sobota, 30 marca 2019

Relacja z koncertu The Dumplings

Zespół The Dumplings znam jeszcze od momentu, gdy swoje autorskie kompozycje zamieszczali w serwisie YouTube, a więc ładnych kilka lat. Długo jednak nie było mi z nimi po drodze  dopiero wczoraj, w piątek wieczorem, miałam przyjemność pojawić się na ich warszawskim występie. Muszę już teraz przyznać, że to był jeden z najlepszych koncertów, na jakich byłam.

Zanim na scenę wyszedł wyczekiwany duet, w roli supportu wystąpiła Erith. Jej solo act był pełen ekspresji. Artystka wczuwała się w każdą sekundę dźwięku, miała fajny kontakt z publicznością i tryskała dobrym nastrojem. Mimo tego mam dość mieszane uczucia względem jej twórczości. Moją uwagę przykuwały głównie rewelacyjne elektroniczne bity, mocno osadzone w klimacie ejtisów, ale zarówno wokal, jak i teksty nie wywarły na mnie większego wrażenia. 


Około 21 światła przygasły, a publiczność buchnęła okrzykami i oklaskami. Bardzo długie intro do Kina rozpoczęło mroczny, ale taneczny występ. Na setliście najwięcej miejsca zajęły utwory z ostatniej płyty duetu, czyli Raju  usłyszeliśmy wszystkie kompozycje zawarte na ów albumie. Najwięcej szału narobiły utwory głośno wyśpiewane Przykro mi, bardzo energiczny Frank oraz równie dynamiczne Tam, gdzie jest nudno, ale gdzie będziemy szczęśliwi, wieńczące podstawową część koncertu. W międzyczasie pojawiły się piosenki takie, jak moje ukochane Dark Side w nieco skróconej wersji; zapomniane przeze mnie, a przecież tak urokliwe Oddychasz i chyba crowd's favourite Ach nie mnie jednej, biorąc pod uwagę siłę, z jaką zostało zaśpiewane. Najbardziej zaskoczył mnie cover... Running Up That Hill Kate Bush. Zaimponowała mi zarówno unowocześniona, choć trzymająca się oryginału aranżacja, jak i wokal Justyny, którzy brzmiał olśniewająco  zresztą nie tylko w tym numerze. Co ciekawe, artyści zagrali także nowy utwór, stworzony na potrzeby fundacji Rak'n'roll. Premiera już niedługo, warto go wyczekiwać.

Nie mogło zabraknąć bisu, w który rozpoczęło akustyczne wykonanie Nie gotujemy. Brzdękający na gitarze Kuba, podśpiewująca Justyna oraz towarzyszący jej tłum półtora tysiąca osób  niesamowite przeżycie. Pojawiło się jeszcze VIF, pochodzące z reedycji albumu Sea You Later, a także Kocham być z Tobą, podczas którego nie zabrakło stałego elementu programu: kucnięcia i skakania przy ostatnim refrenie. Dokładnie w momencie podskoku wystrzeliło confetti, co jedynie podkręciło radość, beztroskę i energię, które zawładnęły klubem Stodoła.


Myślę, że koncert The Dumplings to takie wydarzenie, które każdy pasjonat polskiej muzyki powinien przeżyć choć raz. Gwarantowane dużo tańców, śpiewu i po prostu wyśmienitej zabawy w towarzystwie świetnych muzyków, mających fantastyczny kontakt z publicznością i między sobą. Wyszłam z koncertu uśmiechnięta od ucha do ucha, pełna energii i dobrego humoru. Wtedy nawet perspektywa kilometrowej kolejki do szatni aż tak nie przeraża. Nie zastanawiajcie się i chodźcie na koncerty The Dumplings, bo naprawdę warto!

Setlista
Kino
Raj
Deszcz
Uciekam
Oddychasz
Dark Side
Przykro mi
Nieszczęśliwa
Running Up That Hill (Kate Bush cover)
Frank
Ach nie mnie jednej
Tam gdzie jest nudno, ale gdzie jesteśmy szczęśliwi
---------
Nie gotujemy
VIF
Kocham być z Tobą

4 komentarze:

  1. Uwielbiam ich! Świetny zespól i oryginalna muzyka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Running Up That Hill musiało być wspniałe w ich wykonaniu. Uwelbiam ten utwór <3
    www.reckless-serenade.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi ale jednocześnie nieco niepokoi mnie cover Running Up That Hill.
    Dawno nie widziałam ich na żywo, ale cieszę się, że będą jedną z gwiazd Spring Break. Na pewno się wybiorę. Tym bardziej, że stawiają teraz na polski repertuar.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle mam zaległości z tym zespołem...

    Nowy post, zapraszam
    https://scarlett95songs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń