czwartek, 14 września 2017

re-cenzja #12: Mrozu – Zew (2017)

Ilu z Was nuci w głowie świecisz jak miliony monet, gdy natknie się gdzieś na Mroza? Tak, ja też do tej grupy należę. Takie stereotypowe kojarzenie dopada większość z nas. Poza największym przebojem artysty znałam też kilka jego singli (Poza logiką czy nagrane z Tomsonem Jak nie my to kto), lecz nie przywiązywałam większej wagi do jego persony. Ot, kolejny popowy, dość przewidywalny wokalista, który raczej niczym mnie nie zaskoczy. Och, jakże się myliłam! Jego czwarty już album zatytułowany Zew kryje w sobie wiele porywających dźwięków. Chce się do niego wracać i od nowa przeżywać tę tajemniczą, chwilami psychodeliczną przygodę.

Co się stało z nią? Nigdy nie pomyślałbym / Przez głowę by nie przeszło mi śpiewa Łukasz Mróz w otwierającym całą płytę utworze Duch. No właśnie - ja też nie pomyślałabym, co się z tym panem stanie. Nie podejrzewałabym go o tak otwarty umysł oraz smykałkę do odważnych eksperymentów muzycznych. Tymczasem Zew to prawdziwy miszmasz. Alternatywa, r'n'b, ambitny pop, trochę elektroniki, rocka oraz saksofonów. Opis zapowiada totalny chaos, ale nic bardziej mylnego. Najnowsze wydawnictwo Mroza to bardzo wysmakowane, dobrze przemyślane kompozycje, które - choć mocno różnorodne - tworzą zwartą całość.

Wspomniany już Duch to rozedrgany, niespokojny numer, który przypomina mi nastrój Halloween. Kojarzy mi się z księżycem w pełni, ciemnym lasem oraz białą zjawą krążącą pomiędzy drzewami. Zawsze szalenie doceniam umiejętność wzbudzenia takich obrazów u słuchacza jedynie za pomocą dźwięków. The power of music! Sierść jest niepokornym utworem, takim dzikim i nieposkromionym, na co już sam tytuł wskazuje. Spotyka się tutaj spora liczba instrumentów, które brzmią tak, jakby były stworzone, by grać ze sobą. Mocno polubiłam się z Mgłą, jazzującą oraz klimatyczną kompozycją, wręcz idealną na jesień. Z głosu Mroza przebija gorycz oraz smutek, kiedy śpiewa o tęsknocie do ukochanej (Zabija, zabija to mnie / że nie ma, że nie ma tu jej). Bluesowy charakterek dodaje tej piosence jeszcze bardziej dotkliwy wydźwięk. Lubię rockowe oblicze numeru Houston, przywodzące na myśl stare, ostrzejsze kawałki; Przelot wyróżnia się lekko stłumionym gospelowym chórem, który nadaje utworowi barwności; Szerokie wody to pierwszy singiel promujący wydawnictwo, stanowiący jedną z tych spokojniejszych kompozycji na płycie. Pomimo iż jest stonowany, chwyta i daje się zapamiętać. Największe wrażenie zrobiły na mnie trzy utwory, a mianowicie Asteroida, Jak Ty oraz Nieśmiertelni. Pierwszy z nich popisuje się dużym wachlarzem instrumentów i dźwięków - czego tu nie ma! Szczypta hip hopu, odrobinka r'n'b, garstka saksofonu i krzta chóru. Efekt? Ciekawy, wciągający numer, który zostaje w głowie na długo. Jak Ty to ponowne zwolnienie tempa oraz refleksyjny nastrój, a także niewesoła historia o miłości. Refren jest prawdziwą petardą, która robi tę piosenkę - bez nowatorskich rozwiązań w owym refrenie zawartych, ta kompozycja byłaby mocno przeciętna. Nieśmiertelni to brat Jak Ty: także wolniejszy, spokojniejszy, utrzymany w starym stylu. Dużo robi tutaj tekst (Traciłem pod nogami ziemię / Szukałem ratunku dla siebie / I wybacz, to ludzkie, że błądzę / Niech wyjdzie nam to na dobre). Naprawdę zakochałam się w tej piosence, głównie dzięki delikatnym nawiązaniom do jazzu.




Mrozu nigdy nie prezentował się tak dobrze. I wokalnie, i lirycznie, i brzmieniowo. Zewem pokazał nam, że potrafi bawić się muzyką, wyłamywać schematy, nie ograniczać się, próbować czegoś nowego, kroczyć swoimi niesztampowymi oraz awangardowymi wręcz drogami. Jestem pod dużym wrażeniem tej płyty. Dawno nie słyszałam tak świeżego, kolorowego, bogatego oraz urozmaiconego albumu, który przy tych wszystkich epitetach pozostaje spójny. Wielkie brawa i pokłony. Mrozu dokonał czegoś dużego.

★★★★★★★☆☆☆
po-słuchaj: Nieśmiertelni, Jak Ty, Asteroida, Houston, Mgła

12 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się ten album. Podobnie jak Ty nie wskazałabym słabego numeru na tym krążku. Do najlepszych dodałabym jednak "Ducha" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie podoba się "Mgła". Brzmienie całości nie jest co prawda jakoś specjalnie nowatorskie, ale jak na Mroza to na pewno krok w ciekawszym kierunku, z dala od zwyczajnego popu. Jego wokal też świetnie do takiej muzyki pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, podobna stylistyka jest już znana, ale w wykonaniu Mroza brzmi jakoś tak... Świeżo właśnie. Chyba dzięki temu, że to pierwsze takie jego eksperymenty. ;)

      Usuń
  3. On niestety już chyba na zawsze będzie dla mnie gwiazdą jednego przeboju. Słyszałam ostatnio w radiu jego nowy singiel i nie zrobił na mnie żadnego wrażenia.
    Zapraszam na nowy, dodany po stu latach, wpis. :)
    http://to-tylko-muzyka.blog.pl

    ~Arco Iris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem doskonale, bo do niedawna sama tak o nim myślałam!

      Usuń
  4. Pamiętam, jak robili z niego "polskiego Timberlake'a". Strasznie to było i naprawdę mu współczułam, tym bardziej, że jego muzyka stała na niskim poziomie. Nowej płyty nie znam, ale single są bardzo zachęcające.

    Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wielokrotnie porównywano go do Justina. A single to dopiero przedsmak doskonałej całości! (:

      Usuń
  5. Nie wiedziałam,że wydał coś nowego,ale to pewnie dlatego,że od jakiegoś czasu nie interesuję się już jego muzyką.Muszę jednak to nadrobić po takiej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę się zabrać za tę płytę, bo wśród tych wszystkich polskich popowych wykonawców, Mrozu wypada naprawdę nieźle
    Zapraszam na nową recenzję
    www.reckless-serenade.blog.pl

    OdpowiedzUsuń