czwartek, 17 sierpnia 2017

re-cenzja #8: Kasabian – For Crying Out Loud (2017)

Znalezione obrazy dla zapytania kasabian for crying out loudBrytyjski zespół Kasabian znałam tylko z ich piątego albumu studyjnego, wydanego trzy lata temu 48:13. Bardzo spodobało mi się to połączenie rocka alternatywnego z elektroniką. Wynikiem takiego eksperymentu była mocna, nieco szalona płyta o dość charakterystycznej okładce. Byłam ciekawa, jak następca 48:13 wypadnie i w jakim kierunku jego twórcy pójdą. Po cichu liczyłam, że będą kontynuować kontent tej płyty. Czy tak się stało? Nie. For Crying Out Loud jest zupełnie różną składanką, podczas słuchania której często zadawałam sobie pytanie: czy to na pewno ten sam Kasabian, który tak lubię?

Na początek otrzymujemy szybkie, nieco chaotyczne, pełne gitar oraz perkusji III Ray (The King), które, prawdę mówiąc, po kilkunastu pierwszych sekundach zaczęło mnie irytować. To uczucie prędko wynagradza mi kolejna piosenka, singlowe You're In Love With a Psycho. Jest to jeden z najmocniejszych punktów płyty - chwytliwa, wyrazista, choć dość spokojna kompozycja z przewrotnym tekstem (You're in love with a psycho and there's nothing you can do about it). Na pochwałę zasługuje także przyjemne Good Fight, swoim brzmieniem przywodzące na myśl twórczość legendarnych The Beatles, głównie przez nucenie la la la la. Bardzo pogodny utwór, z którym zapewne zaprzyjaźnię się na dłużej. Swoją drogą podejrzewam, że tak mogliby brzmieć Beatlesi, gdyby czas ich kariery przypadł na obecne lata.




Warto poznać się z The Party Never Ends, Are You Looking For Action? i Bless This Acid House. Utwór pierwszy z wymienionych bezlitośnie kojarzy mi się z Arctic Monkeys i ich ostatnią płytą AM, ale to żadna ujma. The Party Never Ends jest bujającym, chillującym numerem, który opiera się głównie na elektronice, aniżeli na czystym rocku. Z kolei Are You Looking For Action? to już zupełnie nowa odsłona zespołu - taneczna kompozycja przywodzi na myśl dyskotekową muzykę lat 70. Piosenka trwa aż osiem minut, co moim zdaniem jest zbędne, bowiem słuchacz może się znudzić i nie docenić jej potencjału. Najbardziej jednak spodobało mi się Bless This Acid House. Pierwsze dźwięki zahaczają o hard rock, a cała kompozycja utrzymana jest w mocnej, gitarowej stylistyce, która zapada w pamięć i każe tupać nogą w jej rytm. Właśnie w takiej tonacji chciałabym słyszeć Kasabian.

Pozostałe utwory są w porządku, ale nie wywarły na mnie większego wrażenia. Wasted swoimi delikatnymi wpływami folku oraz podobnym sposobem śpiewania przypomina mi Sunny Marvina Gaye'a; Twentyfourseven przed bolesną poprawnością oraz wręcz banałem broni się jedynie gitarowymi wstawkami; Comeback Kid traktuję jako łącznik pomiędzy For Crying Out Loud a 48:13 - ma trochę podobieństw do stevie z poprzedniego albumu, podoba mi się ciekawe, zbudowane przy pomocy dęciaków otwarcie oraz obecność organów w całym utworze.



For Crying Out Loud to naprawdę ogromna mieszanka różnych stylów oraz dźwięków. Gitarowe, rockowe brzmienia stoją obok dyskotekowych numerów, przewijają się też różnej maści instrumenty (trąbki, organy), częstym gościem wciąż jest elektronika. Mam wrażenie, że każda piosenka jest z innej parafii, jakby artyści nie wiedzieli, na jaki jeden kierunek się zdecydować i postanowili wypróbować wszystkie. Chyba nie tędy droga. 

Słuchając pojedynczo piosenek, każda z nich ma w sobie coś, co mogłoby się spodobać. Ale słuchając ich po kolei, jako całości, można szybko się znudzić, zniechęcić i poczuć przesyt. Tak było ze mną. Co więcej, zauważyłam, że sporo kompozycji opiera się na licznych powtórzeniach. Powtarzają się śpiewane wersy, kombinacja dźwięków. Jakby panowie mieli pomysł na dany utwór, ale tylko do połowy, więc później, by ratować rozpoczętą pracę, dołożyli powtórki znanego. I o ile można przeboleć to w 2-3 przypadkach, ja nie potrafię tego znieść w każdym utworze. Reasumując, mam mocno mieszane uczucia względem tego wydawnictwa. Jest ono znośne, całkiem udane, lecz nie spodobało mi się na tyle, bym do niego wracała. Może kilka piosenek ze mną zostanie, ale nic ponadto. Szkoda.

★★★★★☆☆☆☆☆
po-słuchaj: You're In Love With a Psycho, Bless This Acid House, Good Fight, The Party Never Ends

5 komentarzy:

  1. Te utwory, które wybrałaś, szczerze mówiąc niespecjalnie mnie powaliły, ale też nigdy nie szalałem za Kasabianem. Raczej kojarzę ich z wybranych singli i zwykle nie bardzo zagłębiam się w całych płytach. Tak więc wcale nie jestem zdziwiony Twoją oceną ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ciekawa jestem tel plyty w takim razie. Bede musiala zasiasc w koncu ktoregos dnia i przesluchac w spokoju wszystkie nowosci :) Dzieki za cynk ;)

    themusicwonderland.wordpress.com/blog/

    OdpowiedzUsuń
  3. Słuchałam tej płyty na razie tylko raz. Najbardziej podobała mi się jej końcówka.

    Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słuchałam jej jeszcze,wkrótce nadrobię zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie ciągnęło mnie do twórczości Kasabian. Po płytę raczej nie sięgnę, chociaż "You're In Love With a Psycho" jest całkiem niezłe.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń