Zbigniew Wodecki – Lubię wracać tam, gdzie byłem. O tym utworze przypomniał mi Dawid Podsiadło, który wykonał go podczas tegorocznego Wodecki Twist Festiwal. I choć nie mogę nic zarzucić występowi Dawida, oryginał jest mi zdecydowanie bliższy. Uwielbiam przede wszystkim warstwę liryczną, tak niewinną i zwyczajnie piękną.
Frank Sinatra – Strangers In The Night. Ostatnie wieczory upływają mi pod znakiem jazzu. Nie mogło więc zabraknąć Franka Sinatry i jednej z najbardziej romantycznych piosenek wszech czasów. I w zasadzie nieczęsto podobają mi się teksty po angielsku, tutaj jednak dominuje taka subtelność i elegancja, że trudno ich nie docenić.
Miley Cyrus – Mother Daughter. Zajęło mi dłuższą chwilę, nim przekonałam się do Mother Daughter. W końcu zaiskrzyło, choć nie jest to mój ulubiony numer z epki She Is Coming. Niemniej podoba mi się lekko hiphopowy bit, podszyty przyjemną elektroniką, a także zadziorna warstwa tekstowa, przede wszystkim wieloznaczna fraza don't fuck with my freedom.
Bass Astral x Igo ft. Stokłosa Collective Orchestra – Nim wstanie dzień. Odkąd przekonałam się o zdolnościach wokalnych Igora na żywo, często wracam do jego nagrań. Tym bardziej ucieszył mnie cover utworu Agnieszki Osieckiej, gładko łączący w sobie miękką elektronikę i delikatne smyczki. Mój apetyt na nową płytę Bass Astral x Igo rośnie coraz bardziej.
Michał Kowalonek i Daga Gregorowicz – Ulubiona piosenka. Niedawno Michał Kowalonek, wokalista grupy Snowman i były wokalista Myslovitz, wypuścił solowy album, nawiązujący tematyką do powstania wielkopolskiego. Spośród dziesięciu kompozycji najbardziej upodobałam sobie delikatną, wysmakowaną Ulubioną piosenkę.
Editors – Frankenstein. Usłyszawszy ten utwór po raz pierwszy w radiu, pomyślałam, że kiedyś, dawno temu, już go słyszałam. A okazało się, że to wciąż całkiem świeża nowość. Editors zaprezentowali dziwaczny, mroczny i nieco creepy kawałek, który łatwo zapada w pamięć. Nie sądzę, by każdemu podpasował, ale warto się o tym przekonać.
Alice Cooper – Poison. Niedawno przypomniałam sobie o tej piosence (a nie słyszałam jej dobrych parę lat) i nie mogę przestać jej zapętlać. Zdecydowany klasyk rocka, który dopiero teraz doceniłam w pełni. Uwielbiam ten stadionowy, przestrzenny refren i muszę przyznać – wykrzyczenie go na koncercie byłoby niesamowitym przeżyciem.
Wolę starsze numery Editorsów, ale ten jest niezwykle ciekawy. Lubię takie horrorowe klimaty.
OdpowiedzUsuńOooo Frank Sinatra. Raz na jakiś czas mam fazę na jego muzykę. Jego głos = odprężenie.
Nowy wpis na http://the-rockferry.pl/
Nie wiem czy to dziwne ale, niestety teledysk do Mother Daughter mnie obrzydził do tej piosenki. Przez co inaczej o niej teraz myślę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Piękne piosenki :) http://naprawdenienazarty.pl/
OdpowiedzUsuńTa interpretacja Bass Astral x Igo jest naprawdę dobra. Podobnie jak Ty, nie mogę się doczekać najnowszej płyty chłopaków.
OdpowiedzUsuńNowy post. Zapraszam :)
https://scarlett95songs.blogspot.com/
"Lubię wracać tam gdzie byłem" kojarzy mi się z wakacyjnymi wyjazdami z rodzicami, ten utwór często leciał u nas w samochodzie. "Mother's Daughter" też mi wpadło w ucho, chociaż muzyka Miley mi nie podchodzi. "Frankenstein" jest ciekawe spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale utwór nieźle kopie. No i "Poison"... fajny kawałek, chociaż przerysowany teledysk nieco mnie śmieszy. :D
OdpowiedzUsuńU mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. :)
Piosenka Wodeckiego wspaniała:)
OdpowiedzUsuńNie będę ściemniać, bo nie ma sensu, i tak się wyda ;) Bardzo lubię "Mother's Daughter". Z teledyskiem, czy bez :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na nowy wpis :)
U mnie też Mother's Daughter to zdecydowanie ulubiona pozycja z SHE IS COMING. Poza tym chyba ominęła mnie nowość od Editors i czas to nadrobić :o
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
www.reckless-serenade.pl
.
OdpowiedzUsuń