niedziela, 27 czerwca 2021

re-cenzja #84: KRÓL – Dziękuję (2021)

Przywykłam do faktu, że KRÓL wydaje nową płytę co roku, dlatego zeszłoroczny brak nowego wydawnictwa zasmucił mnie. Z drugiej strony jednak wyczekiwanie na następny po Nieumiarkowaniach album przybrał inny wymiar – bardziej niespokojny, ale także pełen podekscytowania. W kwietniu wreszcie pojawił się krążek Dziękuję, na którym znalazło się aż osiemnaście kawałków. Kreśli się pytanie, czy warto było na te piosenki czekać.

Ta dosyć pokaźna liczba osiemnastu premierowych piosenek jest nieco zwodnicza. Pierwszy numer na trackliście, tytułowe Dziękuję, trwa zaledwie dziesięć sekund i nie usłyszymy w niej nic poza odgłosem wiatru i krótkiej wymiany zdań: – Ej, Tygrysy. – Co? – Dziękuję. – Za co?, po czym płynnie przechodzimy do pełnoprawnego już kawałka. Utwory są na tyle treściwe, że zupełnie nie odczuwamy znużenia nadprogramową – mogłoby się wydawać – liczbą piosenek. Istotna jest to cecha, dzieje się bowiem na Dziękuję bardzo dużo.

Pierwszym singlem promującym był numer Tak jak Ty, w którym najwyraźniejszym elementem jest charakterystyczne pogwizdywanie. Do tej pory nie przekonałam się do tej piosenki w stu procentach, muszę jednak docenić zapadający w pamięć, chwytliwy sposób śpiewania refrenu. Inaczej podchodzę do kolejnego singla, czyli rewelacyjnego Nie zrobię nic. Zachwycił mnie od pierwszych sekund i ciągle wracam do niego z tą samą niekłamaną radością. Na ten moment jest to dla mnie najlepszy utwór, który pojawił się w 2021 roku. To taneczny i rytmiczny, choć bardzo nieoczywisty numer, owiany tajemnicą, jakąś nutą baśniowości. Smaczku oraz elementu niepokoju dodają wyszeptane wersy Iwony Król. Jak dla mnie prawdziwy majstersztyk.

Cała płyta jest całkiem charakterystyczna dla KRÓLA. Z jednej strony mamy tutaj wiele świeżych elementów i nowych rozwiązań, z drugiej natomiast znajdziemy wszystko to, do czego artysta zdążył nas przyzwyczaić przez ostatnie lata. Nieodgadnione, pełne niedopowiedzeń teksty, niesztampowe melodie oraz swoisty, niepodrabialny nastrój. Krztynę psychodelii możemy usłyszeć w hipnotyzującym Na Zachodzie bez zmian (dodatkowy plus za literackie odniesienie), odznaczającym się wręcz futurystycznym brzmieniem. Uwagę warto też zwrócić na swobodne zabawy wokalne wokalisty. Na moją codzienną playlistę trafiły także takie numery jak Kto jest co, Podłoga pod nami i Zła strona. Pierwszy z tych kawałków uwiódł mnie swoją szczególną dynamiką oraz chwytliwym sposobem śpiewania. Podłoga pod nami trochę przywodzi mi na myśl inną płytę KRÓLA – Wij z 2015 roku, którą, swoją drogą, traktuję jako jedną z najważniejszych dla mnie płyt w życiu. Sama piosenka ta zapada w pamięć przede wszystkim dzięki wyraźnej perkusji, ale także poprzez nieinwazyjnie zniekształcony wokal oraz elektroniczną warstwę muzyczną. Zła strona jest drugim, po Nie zrobię nic, moim ulubieńcem z Dziękuję. To jedna z tych kompozycji, w których wszystko zdaje się być na swoim miejscu. Najbardziej podobają mi się w niej słowa, szczególnie w refrenie. 

Moja przyjaciółka, podczas dyskusji o tej właśnie płycie, stwierdziła, że to koncertowy album. Nie sposób się z nią nie zgodzić. Zdaje się, że w ostatnich miesiącach wielu artystów zdecydowało się pójść w ten kierunek, ale nikt nie zrobił tego w taki sposób, jak KRÓL. Bo on zrobił to po swojemu – zasadniczo wpisuje się w obecne trendy (co, warto zaznaczyć, nie jest niczym złym), ale czuć na Dziękuję echa poprzednich dokonań artysty, czuć jego styl i wyjątkową wrażliwość. Ja takie decyzje bardzo doceniam. I nie inaczej jest w tym przypadku.

★★★★★★★★★☆

po-słuchaj: Nie zrobię nic, Zła strona, Kto jest co

2 komentarze:

  1. Z załączonych przez Ciebie utworów "Nie zrobię nic" mi się najbardziej spodobało.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przesłuchać cały album ❤

    OdpowiedzUsuń