poniedziałek, 18 grudnia 2017

Z Waszych propozycji: Lapsley, Barns Courtney, Yuna

W dzisiejszym poście zajmę się Waszymi propozycjami, które możecie składać w zakładce Zgłoś płytę (po prawej stronie bloga). Zapraszam!



Lapsley, Long Way Home (2016)

Lapsley jest 21-letnią wokalistką z Wielkiej Brytanii. Choć muzyką zajmuje się od 2013 roku, jej debiutancki krążek, właśnie Long Way Home, ujrzał światło dzienne w zeszłym roku. Kompozycje utrzymane są w stylistyce chłodnej elektroniki. Słucha się tego albumu płynnie, jest bardzo spójny, ale jednocześnie nie znajdziemy na nim dwóch takich samych kawałków, co jest sporym plusem. Wyróżnikiem tych nagrań jest przede wszystkim wyjątkowy głos Lapsley, który jest głęboki, całkiem niski i charakterystyczny. Same piosenki stoją na wysokim poziomie, technicznie nie można im nic zarzucić, niemniej jakoś szczególnie nie zachwyciły mnie sobą. Całość wydaje mi się dość wtórna i niekoniecznie oryginalna, ale znalazłam pewne highlighty, które mi się spodobały. Fanom elektronicznych brzmień ta płyta raczej przypadnie do gustu, bo przyjemnie jej się słucha. Co prawda mnie nie urzekła całkowicie, jednak będę śledzić karierę tej artystki, bo zapowiada się ona obiecująco.
Ulubione: Operator (He Doesn't Call Me), Cliff, Falling Short







Barns Courtney, The Attractions of Youth (2017)
Barns Courtney, podobnie jak Lapsley, także pochodzi z Wielkiej Brytanii i też jest debiutantem. Jednak jego płyta The Attractions of Youth różni się od Long Way Home pod każdym względem. Wokalista skierował się w stronę starego blues rocka, w którym słychać szczyptę nowoczesności. I muszę przyznać, że od pierwszych dźwięków płyty przepadłam. Ogromnie spodobały mi się te cięższe brzmienia oraz nietuzinkowy wokal, który chwilami (Golden Dandelions) przypomina mi głos Caleba Followilla (Kings of Leon). Panuje tutaj podobna zasada jak przy wcześniej omawianej płycie - spójność, ale i różnorodność. Jeżeli lubicie muzykę rockową w połączeniu z bluesem, posłuchajcie tej płyty. Zaryzykuję stwierdzenie, że to jeden z lepszych albumów z tego roku, moim zdaniem. Zapewne wielu powie, że ale to już było - może i było, ale The Attractions of Youth ma w sobie coś takiego, co nakazuje się podobać i nakazuje wracać do siebie. Ja wracam. Coraz częściej, coraz regularniej, z coraz większą przyjemnością i zafascynowaniem. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na ogłoszenie koncertu w Polsce ;)
Ulubione: Golden Dandelions, Hobo Rocket, Champion, Fire tak naprawdę to wszystko






Yuna, Chapters (2016)

Yuna urodziła się w Malezji i w swojej dyskografii ma już trzy długogrające albumy. Chapters jest jej najnowszym wydawnictwem. Dochodzi na nim do spotkania łagodnego popu z kojącą elektroniką oraz wpływami r&b. Podczas słuchania tej płyty naszła mnie myśl, że delikatność i spokój bijące od tych kompozycji idealnie sprawdzą się w chwilach, gdy będziemy chcieli zrelaksować się i odprężyć. Ma to też swoje minusy, ponieważ zorientowałam się, że choć niezwykle miło słucha się tej płyty, to po pewnym czasie przestałam zwracać uwagę na muzykę - zamiast stanowić główny obiekt moich zainteresowań, zeszła na dalszy plan. Nie lubię, gdy tak się dzieje. Z nieabsorbujących albumów trudniej mi jest wyłapać smaczki godne polecenia i trudniej jest ocenić krążek. Dopiero po kilkukrotnym przesłuchaniu Chapters doszłam do wniosku, że album jest godny polecenia, nawet pomimo tego, że na początku wszystko zlewa się w jedno, a dopiero po jakimś czasie zaczynają się wyodrębniać konkretne kawałki. Niemniej warto go poznać, bo szkoda ominąć tak dobrze wyprodukowaną i brzmiącą muzykę.
Ulubione: Crush, Lanes, Used To Love You, Best Love





Zachęcam do składania swoich propozycji tutaj!

7 komentarzy:

  1. Piękne utwory, chociaż na ogół nie słucham muzyki, te melodyjki są super :*

    http://luxwell99.blogspot.com/2017/12/me-like-spiderman.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna sprawa, że piszesz o Lapsley! :) Uwielbiam ją, więc przy okazji chciałbym wiedzieć, czy odkryłaś ją dzięki moim sugestiom, czy znalazłaś sama. Bardzo mnie to interesuje :) Byłem na jej koncercie zaraz po premierze tej płyty i dziewczyna ma naprawdę świetny głos na żywo, więc bardzo bym chciał, żeby więcej osób o niej usłyszało :)

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też na początku miałam ten problem, że piosenki Yuny zlewały mi się. Na szczęście, album zyskuje z czasem. Bardzooo go lubię. Cieszę się, że moja propozycja się tu znalazła. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piosenka Yuny świetna.
    PS: Ewa zagrała na koncercie radia Impuls-więcej w NN
    www.ewasinger2017.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  5. "Long Way Home" ostatnio słuchałam i spodobało mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Barnsem Courtney'em już się wcześniej spotkałam, natomiast Lapsey i Yuna są mi nieznane. Po przesłuchaniu załączonych utworów, bardziej podoba mi się muzyka tej pierwszej artystki.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń