwszą częścią podsumowania roku!
____________________________________________________________________________________________________________
(kliknij na tytuł piosenki, żeby jej posłuchać)



Zaczynamy od najniższego miejsca, które przypadło piosence mrocznej, przywodzącej na myśl western - My Church Is Black to prawdziwa perełka z debiutanckiej płyty projektu Me And That Man. Następnie znajduje się singiel Lights Out zespołu Royal Blood, czyli esencja rocka w czystej postaci. W Sznurowadłach Fismolla może nie znajdziemy rockowej energii, ale z pewnością poznamy zgrabnie połączone, wyraziste dźwięki. Eksperymentalny krążek nowOsiecka nie oczarował mnie w całości, ale do takich smaczków jak Kto tam u Ciebie jest? Brodki często wracam. Tę piątkę zamyka najweselsza na płycie Mój dom, a jednocześnie smutna piosenka Korteza - Dobrze, że Cię mam.




Do Miło było Pana poznać nie potrafiłam się przekonać, a obecnie ochoczo i z zapałem recytuję tekst razem z Mery Spolsky. Zastanawiałam się, czy umieszczać w tym zestawieniu covery i ostatecznie stwierdziłam, że tak piękne wykonanie Starry Starry Night przez Lianne La Havas zasługuje na uwagę. Podobnie jak Mrozu i jego płyta Zew, z której bardzo polubiłam numer Nieśmiertelni. Najnowszy album KARI pt. I Am Fine to piękna, elektroniczna podróż, z której najbardziej cenię lekkie Sirens. Natomiast w nowej Natalii Przybysz zakochałam się od pierwszego odsłuchu Światła nocnego.

Najświeższy singiel Męskiego Grania Orkiestry, czyli Nieboskłon, nie dorównał swojemu poprzednikowi-petardzie - Watasze - niemniej wciąż dobrze się go słucha. Elektroniczne The Dumplings w połączeniu z muzyką klasyczną czaruje w kawałku Ach nie mnie jednej. Nie przypuszczałam, że jeden z największych tegorocznych radiowych hitów się tu znajdzie, ale Dua Lipa i jej New Rules potrafią uzależnić. Nowa płyta Mikromusic oczarowuje mnie na nowo z każdym kolejnym odsłuchem, ale aksamitna Mgła nad stawem urzekła mnie od razu. Natomiast Mgła w wykonaniu Mroza to coś niepokojącego i niesamowicie klimatycznego.




Nie od dziś wiadomo, że siostry Przybysz brzmią ze sobą bardzo dobrze. Potwierdziły to w żywiołowym, pozytywnym kawałku Mandala z najnowszego krążka Natalii. Zwykle piosenki dłuższe niż 5 minut nudzą mnie okrutnie, ale w tym przypadku jest inaczej - prawie 10-minutowe (!) Mamy Forsę, Mamy Czas w wykonaniu Tomasza Organka to prawdziwa gratka dla fanów blues-rocka. Demi Lovato pozytywnie zaskoczyła mnie nowym albumem, a kompozycja Ruin The Friendship jest niezwykle nastrojowa i zmysłowa. Lubiliście omawiać teksty Kochanowskiego na lekcjach? Ja też nie, choć jako studentka polonistyki nie powinnam się do tego przyznawać ;), ale Pieśń IV w interpretacji Mikromusic może zmienić niechętne podejście. Na koniec numer, który poznałam dzięki Trójkowej Offensywie - słuchajcie radia, bo możecie wyhaczyć takie kąski jak Bluszcz i numer Berlin.

4 komentarze:

  1. Tak czytam tytuły i czuję się głupio, bo oprócz "New Rules" i "Ach nie mnie jednej" nic nie znam... Mam nadzieję, że miejsca 20-1 będą brzmiały bardziej znajomo.
    U mnie nowy wpis pod nowym adresem, zapraszam i pozdrawiam. :)
    www.szafira.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej podoba mi się spora ilość polskich piosenek. Jest to coś, co robię zdecydowanie za rzadko, chociaż coś tam jednak do mnie trafia. W tej dwudziestce najbardziej cieszę się ze "Światła nocnego" i "Nieboskłonu" :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. New rules i My church is black i u mnie się pojawiły. Widzę, że sporo u Ciebie polskich punktów. Muszę ponadrabiać.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl (moje ulubione epki 2017)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piosenka Demi super.
    PS: Vanessa na The Art of Elysium’s 11th Annual ‘HEAVEN Gala’- więcej w NN
    www.vanessaactress934767626.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń