W ostatnią środę, 20. listopada, klub Palladium był
przedostatnim przystankiem na trasie koncertowej Mroza Aura Tour. Cykl występów
promujący najnowsze wydawnictwo muzyka wzbudził duże zainteresowanie, a ten
warszawski był jednym z kilku wyprzedanych koncertów. Zmierzając w kierunku
klubu, miałam w głowie pewne przewidywania i oczekiwania względem wydarzenia.
Teraz muszę przyznać, że całość przewyższyła wszystkie moje wyobrażenia.
Punktualnie o dziewiętnastej trzydzieści na scenie pojawił
się zespół Blauka, mający za zadanie rozgrzać publiczność przed gwiazdą
wieczoru. To było moje pierwsze bliższe spotkanie z ich twórczością – wcześniej
słuchałam ich debiutanckiej płyty, ale, przyznam szczerze, niewiele z niej
utkwiło mi w pamięci na dłużej. Mam wrażenie, że teraz może się to zmienić,
ponieważ zespół zagrał naprawdę świetny support. Było kolorowo, tanecznie,
chwilami melancholijnie i smutno, niemniej Blauka pozostawili po sobie bardzo
dobre wrażenie. Przede wszystkim spodobał mi się cover Wszystko mi mówi, że
mnie ktoś pokochał Skaldów, gdzie artyści zdecydowali się głównie na przewrotną
zabawę z tekstem, więc Georgina Tarasiuk, wokalistka, śpiewała: wszystko mi
mówi, że mnie nikt nie kocha.
Chwilę po występie Blauki scena zniknęła za czarną kotarą, a
kwadrans później rozbrzmiały pierwsze znajome dźwięki utworu Zapnij pas,
podczas których pojawił się, gromko przywitany przez publiczność, Mrozu.
Podczas ponadgodzinnego setu przeważały kompozycje z tegorocznego albumu
artysty, Aury, zatem oprócz Zapnij pas oraz tytułowego nagrania usłyszeliśmy
także między innymi Feniksa, 3:33, Lek, Pablo E. czy singlowy Napad. Nie
zabrakło również starszych nagrań – głośno wyśpiewanego przez publiczność Bo
jak nie my to kto oraz Nic do stracenia, wykonanego wraz z chórem
Sound’n’Grace. Gościnnie pojawili się także Grubson oraz Piotr Koźbielski (Łąki
Łan). Pojawiły się także akcenty z płyty Zew: moja ulubiona, niezwykle
klimatyczna Mgła, rytmiczna Asteroida oraz dobrze przyjęte Szerokie Wody.
Idąc na ten koncert, spodziewałam się czegoś mocnego –
miałam bowiem przyjemność widzieć i słyszeć zalążek zdolności Mroza podczas
tegorocznego Męskiego Grania – nie przypuszczałam jednak, że ten występ będzie
taką energetyczną bombą. Rewelacyjny kontakt artysty z publiką tylko podsycał
jej i tak już niezwykle entuzjastyczne reakcje; dawno nie widziałam i nie
słyszałam tak dobrze bawiącej się publiczności. Sam Mrozu zrobił na mnie bardzo
pozytywne wrażenie. Był zaangażowany całym sobą, nie szczędził energii na
skakanie i bieganie po scenie, niejednokrotnie też sięgnął po gitarę. Należy
także pochwalić zespół, który też dawał z siebie wszystko. Dzięki temu
wszystkiemu w Palladium zapanowała niepowtarzalna aura, której nie można było
się oprzeć. Było niezwykle przytulnie, dynamicznie, wesoło, chwilami
nostalgicznie.
Mrozu zagrał koncert, o którym długo będę pamiętać. Żałuję
jedynie, że na miejscu zjawiłam się zbyt późno, by stanąć blisko sceny – tam
energia musiała być jeszcze gorętsza. Niezależnie jednak od tego, gdzie
zajmiecie miejsce, na pewno warto wybrać się na koncert artysty. Możecie się
bardzo mile zaskoczyć i wybawić, a także spojrzeć inaczej na poszczególne
utwory. Przed występem nie byłam fanką numerów takich, jak Pablo E. czy Feniks,
ale teraz nie mogę przestać ich słuchać. Na trasie Aura Tour pozostał jeden przystanek
w Toruniu. Bilety są jeszcze dostępne, zatem spieszcie się, bo warto. Naprawdę
warto. Zaczynam powoli odliczać do następnego występu w mojej okolicy.
On ma bardzo fajną energię :)
OdpowiedzUsuńNowy wpis na the-rockferry.pl
Lubię Go, ma niesamowitą energię, głos i ... aurę :)
OdpowiedzUsuńNowy post, zapraszam
https://scarlett95songs.blogspot.com/
Fajnie,że był jego koncert:)
OdpowiedzUsuńLubię Mroza i całkiem sporo jego piosenek. Bardzo mi się też podoba jak żongluje stylami na poszczególnych albumach. Do tego świetny wokal. Zobaczyć go na żywo póki co nie mam szans, ale czytało się fajnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy wpis ;)
Fajnie, że się dobrze bawiłaś, ja miałam pójść dzisiaj na Wczasy, ale go odwołali, bo nie otworzono lokalu, w którym miał się odbyć...
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)
Zazdroszczę koncertu!:) Byłam jego wielką fanką w dzieciństwie
OdpowiedzUsuń