czwartek, 26 stycznia 2023

Ulubione albumy 2022 roku

Druga i ostatnia część mojego podsumowania 2022 roku to zestawienie ośmiu albumów, które spodobały mi się najbardziej w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Zależało mi, by wyszczególnić te płyty, do których faktycznie wracałam często i z radością – stąd poniższa lista jest oszczędna, ale pełna pięknych dźwięków. Enjoy!



8. Natalia Przybysz – Zaczynam się od miłości. Ta płyta od razu wzbudziła moje zainteresowanie. Od początku można było się spodziewać, że niepublikowane dotąd teksty Kory w rękach Natalii Przybysz zyskają nowe życie. I tak też się stało. Zaczynam się od miłości to płyta pełna emocji, ciepła, miłości do natury, drugiego człowieka i świata. Wszystko to dostajemy w akompaniamencie żywych, ujmujących melodiach, które na długo zostają w pamięci. Przeczytaj pełną recenzję »



7. Sorry Boys – Renesans. Grupa Sorry Boys wypracowała unikatowe brzmienie, którego chyba nie da pomylić się z żadnym innym. Z każdym kolejnym krążkiem pozwalają sobie na więcej eksperymentów i ta reguła nie ominęła Renesansu. Jest bardziej mainstreamowo, taniecznie, popowo. Jednak trudno to nazwać typowym, komercyjnym popem, bo nie dość, że Sorry Boys wyróżniają się wyjątkowym wokalem Beli Komoszyńskiej, to – tak jak i na poprzednich płytach – zespół nie odmawia sobie odniesień m.in. do folku.


6. The Weeknd – Dawn FM. Ostatni krążek The Weeknd, skonstruowany na zasadzie radiowej audycji, towarzyszył mi przez cały rok. Ciemne, pulsujące bity zyskały moją sympatię od pierwszych sekund – jest to bowiem taki rodzaj muzyki elektronicznej, który cenię sobie najbardziej. Czerpiący z lat 80., mroczny, tajemniczy, hipnotyzujący. Szczególną fanką The Weeknd jeszcze siebie nie nazwę, ale z każdym nowym albumem artysty powoli się do tego miejsca zbliżam.



5. Bluszcz – Nowy Pop. Z ogromną niecierpliwością czekałam na następcę Kreszu, który w 2020 roku zdobył pierwsze miejsce mojego podsumowania (ex aequo z Kasią Lins). Nowy Pop to dobra kontynuacja Kreszu, jednak po jego wielokrotnych lekturach wciąż czuję pewien niedosyt. Nie zmienia to faktu, że najświeższa propozycja Bluszczu to krążek godny uwagi. Delikatne, błogie i swojskie dźwięki prowadzą nas w sielski, leniwy klimat, a teksty, choć nieskomplikowane, utkwią w głowie.



4. Ofelia – 8. W recenzji drugiego albumu Ofelii narzekałam trochę na promocję tej płyty, w wyniku której w dniu premiery znaliśmy ponad połowę piosenek z 8. Niemniej w obliczu jakości tych utworów, trzeba przymknąć oko na ten szczegół i skupić się na fantastycznej dawce electro popu, jaką zaserwowała nam Ofelia. 8 to nie tylko zestaw chwytliwych kompozycji, ale także okazja, by lepiej poznać samą artystkę – a dokładniej jej osiem wcieleń. Przeczytaj pełną recenzję »



3. Piotr Zioła – Wariat. Powiem wprost – tęskniłam za charakterystycznym, trochę zachrypniętym wokalem Piotra Zioły. Uświadomiłam sobie to w momencie, gdy jego długo wyczekiwany drugi krążek wreszcie ujrzał światło dzienne. Wariat zachwyca bogatymi warstwami brzmieniowymi, które inspirowane są wieloma gatunkami, ale przede wszystkim autentycznością. Tak szczere i niekiedy intymne wyznania, na jakie zdecydował się Piotr, sprawiają, że nie da się obok Wariata przejść obojętnie. Przeczytaj pełną recenzję »



2. Mrozu – Złote bloki. Można by zarzucić Mrozowi: ale to już było. Bo rzeczywiście, Złote bloki zgrabnie kontynuują kierunek obrany na poprzednich płytach artysty (Zew i Aura). Ale skoro coś się sprawdza, to po co to zmieniać? A blues-rockowy, trochę oldskulowy klimat z popowymi inspiracjami pasuje do Mroza jak ulał, co udowadnia po raz kolejny. Złote bloki pełne są dobrych wersów, wciągających melodii i wyjątkowego, retro-nowoczesnego nastroju. I mimo że to już znamy (proszę nie odebrać tego jako zarzutu o odgrzewanie kotletów), to jednak w przypadku Mroza ciągle chce się więcej.




1. Igo – IGO

W zeszłym roku Bass Astral x Igo zajęli u mnie pierwsze miejsce z płytą Satellite. Sama nie spodziewałam się, że rok później, po rozpadzie duetu, Igo wróci na to zaszczytne miejsce z solowym repertuarem. A jednak! Nie ukrywam, że w imiennym krążku Igo zakochałam się od pierwszego przesłuchania. To, co proponuje nam artysta, to pochodne jego poprzednich projektów (wspomnianego już Bass Astral x Igo oraz zespołu rockowego Clock Machine), ale nie warto tak spłycać, bo w każdej piosence czujemy i słyszymy duszę samego Igo. Zaczynając od romantycznej, uroczej Heleny, przez nieoczywiste, okraszone trąbkami Sooner or later, aż po wyjątkowe duety z Mrozem, Królem i Magierą oraz mroczne, rapowane Insecure. Znajdziemy tu wszystko (no, może prawie wszystko), ale nie czujemy przesytu – przeciwnie, takiego Igo chce się słuchać bez końca. Ja to czynię od momentu premiery krążka i do tego samego Was zachęcam.


Pozostałe krążki z 2022, które warto poznać: Ania Leon  Łezki, Brodka – Sadza, ThunderFuzz  Anti Body, Arctic Monkeys – The Car, Taylor Swift – Midnights, Natalia Szroeder – Pogłos Suplement

Numery 1. z pozostałych lat:

2021: Bass Astral x Igo – Satellite

2020: Kasia Lins – Moja wina i Bluszcz – Kresz [ex aqueo]

2019: Król – Nieumiarkowania

2018: Lao Che – Wiedza o społeczeństwie

2017: Daria Zawiałow – A kysz!