sobota, 27 października 2018

re-cenzja #40: Dawid Podsiadło – Małomiasteczkowy (2018)

Znalezione obrazy dla zapytania dawid podsiadÅ‚o maÅ‚omiasteczkowy pÅ‚ytaStało się. Najbardziej wyczekiwany polski krążek tego roku wreszcie ujrzał światło dzienne. I bynajmniej określenie to nie jest przesadą – trzeci album Dawida Podsiadło, Małomiasteczkowy, pokrył się platyną w ciągu tygodnia od premiery. Imponujące, prawda? Zważywszy na nietuzinkową promocję albumu, singiel odnoszący niemałe sukcesy oraz po prostu samego wokalistę, którego chyba nie da się nie lubić, wynik sprzedażowy nie powinien dziwić. Nie dziwi także zawartość płyty, choć niezwykle trudno mi w pełni zaakceptować tę rewolucję. 

Gdy pierwszy raz usłyszałam singiel Małomiasteczkowy, pomyślałam sobie: co to, cholera, ma być? Nie podobało mi się to, co słyszałam, a jednak wciąż tę piosenkę odtwarzałam. Ostatecznie skończyło się na tym, że darzę ją wielką sympatią – nie jestem tylko pewna, czy to kwestia tego, że jest ona naprawdę dobra, czy po prostu dlatego, że mam z nią miłe wspomnienia. Tak czy siak, nowe brzmienie Dawida było dla mnie zaskoczeniem. Byłam przygotowana, że trzecia płyta będzie czymś świeżym, popowa konwencja zastąpi tę alternatywną-indie. Niemniej miałam dobre przeczucia co do krążka; kolejny singiel, Nie ma fal, utwierdził mnie w tym przekonaniu, a pierwszy odsłuch Małomiasteczkowego pozostawił w konsternacji.


Podczas słuchania tej płyty towarzyszą mi bardzo sprzeczne uczucia. Moje uznanie zyskały produkcja, teksty oraz głos Dawida – wszystko to pozostaje jakościowo niezmienne – natomiast nie potrafię w pełni przekonać się do nowej, popowej stylistyki. W tym wypadku pop ≠ komercja/radiowość/masowość. Nie jest banalnie, nudno czy nieciekawie, wręcz przeciwnie: dzieje się wiele, poszczególne kompozycje różnią się od siebie, zachowano równowagę pomiędzy wolnymi a szybkimi kawałkami. Teoretycznie więc wszystko jest w porządku, a jednak dla mnie jest tutaj zbyt słodko, jeśli chodzi o samą muzykę, bo, paradoksalnie, warstwy liryczne wcale wesołe nie są. Dominuje w nich gorycz. Dawid mówi wprost, że męczy go sława, nie odnajduje się w show biznesie i tak naprawdę pozostał nomen omen małomiasteczkowym chłopakiem. Autentyczność wręcz bije po oczach uszach. I ja to szanuję.

Szanuję także to, że Podsiadło nagrał płytę taką, jak chciał. Nie oglądał się na opinie innych, nie bał się spróbować czegoś nowego i niezależnie od moich narzekań z serii stare było lepsze ani od tego, jak bardzo chciałabym usłyszeć niejaką kontynuację Annoyance & Disappointment, cieszę się, że Małomiasteczkowy powstał. Są bowiem na nim momenty, do których lubię wracać. Poza wspominanym Małomiasteczkowym podobają mi się Nie ma fal, Dżins, Najnowszy klip oraz Nie kłami. Trzy pierwsze kawałki mają rytmiczne, bogate melodie szybko zapadające w pamięć, tymczasem Nie kłami wyłamuje się spokojem, emocjonalnością oraz minimalizmem. Bez względu na gatunek muzyczny, wokół którego Dawid oscyluje, potrafi go umiejętnie wykorzystać.


Zdaję sobie sprawę, że ta recenzja jest zapewne bardzo chaotyczna, ale to idealnie odwzorowuje mój obecny stosunek względem najnowszego albumu Dawida Podsiadło. Trochę na tak, trochę na nie – z przewagą raczej tego drugiego. Fajnie być świadkiem muzycznego rozwoju, zmian i eksperymentów artysty. Mankamentem tych działań jest jedynie to, że ja tego nie kupuję. Na pewno nie w całości. Nie zaskoczy mnie jednak wysyp nagród, wyróżnień oraz wszelkich sukcesów, jakie ta płyta zdobędzie, bo zdobędzie je na pewno. W końcu to Dawid Podsiadło, co nie?
★★★★★★☆☆☆☆
po-słuchaj: Małomiasteczkowy, Nie ma fal, Dżins, Najnowszy klip, Nie kłami

7 komentarzy:

  1. Dla mnie najlepsze kawałki na tym albumie to bez dwóch zdań "Najnowszy Klip" oraz "Trofea". Reszta płyty jak dla mnie to mieszanka niezłego z dobrym. Sądzę, że Dawid mógł wykonać jeszcze lepszą robotę, co wcale nie znaczy, że ta płyta nie będzie najlepszym polskim wydawnictwem w tym roku. Zachęcam porównać Twoje odczucia z moją recenzją "Małomiasteczkowego". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie słuchałam tej płyty. Słyszałam single i powiem że Nie ma fal ma genialne zwrotki i mega przeciętny refren. Malomiasteczkowego z kolei nie cierpię. Okropna jest ta piosenka.
    http://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma fal mi się podoba, reszta tak sobie... trochę na jedno kopyto mam wrażenie te piosenki (sorrki)

    OdpowiedzUsuń
  4. Długo się przekonywałam do tej płyty. Nadal wolę A&D i tego brytyjskiego Dawida, ale jak na polskie po-warunki to nieźle się ten album broni.

    Nowy wpis na the-rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za twórczością Dawida, ale jestem ciekawa albumu, szczególnie że wszystkie utwory są po polsku. Nadrabiam zaległości z "Annoyance and Disappointment" i biorę się za "Małomiasteczkowego".
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bliżej mi do Twojej recenzji (z tych, które do tej pory czytałem), bo wrażenia mam podobnie chaotyczne, ale chyba też bardziej negatywne. Naprawdę spodobały mi się tylko dwie piosenki, ale czy ze mną zostaną, nie wiem. Dawid ma świetny głos, ale jakoś średnio się postarał, żeby chciało się z nim śpiewać, nucić, tudzież przytupywać. I w tym kontekście, to że nagrał album taki, jaki chciał, naprawdę nie robi na mnie wrażenia.

    PS. Tak, słuchałem nowej Nosowskiej. Najbardziej podoba mi się piosenka finałowa i bardzo żałuję, że album się od niej nie rozpoczyna, bo całość z miejsca nabrałaby lepszego, mocniejszego wydźwięku.

    PS 2. Zapraszam na nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń