środa, 22 listopada 2017

re-cenzja #16: Lorein – Złamania (2017)

Kiedy mam za dużo wolnego czasu i chcę zabić nudę, wybieram się na wycieczkę po Spotify. Szukam nowych, interesujących muzyków, których twórczością warto się zainteresować. W ten sposób jakiś czas temu natrafiłam na polski zespół Lorein. Jak się później dowiedziałam, istnieją od przeszło ośmiu lat i zdążyli wydać trzy płyty. Ostatnia, Złamania, miała premierę na początku bieżącego roku, a jej produkcja była możliwa dzięki crowdfundingowi. Za każdym razem cieszę się, gdy tego typu akcje przynoszą zamierzony skutek, bo wiem, że twórcy skonstruują coś dobrego i wartego uwagi, zależy im na dalszym rozwoju kariery i przede wszystkim są świadomi oraz pewni tego, co chcą stworzyć. Nie inaczej było z Lorein. Złamania to zestaw jedenastu solidnych indie-rockowych kawałków.

Najważniejszym tematem tekstów na płycie jest miłość. Może wydawać się banalne, bo przecież trudno zliczyć, ile powstało miłosnych piosenek, a na pewno powstają i będą powstawać kolejne. Dlatego trzeba nieźle się nagimnastykować, żeby - chcąc poruszyć ten temat - wyjść z tego obronną ręką, nie powtarzać czyichś konceptów oraz zainteresować słuchacza własną interpretacją tego zjawiska. Lorein poradzili sobie z tym bardzo dobrze. Nie dość, że dokładnie prześwietlili miłość samą w sobie, wyszczególnili jej zalety (Ty wiesz jak rozpalić we mnie chęć / Przywrócić jasność dnia) oraz wady (Gdy łamiesz mi serce / Połam też ręce [...] I gdy odchodzisz / to w środku mięknę), to jeszcze zrobili to w zgrabny, ciekawy sposób. Jest ujmująco, niebanalnie, a jednak prostolijinie.


W ciekawy świat Złamań wprowadza nas energiczny numer Fale. Zachęca do zapoznania się z resztą albumu i zwiastuje jego wysoki poziom. Co więcej, to właśnie Fale zaliczam do najlepszych kawałków tego krążka. Obok niego stanąć mogą 5x5 oraz tytułowe Złamania, choć łatwo wyróżnić dzielące je różnice. 5x5 jest naprawdę intrygującą kompozycją, w pewien sposób uzależniającą. Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie, po kilkukrotnym przesłuchaniu tej piosenki, pomyślałam sobie: ten utwór ma w sobie wolność. I rzeczywiście ma - zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Z kolei piosenka Złamania jest ostrzejsza, bardziej wyrazista. Gitary oraz bas mocno zaznaczają swoją obecność, a w połączeniu z pozostałymi dźwiękami oraz nietuzinkowym wokalem tworzą prawdziwie rockowy zestaw.

Nie możemy pominąć pozostałej - równie dobrej - części płyty. Dźwięki rozstania to delikatna ballada oparta na dźwiękach pianina, której mimo wszystko nie brakuje pazura. Dostajemy rozbudowany instrumentalnie finisz, choć kontynuujący zwolnione tempo utworu. W Na głos niewypowiedziane podoba mi się klawiszowa wstawka, dzieląca piosenkę na pół (Mississippi w ogniu vibes?); Ładny zahacza troszkę o folk i wybija się ciepłym, pogodnym nastrojem; Liście jest stonowaną, oszczędną piosenką, która w nie wiadomo którym momencie przemienia się w kolejną kompozycję, Alarmy; Kilka słów kilka dni zbudowana jest na popularnym kontraście - spokojniejsze zwrotki dobrze zgrywają się z żywszym refrenem.


Podczas analizy albumu Złamania nie znalazłam niczego, czego można byłoby się przyczepić i wymagałoby koniecznej korekty. Trzecia w karierze płyta Lorein jest poprawna, dopracowana oraz przemyślana. Naprawdę przyjemnie jej się słucha, nie nudzi i dodaje energii. Mój jedyny problem z nią to fakt, że nie zachwyciła mnie sobą na tyle, bym pragnęła do niej wracać i słuchać na nowo jej dźwięków. Pomimo dobrego poziomu, nie zagości na dłużej w moich głośnikach. Zabrakło takiego elementu, który nakazałby mi trzymać się płyty Lorein kurczowo i co chwila zapętlać od nowa. Szkoda. Może następnym razem się uda.

★★★★★★☆☆☆☆
po-słuchaj: Fale, 5x5, Złamania

8 komentarzy:

  1. Słucham ich właśnie i chyba masz rację, że wszystko jest po prostu poprawne. "Dźwięki rozstania" kojarzą mi się z Myslovitz, ale to chyba trochę za mało. Brakuje "tego czegoś", co by mnie zmusiło do powtórnego odtworzenia.

    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie "Złamania" to jedna z najlepszych polskich rockowych płyt tego roku. W dużej części dość smutna, lecz momentami nieco bardziej pozytywna. Moje ulubione utwory to : "Ładny" i "Kilka słów, kilka dni". Warto także sięgnąć po ich płytę pt. "Drzewa i planety" - ładne wydanie i równie ładne dźwięki.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: www.dzwiekiwneki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mają bardzo ciekawe kompozycje.Piosenka ''Fale'' wpada w ucho.
    PS: Vanessa na planie filmu ”Second Act”- więcej w NN
    www.vanessa-actress.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słuchałam nigdy tego zespołu, szczególnie że nie przepadam za rockiem i ogólnie za bardzo za muzyką, ale bardzo ciekawie napisany wpis :*
    Zaobserwowałam Twojego bloga i dołączyłam do grona czytelników, więc będę tutaj wpadać częściej. Byłoby niezmiernie miło, gdybyś i Ty odwdzięczyła się obserwacją na moim blogu i kto wie, może komentarzem :D
    http://luxwell99.blogspot.com/2017/11/sami-wyznaczamy-granice-normalnosci.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Również robię sobie takie wycieczki, ale najczęściej po twórczości zagranicznych wykonawców.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego zespołu, nigdy o nich nie słyszałam... Okładka tego albumu jest piękna. Bardzo mi się spodobała :)

    Nowa recenzja, zapraszam
    http://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Twoją opinią,po prostu poprawnie.. :)

    OdpowiedzUsuń